bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Cyklosport Vancouver (dla Brunera i jego kolegów)

IMG_0444-3

Vancouver to wspaniałe miasto dla miłośników jazdy na rowerze. I koszmarne miasto dla rowerowych gadżecierzy, którzy mają ramy za kilka tysięcy i sto ozdóbek typu licznik, pięć lusterek i kryształy Swarowskiego na pedałach. Ludzie wymyślający to miasto zrobili naprawdę wiele, aby rowerzysta czuł się tutaj dobrze. Złodzieje robią wiele, aby rowerzysta czuł się non stop zagrożony.

Legendarna kanadyjska uczciwość mówiąca o domach otwartych bez obawy przed złodziejami, nieogrodzonych posesjach i pełnej ufności jest faktycznie legendarna. Każdy uważa tu na swój ruchomy i nieruchomy majątek. Dlatego najważniejszym gadżetem przy rowerze jest lock bike, zamek. Nie obudowana plastkiemi linka, jak w Polsce, tylko solidny ciężki kawał metalu. Podstawowym kryterium jego zakupu jest to jak duży opór może stawić podczas przecinania.

Rower można przypiąć do licznych stojaków przeznaczonych do tego celu ale i do parkomatu, jak na focie powyżej albo do kilku innych rowerów. Właściciel często wraz z kluczem od zamka zabiera również przednie koło, które niesie sobą np. do pracy.

Osobnym wątkiem jest podróżowanie z rowerem. Jak mówią w Vancouver, jeśli nie podoba ci się pogoda, poczekaj pięć minut. I faktycznie, można w pełnym słońcu wyjechać na wycieczkę czy do pracy i wracać w deszczu. Odległości są ogromne, to też czasem trzeba wrócić metrem, trolejbusem lub autobusem. O ile do metra z rowerem wsiąść można, poza olimpijskim okresem od 8 lutego do 2 marca, to do autobusu czy trolejbusu roweru się nie weźmie. I tutaj Kanadyjczycy zastosowali zaskakującą metodę transportu. Pasażer rowerzysta, zanim wsiądzie do pojazdu, montuje swój rower na specjalnym uchwycie przed autobusem czy trolejbusem. Każdy tego typu pojazd ma swój uchwyt. Mieszczą się tam dwa rowery i montaż trwa kilkadziesiąt sekund.

To metoda stosowana nie tylko w komunikacji miejskiej. W ten sposób mieszkańcy Vancouver wożą swoje rowery również na prywatnych autach, jeśli z jakichś powodów nie odpowiada im rowerowy bagażnik z tyłu samochodu.

Przypięcie roweru do auta jest zdecydowanie bezpieczniejsze niż pozostawienie go przy rowerowym stojaku. Ukraść siodełko, czy koło z roweru wożonego samochodem jest trudno, zwłaszcza gdy auto się porusza. Przy stojaku to nie problem i widok samych ram przypiętych do stojaka czy latarni nie jest tutaj rzadki.

Właścicielowi takiego roweru jak ten poniżej smutek po rowerze na pewno osłodziła myśl, że lock bike wybrał dobry.

Wypożyczenie roweru w centrum miasta kosztuje około 25 dolarów. Za taką kwotę przy odrobinie targów w second handzie  kupić połowę, a przy odrobinie szczęścia nawet całość względnie sprawnego roweru. Zamek bywa droższy.

Korzyść to poruszanie się po mieście w tempie często szybszym niż samochody, setki kilometrów rowerowych dróg i ścieżek oraz gwarancja, że kierowcy uszanują obecność rowerzysty na drodze.

Oczywiście dla ekstremistów w stylu panów z Cyklosportu Bolesławiec takie bujanie się po mieście to zabawa dla przedszkolaków. Dla nich są tu prawdziwe góry z których zjeżdża się dla zabawy prawie pionowo w dół w jakichś (jak to określa Jacek P.) zbrojach z plastiku. Takie formy rowerowego życia przetestuję jednak dopiero po ewentualnej zmianie pakietu ubezpieczenia.

—————————————————————–

SUPLEMENT

Exit mobile version