lut 20, 2010
3287 Wyświetleń
0 0

Salceson jako katalizator transferu informacji o kulturze

Napisany przez

Jak powiedział kiedyś ktoś, kto z niejednego pieca chleb jadał, niejednokrotnie przypalony – w dzisiejszych czasach, za darmo to nawet po ryju porządnie nie można dostać. W Bolesławcu można jednak dostać dwie darmowe lokalne gazety, którym poświęcę dziś nieco uwagi, skoro już Marcel – mój obecny stażysta – skorzystał z nich, aby opakować nam na drogę bułki z salcesonem. Pracujemy ostatnio bardzo intensywnie nad międzynarodowym projektem, związanym z digitalizacją i zarządzaniem kolekcjami dokumentów elektronicznych w instytucjach dziedzictwa kulturalnego – co wiąże się z różnymi wyjazdami i bardzo oddala mnie od bieżącej rzeczywistości i nie pozwala na spisywanie przygód detektywa Cippy, ani tym bardziej przeżywania orgazmów i artretyzmów wstrząsających lokalnym życiem społeczno-politycznym.

Wczoraj wróciłem jednak w końcu do BC, porażony słodkim niechcicem planowałem spędzić telewieczór przy butelce Bardolino. Aby lenistwo otarło się już o zenit, zakupiłem nawet w ukochanym markecie, wymarzone zdalne sterowanie pilotem lampki – aby już, nie daj Bóg, przed spaniem nie musieć wstawać. I właśnie tam, już przy wyjściu – cały ten misterny plan legł był w gruzach, gdy zobaczyłem kolegę z klasy, onegdaj zwinnego szczupaczka, który wczoraj ważyć musiał ze 140 kilogramów. I sobie palił papieroska przez wejściem.

Przypomniał mi bardzo dosadnie, że mam ciało. Wróciłem do domu, przebrałem się i po miesięcznej przerwie przebiegłem 8 km. Na szczęście silnik nie zdążył zardzewieć, więc tortury nie było. W końcu wyciągnąłem z torby trącące lekko salcesonem gazetki lokalne i nadrobiłem zaległości czytelnicze.

Kryzysy bluesowe

Beżowa gazeta informuje, że Bluesa w Bolesławcu już nie będzie, bo impreza w swoje 20 urodziny jest w poważnym kryzysie. Jest to o tyle ciekawe, że impreza ta  jest w ciągłym kryzysie, od momentu, kiedy pod koniec lat 90-tych pozbył jej się BOK, zaś organizację przejęło dedykowane temu celowi stowarzyszenie. Krótki googlowy research pokazuje, że w sprawie organizacji BnB w 2009 roku panowały generalnie dość optymistyczne nastroje, a jedynym poważnym minusem był fakt, że koncert finałowy nie odbędzie się. Żadna to zresztą nowina, bo w ciągu ostatniej dekady te koncerty nie odbywały się już kilka razy (m.in. 2005 i 2006), zaś w roku 2008 nie odbył się nawet dość nagle i w dość skandalicznej atmosferze. Jeśli zapoznamy się z opisaną na oficjalnych stronach BnB historią imprezy – widać wyraźnie, że od 1999 roku organizacja festiwalu to slalom między ciągłymi problemami, jak nie z finałem, to z warsztatami. Festiwalem zarządza stowarzyszenie, które pojawia się i znika, zaś finał – jeśli już jest organizowany, to zwykle przy udziale miasta. Koniec końców widać, że impreza ta ma dość wąski target i w swojej skostniałej formule nie jest w stanie nikogo zachwycić. Trzeba bowiem dysponować szczególną wrażliwością muzyczną, by 15 raz z rzędu słuchać i oglądać na scenie Wierzcholskiego. Impreza już 10 lat temu była w kryzysie, a kryzys formuły tej imprezy wskazał już wtedy, w udzielonym mi dla bodaj tygodnika „Łużyce” wywiadzie Sławek „Zipek” Zimkiewicz, facet który tę imprezę de facto wymyślił. Postawił już wtedy tezę, że należałoby rozszerzyć zakres gatunków muzycznych festiwalu – o reggae, jazz, a nawet i szanty, bo blues w Polsce potęgą nie jest, nie był i nie będzie i choćby z tej przyczyny festiwal nie możne liczyć na poważny, komercyjny sponsoring.
Jedyną reakcją na wywiad było głębokie niezadowolenie organizatorów, którzy – zdaje się – nawet zarzucili Zipkowi kłamstwa na temat historii początków festiwalu. Szacunek więc, że obecnie można przeczytać na oficjalnych stronach BnB, że Zipek go wymyślił.

