bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Ile świetnych zamiarów


„Zarys dziejów niezależnego samorządnego związku zawodowego Solidarność w Bolesławcu 1980-1989”, autorstwa Mariusza Olczaka i Łukasza Sołtysika, to ciekawy zbiór materiałów źródłowych na temat funkcjonowania Solidarności w naszym mieście. Wielość meldunków, drobiazgowe zestawienie postanowień o przestawieniu zarzutów i zarządzeniu przeszukań oraz wykazy dowodów rzeczowych, przeplatają się w nim z kopiami pełnych ciepła listów pisanych do więźniów przez członków ich rodzin; korespondencją wysyłaną przeważnie na adresy wrocławskiego zakładu karnego przy Kleczkowskiej i aresztu śledczego w Jeleniej Górze.

Całość publikacji uzupełnia niezwykle bogaty zapis fotograficzny wydarzeń, świadczący niewątpliwie o zaangażowaniu, z jakim do powstania tej publikacji podeszli sami zainteresowani – Ludzie Solidarności. I za owo „solidarne ruszenie do wydawniczego boju” należy im się wielkie uznanie.

Sama książka pozostawia jednak w Czytelniku dosyć duży niedosyt. Jak czytamy w jej wstępie: „Stan wiedzy o Solidarności w Bolesławcu w okresie 1980-1989 był bardzo ubogi; Pomijano zasługi wielu oddanych działaczy „solidarnościowej” opozycji, mylono wydarzenia i osoby (…)”. Nie sposób nie przyznać słuszności tym słowom, sami autorzy nie uczynili jednak zbyt wiele, aby wypełnić ten brak. Podnosząc sobie poprzeczkę powyższym sformułowaniem, tak skupili się na kompletowaniu materiałów i opisach osobowych zdjęć, że ograniczyli własne odautorskie teksty do minimum. Myślę, że jest to dość dużą słabością tej publikacji – brak w niej dociekliwości twórczej, pewnych podsumowań, argumentacji i wnioskowania, których oczekiwałabym od tak doświadczonych autorów. W zamian – Czytelnik otrzymuje jedynie „coś na kształt wprowadzenia” do tematu, zapisy wspomnień kluczowych działaczy oraz listę osób z aparatu represji.

Tak ogólne potraktowanie tematu pozostaje w opozycji do rozbudzającego wyobraźnię aneksu – ankiety, po lekturę której sięgnęłam na początku, obiecując sobie wiele po analizie jej zawartości. W tekście brak bowiem podsumowań poszczególnych zagadnień wymienionych w arkuszu.

Czytelnik odnajdzie więc w tej pozycji wydawniczej przede wszystkim surowy materiał badawczy. Dokumentację niezwykle sugestywną i momentami przerażającą. Jak słusznie zauważają bowiem autorzy: „Na poziomie kilkudziesięciotysięcznego miasta prowadzenie wszelkiej działalności opozycyjnej było zadaniem o wiele trudniejszym niż analogiczna działalność podejmowana w dużych ośrodkach uniwersyteckich (…) W mieście takim jak Bolesławiec zacierała się anonimowość i to zarówno w miejscu zamieszkania, jak i na tzw. ulicy.” Wielu z nas odnajdzie tu zatem ślady swoich sąsiadów, fotografie i adnotacje na temat bliższych lub dalszych znajomych. Publikacja zaskoczy, a czasem zatrwoży, że byli oni po tej samej stronie barykady, co aparat represji. I zmusi do refleksji, jak żyć w zgodzie z tymi ludźmi, którzy „tak bili, by zabić”, przytaczając fragment hasła z plakatu upamiętniającego śmierć Grzegorza Przemyka.

Książka o Solidarności porusza temat niezwykle trudny – życia po walce o wolność, zakończonego traumatycznymi przesłuchaniami, a często również pobytem w więzieniu. Stanowi dokumentację trudnego zestawienia świetnych zamiarów, gier i forteli; swoisty zapis czasu „Kiedy nam, przyjaciele moi, Patronowały obłoki, posągi śródleśnej chwały, I nad wąską ulicą świętojańskie orły-anioły”. Dotyka tego problemu jednak w sposób niezwykle nieporadny, domagając się drugiego „pospolitego ruszenia” oraz bardziej dojrzałego, analitycznego spojrzenia na działania bolesławieckiej solidarności, które nie pozwoli tym działaczom „w ogniu utonąć czy w wodzie spłonąć”.

A.Piasecka

————————————————-

Recenzja powyższa jest efektem konkursu ogłoszonego i rozstrzygniętego na bobrzanach dzięki fundatorowi nagród – Muzeum Ceramiki w Bolesławcu. Laureaci konkursu musieli, po lekturze, spisać swoje refleksje.

Wywiad z Mariuszem Olczakiem znajdziesz TUTAJ.

Exit mobile version