bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Cud Ewy Lijewskiej

ceramika031

Bolesławieckie Święto Ceramiki wywołało entuzjazm. Prawie wszędzie, ale sam fakt, że chwalą je na obu miejskich portalach już jest niepokojący, bo skoro jeden portal mówi, że było fajnie, drugi powinien być przeciw. Przyczyną nagłej zgodności i entuzjastycznych ocen prawdopodobnie jest osoba pani Ewy Lijewskiej, dla której BŚC było pierwszym wielkim testem kompetencji. Zdanym, ale mam wrażenie, że gdyby impreza była równie udana, a zorganizowałaby ją Ewa Zbroja, BŚC byłoby do d…

To taki schemat myślowy, który każe nam oceniać dokonania przez pryzmat naszej sympatii lub antypatii do twórców tych dokonań. Czyli myślimy sobie: „fajne zdjęcie” a potem czytamy podpis, otrzymujemy informację, że to zrobił Łętowski i nagle zdjęcie okazuje się przepalone, pochylone i zaszumione… jakoś tak nabiera wewnętrznego „fuj” i zewnętrznego „fe”.

Albo widzimy zajefajną Gliniadę, ale to zrobił przecież Nowak, TEN Nowak, to nie może być fajne. Ot, ciapią się gliną bez sensu i tyle.

Ewa Lijewska nie należy do moich idoli. Na dodatek na nią (choć niczym tu nie zawiniła) przeniosłem chyba część odrazy wywołanej formą odwołania ze stanowiska jej poprzedniczki, która zresztą też do moich idoli jako dyrektor BOK nie należała.

Jakby tego było mało, wzmożoną ostrożność wobec działań pani Ewy nakazuje mi entuzjazm, jaki pomysły Ewy Lijewskiej wywołują u pierwszych krytyków poprzedniczki, czyli na drukowanym portalu II. Kiedy czytam tytuł: „Bractwo Ceramiczne sukcesem Lijewskiej” zastanawiam się jak coś, co jeszcze o raczkowaniu nie marzy, może być sukcesem i skąd ta propaganda sukcesu miejskiej, czyli wrażemu Romanowi podległej, instytucji. Rozumiem, że panowie i panie ubrali się ładnie, ale nie strój zdobi człowieka (wyjątek, jak mówi Adam Nowak, tkwi w muzyce).
Ceramicy ładnie się ubrali, przeszli, przeparadowali na BŚC, ale bractwo na razie się nie brata. Za wcześnie, aby orzekać o „pierwszej w historii konsolidacji środowiska”.

Czytając zresztą ten entuzjastyczny opis walki pani dyrektor BOK o zjednoczenie ceramicznego bractwa mam wrażenie, wzmacniane przez poetykę tego tekstu, że to niemal ślepnący Łysek walczy z pokładem Idy. Wrażenie to zresztą nie jest wywołane działaniami pani dyrektor, a raczej formą literackiej egzaltacji. Cytat:

(printskrin oryginału – niezorientowanym wyjaśniam, że przysłówek „gównie” to śmierdząca forma słowa „zwłaszcza”).

Wniosek z powyższego cytatu? Gdyby nie radny Nowak, to sukcesu by nie było.

Opis sukcesu, który jednak się wydarzył, wieńczy jedyna w tekście wypowiedź ceramika, pana Rutyny. Członek zwanego bracią bractwa, wykazując się znajomością związków frazeologicznych, przyrównuje rolę ceramików w Bolesławcu do roli wisienki na torcie, czyli mówi, że są oni ozdobą i zwieńczeniem. Moim zdaniem nie tylko, a ten rutynowy tok myślenia prawdopodobnie wynika ze strojów, które nieobeznanym z symboliką dzieciom nieodparcie kojarzą się z Gumisiami. No przynajmniej jednemu dziecku obserwującemu paradę podczas BŚC.

Pan Rutyna mówi też, że od branży ceramicznej zaczęło się święto ceramiki. Nie od całej. Warto sięgnąć do archiwów choćby telewizji lokalnej i zobaczyć na małej scenie w Rynku prezydenta Króla w krawacie typu „śledź ze skay’u” (taka była moda) ze świętej pamięci panem Jakubowskim. Warto przypomnieć jak to się wszystko zaczęło i kto wymyślił obecną formę święta. Warto przypomnieć przed nadchodzącym odcinaniem kuponów.

Ceramików nie zjednoczą ciuszki, łaszki i pozytywistyczne relacje z pokazów tych ciuszków. Może zjednoczyć ich ewentualnie wspólny interes. Bo to ludzie interesu i właśnie rodowodem, a nie ekspresją, mógł ewentualnie dotrzeć do nich Bogdan Nowak, który żyje z własnej pracy, a nie z samorządowych posadek.

Ale Ewa Lijewska dokonała innego cudu, cudu zjednoczenia bolesławieckich portali w chwaleniu Ewy Lijewskiej. Pozytywne oceny BŚC na bolec.info tłumaczy m.in. patronat medialny tego portalu nad całą imprezą, który kłóciłby się nieco z krytycznym do niej nastawieniem. Entuzjazm drukowanego portalu dla święta też nie wydaje mi się bezinteresowny. Taki wicher namiętności wiodący od nienawiści do podziwu tylko dzięki zmianie kierownika?

Czas pokaże jak długo będzie trwała i jakie skutki będzie miała ta miłość do BOK-u. Warto pamiętać, że są przyjaźnie, za które płaci się w takiej formie, że i VAT jest od czego odprowadzać.

Exit mobile version