Kryzys więc znów wrócił. A oznacza to tradycyjnie brak kasy publicznej na organizację finału. Jest to oczywiście doskonała okazja, by kreatywni komentatorzy istotnego portalu mogli sążniście popluć na prezydenta.

Najbardziej wzruszył mnie niejaki Jam: u nas w mieście tylko czarni i mohery mają dobrze! (…) może lepiej mniej remontów (…)

Te słowa o czarnych redakcja puściła do druku z iście dyplomatycznym wyczuciem, w kontekście faktu, iż od 10 lat jedynym pewnym, udanym i ciekawym wydarzeniem BnB jest organizowana w kościele bluesowa msza.

Dowiadujemy się jednak na koniec, że Blues otrzymał na organizację imprezy w 2010 r. monstrualną kwotę 300 tys. złotych i odbędzie się w Kliczkowie. Jeśli udaje się wyrwać z publicznej kasy taki szmal na organizację koncertu Wierzcholskiego – to rzeczywiście, trudno wierzyć, że miał miejsce w Polsce jakikolwiek kryzys ekonomiczny, czy budżetowy.

Relatywizm punktu siedzenia

Innym interesującym tekstem w beżowej gazecie jest, pochodna powyższej, informacja p. Dariusza Kwaśniewskiego o dofinansowaniu przez powiat imprez kulturalnych i sportowych. Dowiadujemy się, że na dofinansowanie 19 imprez kulturalnych, sportowych (w tym koncertów i ogólnopolskich mistrzostw brydżowych)  powiat przeznaczy w tym roku AŻ 50 TYSIĘCY ZŁOTYCH.

W tekście o BnB, jego autor, dość zniesmaczony, stwierdził, że prezydent miasta „ewentualnie skłonny” zaproponował wsparcie tej jednej imprezy kwotą  TYLKO 20 TYSIĘCY ZŁOTYCH – co jest, rzecz  jasna, kroplą w morzu potrzeb.

Cóż, prezydent nie jest z PO :) A beżowa jest politycznie niezależna. Podobnie jak ogon mojego kota. Od kota.

Poza tym, w beżowej jest fajna szkoła makijażu, którą wykorzystam udając się do Paryskiej. Bo tam mile widziane jest nakładanie sobie różnych substancji na twarze.

hahu81

Nasączanie kulturą

No i coś, co lubię – czyli rozmowy o kulturze, prowadzone przez panią Maślicką, której nie ma tu już z nami, bo nie podobało się jej widać frezowanie w komentarzach. Generalnie te 5 kolumn poświęcone jest umiejętności konsumpcji dzieła artystycznego. Aby nie mieć po tym akcie czkawki ani zgagi – należy skorupkę za młodu nasączać wyższą półką i kontaktować regularnie z autorytetem. Nie należy prowadzać na Avatara, a jak już wasza skorupka łoi na pececie w GTA – to dla sztuki jest skończona. Zrozumiałem więc, dlaczego nie pojąłem Znikopisu. Tygodnie katrupienia faszystów na zamku Wolfenstein zrobiły swoje. Ważne jest, jak pisze autorka – poznawanie lokalnego środowiska artystycznego. I tu się trochę na szczęście odbudowałem. Setki razy nasączałem bowiem, w ciągu ostatnich dwóch dekad skorupkę, z lokalnymi pisarzami, fotografikami i rzeźbiarzami :)
Prawdopodobnie jednak siła autorytetu tych ludzi powodowała, że większości tych spotkań nie pamiętam.

Na zakończenie pani Danuta wskazuje na niezbędne posunięcia w dziedzinie POLITYKI KULTURALNEJ, aby Bolesławiec stał się rozpoznawalny na świecie. Po pierwsze prymo – trzeba odbudować wizerunek miasta, poprzez

  • Walkę z graffiti. Ja wprawdzie nie widziałem w Bolesławcu graffiti – ale zapewne chodzi Pani o napisy ZAGŁĘBIE LUBIN WIERNOŚĆ I ODDANIE FOREWER. Tak – na 100% należy z tym walczyć. Od tego jest policja, straż miejska i monitoring za setki tysięcy złotych. I nie wiem, tak naprawdę, czy to jest temat właściwy na forum debaty o kulturze. Raczej to pogranicze psychiatrii i kryminologii.
  • Za mało jest w mieście akcentów ceramiczno-rzeźbiarskich. Myślę, że tych akcentów jest obecnie całkiem dużo. Niedawno nawet rozwalano je z zapałem – na lokalnych rondach. Z pewnością jest tych akcentów wielokrotnie więcej niż za czasów, gdy pani Danuta miała aktywny zawodowo wpływ na kształt bolesławieckiej kultury.

