bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Kochaliście prezydenta?

Myślę, że lepiej być w takim czasie w Polsce, gdzie chyba na każdym kroku widać nieobojętność. Kiedy wyszedłem w sobotę na ulicę w Vancouver, wyglądała tak, jakby nic się nie stało. I czekając na autobus najdobitniej, jakkolwiek patetycznie to zabrzmi, odczułem to, że można tęsknić za swoim krajem.
Rozmawiałem o tym, co się stało, z Saszą, Rosjanką. Trudno jej było uwierzyć w ogrom tej tragedii. Spytała mnie, czy kochaliśmy swojego prezydenta.

Trudno kłamać. Większość z nas go nie kochała, nie był ucieleśnieniem ideału męża stanu. Nie był moim wymarzonym prezydentem. Kilka dni temu oglądałem na youtube filmiki pokazujące go w nienajlepszym świetle. Ja jeden? Natrząsanie się z braci Kaczyńskich weszło wielu z nas w krew.

Krew.

Jak wielkim absurdem jest to, że tvn24.pl stał się dla mnie powodem do wzruszeń… Kiedy Władimir Putin obejmuje Donalda Tuska przychodzi mi do głowy myśl, że sam Lech Kaczyński nie uwierzyłby, że on, jego żona i jego współpracownicy mogą przyczynić się do rozpoczęcia prawdziwych i szczerych dobrych kontaktów Polski i Rosji. Nie uwierzyłby na pewno. Tak jak i w cenę, którą przyjdzie za to zapłacić.

Ja sam nie uwierzyłbym, że ocenię go jako najlepszego prezydenta postpeerelowskiej Polski.  Jaką kpiną historii jest Aleksander Kwaśniewski opowiadający w telewizji o tragedii. Nie umiem nie przypominać sobie w takiej chwili jego zachowania nad grobami Polaków. Po prostu nie umiem, bo mimo braku sympatii do Lecha Kaczyńskiego nie miałem wątpliwości, że to on będzie umiał reprezentować nas tam godnie.
A jak źle czuje się dziś Lech Wałęsa, który znów ręki nie podał i podać już nie zdoła? Na pewno czuje się gorzej niż ja z tymi filmikami oglądanymi na youtube.

Wszyscy czujemy się gorzej. Potęguje to fakt, że niemal każdy zetknął się z którąś z ofiar. Szukając w sobotę jakiegoś numeru w komórce trafiłem na wpis Jerzy Szmajdziński. Kłamię, wpis brzmi, jak pewnie w komórkach wielu ludzi związanych niegdyś z lewicą, SZMAJA. I znów poczucie jakiegoś wstydu, przecież nie tak dawno natrząsałem się na bobrzanach z tego człowieka. I choć wtedy robiłem to z pełnym przekonaniem, dziś jest mi zwyczajnie głupio.

W poszukiwaniu czegoś polskiego słucham płyty Umiera piękno. Aga Zaryan nagrała ten krążek, który wydany został przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Ta płyta to piękny obraz ludzkiego wymiaru Powstania. Muzeum i upamiętnienie Powstania było oczkiem w głowie Lecha Kaczyńskiego i pozostanie jedną z najważniejszych pamiątek po nim. Warszawa widziana po raz ostatni – to tytuł jednej z piosenek opowiadających o powstańczej hekatombie. Straszne jest to słowo: hekatomba.

W ostatnim odcinku serialu Ekipa prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ginie w katastrofie lotniczej, lecąc do Afganistanu. W filmie ludzie premiera kpią przed wylotem prezydenta, że niezbyt szanowany przez nich prezydent poleci tupolewem. Straszne deja vu. Co dziś myśli autor scenariusza?

Presja – to taka moja hipoteza wyjaśniająca przyczyny tragedii. Musieli zdążyć, musieli być na czas dla tych, którzy zginęli w Katyniu, dla ich rodzin, ale i dla spotkania z Putinem. Lech Kaczyński miał wreszcie okazję doprowadzić do spotkania tak, aby było ono godne. Na poniekąd naszej ziemi. Nad naszymi grobami. Na naszych warunkach.

Gdyby samolot poleciał na inne lotnisko, dotarliby do Katynia z opóźnieniem. Co mówiłby żałobny dziś TVN24? Że mogli wylecieć wcześniej? Pochyliłby się nad biednym czekającym Putinem i cytował złośliwe komentarze rosyjskich mediów? Co my mówilibyśmy? Wierzylibyśmy w to opóźnienie, czy snulibyśmy teorie o tym, że Lech Kaczyński chciał, aby Putin czekał na niego? Jeden pilot już odmówił niegdyś lądowania prezydenckiego samolotu w niebezpiecznych warunkach. Ten był mniej asertywny?

Rozmawiałem o tym, co się stało, z Georgią, Australijką. Trudno jej było uwierzyć w tę tragedię i w tamtą tragedię, sprzed 70 laty. Kiedy opowiadałem jej o tych zdarzeniach powiedziała mi, że mam mokre oczy. O rosyjskim udziale we wrześniu 39 roku też słyszała pierwszy raz ode mnie. Wzięła kartkę i długopis, poprosiła o przeliterowanie K A T Y Ń. Zapisała też W A J D A. Chce obejrzeć film, koniecznie.

„Arytmetyka jest wrogiem etyki” – napisał Josif Brodski. Chodziło mu o to, że śmierć kilku osób potrafi naprawdę nami wstrząsnąć, zainteresować nas. Kiedy słyszymy o setkach, czy tysiącach ofiar, ta liczba ciał jest często zbyt abstrakcyjna, aby dotrzeć do nas. Przyswajamy fakt, ale nie czujemy szoku.

Arytmetyka jest wrogiem etyki, ale nie tym razem.

Mam czarną bluzę, czarne buty i czarną torbę, z której zupełnie nie chce mi się wyjmować czarnego aparatu. Noszę teraz ten drugi, z czarno – białą i bardzo czułą kliszą wewnątrz. Film zmusza do myślenia przed, do myślenia zanim coś się utrwali. Dopóki nie nastąpi ten moment, w którym już nie da się nic zmienić, naprawić, odwrócić, cofnąć.

—————————————————-

Inne wpisy na ten temat:

Małgorzata Juda-Mieloch
Jerzy Zieliński
Klara

Fotografie Grzegorza Matoryna z mszy żałobnej w Bolesławcu

Exit mobile version