bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Czy walka musi być krwawa?

Ponoć kampania wyborcza się zaczęła. Ogłosiły to lokalne media w związku z faktem, że pojawił się pierwszy kandydat, który oświadczył, że nie tylko MYŚLI o wzięciu udziału w wyborach prezydenckich w naszym mieście, ale je wygra. I mimo propozycji, aby przypominała ona partię szachów a nie wojnę, internetowi zagończycy – szczególnie ci anonimowi – ruszyli do boju. Ale fajnie! Będzie zadyma! Fajnie?

Czym jest a czym mogłaby być kampania wyborcza? Najczęściej definiuje się ją jako zespół działań i metod, przy pomocy których specjaliści od marketingu politycznego promują kandydaturę polityka, by wyborca zagłosował właśnie na niego. Formalnie ogłosić ją musi prezydent kraju, wydając postanowienie o zarządzeniu wyborów. Trwa najczęściej około trzech miesięcy a kończy się na 24 godziny przed dniem głosowania. I tu rzecz, na którą warto zwrócić uwagę: dlaczego PIERWSZY KANDYDAT, ogłaszając wolę startu w wyborach tak wcześnie, zaproponował tym samym, aby kampania trwała aż dziewięć miesięcy? Żeby nie trzy a dziewięć miesięcy lała się krew? Czy przez dziewięć miesięcy musi być krwawo, bo w innym wypadku wyborcy zanudzą się na śmierć?

To zależy. Zależy od tego, jak ta kampania zostanie rzeczywiście zdefiniowana. Często mówi się, że tak naprawdę kampania zaczyna się już „pierwszego dnia po wyborach”. W dużej części się z tą opinią zgadzam. Dlaczego? Bo gorący czas kampanii reklamowej to za mało, aby kandydat dał się poznać. Fakt: jego twarz – podrasowana, wypudrowana i bez zmarszczek (choć na co dzień są) – ma szansę stać się znajomą, ponieważ atakuje nas z plakatów i banerów. Trochę jak reklama najnowszej pasty do zębów w hipermarkecie. Ale czy sama twarz, socjotechniczne grymasy, niebieska (różowa?, fioletowa? – niepotrzebne skreślić) koszula, medialny krawat, ręce złożone w piramidkę albo inną wymyślną figurę powinny nam wystarczyć DO PODJĘCIA DECYZJI?

Kampania wyborcza mogłaby być czasem rozmowy, dyskusji, przekonywania się, myślenia. Że co?
Że życzeniowe, nierealne, nienowoczesne, nieskuteczne, niepopularne i niemedialne?
Że nieciekawe? A kto o tym decyduje? Czy rzeczywiście większość z nas oczekuje od kandydatów, żeby prali się po pyskach, obrażali i przerzucali hakami? Nie jestem pewien. Jestem za to ciekaw, co na to sami kandydaci. Dadzą uciechę gawiedzi czy do myślenia myślącym?

Pisze Bernard: „Walka będzie krwawa.” Nie zgadzam się. To nie jest przesądzone. Styl tej kampanii tworzyć będziemy my: my kandydaci i my wyborcy. Krew i błoto czy myśl i przyzwoitość?

Wybór w czasie dokonywania wyborów – również podczas kampanii wyborczej – należy do Ciebie.

Exit mobile version