W dyskusji nad wydarzeniami kulturalnymi w 2009 roku, zaciekawiło mnie natomiast zjawisko Wiadukt Show. Tu mieliśmy – jak rzadko 1000% consensus. Podobało się wszystkim – absolwentom zawodówek, panienkom spod Imperium, wozakom TIR-ów… a i zachwyciło, jak przeczytałem – wysmakowane divy, kapłanki lokalnego ołtarza sztuk wyższych i polotu.

Pamiętam, że w ten wieczór zapytałem pewnego, związanego z tym serwisem gościa o wrażenia z owego wydarzenia. Odparł, że nie był i nie oglądał – bo nie kręci go szmira pod publiczkę.

A może do wielkiej sztuki trzeba po prostu dorosnąć…

…………

Za dużo się tego zrobiło :) A w czerwonej gazecie – też mnóstwo godnych ciekawostek.

Wrzucę je więc do kolejnego tekstu.

Tagi artykułu:
·

Komentarze do Salceson jako katalizator transferu informacji o kulturze

  • „Nie da rady” Tryton :)
    Akurat „futrzaki” staram się czytać od deski do deski – oczywiście wtedy, kiedy „czas” na to pozwala :)
    Pozdrawiam

    Hegemon 08/03/2010 21:53 Odpowiedz
  • To ich nie czytaj Hegemonie :-)

    Tryton 08/03/2010 21:48 Odpowiedz
  • Tryton.
    Z coraz większym niesmakiem osobistym czytam Twoje posty na „futrzakach”.
    P.S.
    Wypowiadasz się w temacie Bruner(t)a , używasz sformułowań Bernarda i na dodatek „przekornie” próbujesz nam wmówić, że jesteś ślepy.

    Hegemon 08/03/2010 21:27 Odpowiedz
  • Dziś w Lokal-TV pokazano relację z konferencji prasowej BnB (oczywiście z Kliczkowa) Nie wiem czy dobrze rozpoznałem, ale czy osobnik w niebieskiej koszuli w paski to niejaki Przynudzała zwabiony zapachem trzystutysięcznego tortu?

    Tryton 08/03/2010 21:13 Odpowiedz
  • „Trzeba bowiem dysponować szczególną wrażliwością muzyczną, by 15 raz z rzędu słuchać i oglądać na scenie Wierzcholskiego.” – nowy cytat na bobrzanach, na prawo patrz

    Bernard 22/02/2010 23:23 Odpowiedz
  • Bruner(t) jakiego lubię czytać :)
    Pozdrawiam

    Hegemon 22/02/2010 19:57 Odpowiedz
  • Blues dostał 300tys. tylko i wyłącznie dlatego, że we wniosku wpisano Zamek Kliczków. Czy BnB dostałby tą kasę wpisując do wniosku jeden lub dwa z kilku bolesławieckich hoteli? Być może, ale pod warunkiem, że ich właścicielem byłby prominent PO. Gratulję PeOwcom wyprowadzenia bluesa z Bolesławca…

    Tryton 21/02/2010 19:31 Odpowiedz
  • @Bruner – niestety, jednocześnie wygrywając w Totka, zapomina ów ktoś o co najmniej tuzinie starych przyjaciół…

    jegomosc 21/02/2010 00:19 Odpowiedz
  • 300 tys. złotych – PO rulez. – „By żyło się lepiej”
    …swoim

    romantique 20/02/2010 22:21 Odpowiedz
  • @Jegomość – jak ktoś wygra w Totka, natychmiast zyskuje tuziny przyjaciół. Podobnie z tym festiwalem – z kwotą pewnych 300 tyś. w kieszeni – każdy chętnie go ugości.

    Bruner 20/02/2010 20:35 Odpowiedz
  • Mówią, że papier przyjmie wszystko. Okazuje się, że również salceson.

    A blues? Blues chętnie zostanie przyjęty przez Kliczków.

    jegomosc 20/02/2010 20:27 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish