bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Tomasz Lis wprost propagandowy

Swego czasu, jako redaktor naczelny lokalnej telewizji, przychodzącym do redakcji stażystom i praktykantom wtykałem do ręki krótki bryk zatytułowany „Uwagi Tomasza Lisa dla reporterów TVN-u”. To zbiór zasad, którym powinien kierować się telewizyjny dziennikarz, by jego produkcje miały odpowiedni poziom merytoryczny i formalny. Ich stosowanie pomagało też w zachowaniu obiektywizmu w materiałach tworzonych przez kogoś, kto chciał je stosować.

Gdybym był teraz w podobnej sytuacji, to też wręczyłbym adeptowi dziennikarstwa ten sam tekst. A pierwszym obdarowanym mógłby być sam jego autor, Tomasz Lis.

Tomasz Lis nie produkuje już materiałów dziennikarskich. Zgodnie z najlepszymi amerykańskimi wzorcami, którym miał czas się poprzyglądać, stał się publicystą i komentatorem. Jako, że jednak Ameryka to nie Polska, a to, co się obserwuje niekoniecznie wpływa bezpośrednio na podmiot obserwujący, nasz komentator i publicysta, poza umiejętnościami czysto zawodowymi, ujawnił też w końcu w całej krasie swoje zdolności propagandziarskie.

Do pewnego momentu nawet bawiło mnie oglądanie „Tomasz Lis na żywo”, gdzie autor programu sprytnie napuszcza na siebie strony sporów. To się jednak zmieniło po lekturze jednego ze wstępniaków w jego „Wproście” zatytułowanym „Prawdziwa druga tura”. Ów tekst powstał po pierwszej turze zeszłorocznych wyborów prezydenckich. Autor zaprezentował w nim swoje poglądy polityczne, ale przede wszystkim bezbrzeżną pogardę dla tego wszystkiego, co stoi z nimi w niezgodzie.

Niestety, dla mnie, Tomasz Lis utracił w ten sposób całkowicie wiarygodność jako dziennikarz, publicysta czy komentator. Prezentowanie swojej pogardy, szydzenie z przeciwników politycznych, kpina z tego, co stoi w opozycji do własnych poglądów, to wszystko cechuje język propagandy. I dobrze, skoro Lis chce być propagandzistą, to niech nim będzie. Ale, żeby było uczciwie, to powinien to robić wprost, a nie okłamywać swoich czytelników i telewidzów, że jest się obiektywnym publicystą.

Do tych refleksji skłonił mnie niedawny wstępniak tego telewizyjnego indoktrynatora „Dorosłość w erze posmoleńskiej”. Mniejsza już nawet o treści zawarte w tym doktrynerskim tekście. Zresztą znakomicie z nimi polemizuje Zuzanna Kurtyka w tekście zamieszczonym na portalu „wpolityce.pl”. Tomasz Lis, w swojej niepohamowanej skromności prezentuje się poprzez ten tekst jako wyrocznia tego, co i w jaki sposób świadczy o dorosłości, a co za tym idzie o autentycznym patriotyzmie Polaków. Jak można się zaś domyślić z tytułu tekstu, to sprawa naszego stosunku do katastrofy w Smoleńsku ma być tym papierkiem lakmusowym patriotyzmu.

Warto przeczytać polemikę pani Kurtyki, ale już same te uzurpacje Lisa do szybkiego załatwienia sprawy poprzez kuglarskie sztuczki z całkowicie subiektywnym doborem probierza tej jego”dorosłości” i dowolnego nim szermowania, świadczą li tylko o propagandziarskiej hucpie, której ulega. To charakterystyczne dla propagandzistów, że dla dowodzenia swoich tez wykorzystują każdą sposobność, a wszelkie fakty układają im się w całe ciągi przykładów potwierdzających ich tezy.

Tomasz Lis szydzi z wiersza Władysława Bełza, pisząc „Znakiem Polaka małego, jak wiadomo, jest orzeł biały. Proste.” Tak. Sam natomiast tworzy jeszcze prostsze, bo nie rymowane, kryterium oceny patriotyzmu. Jeśli zatem nie podzielasz opinii Lisa, że Kaczyński i Błasik naciskali na załogę, nie uważasz, że katastrofa była tylko efektem błędów pilotów, a do tego myślisz, że Rosjanie mieli na nią jakikolwiek wpływ toś po prostu kiep, któremu nic już nie pomoże. Jeśli natomiast chcesz być uważany za światłego Polaka, to oprócz „Wyborczej” pod pachą powinieneś wiedzieć, że tu „Nie idzie też o prawdę, bo ją właściwie już znamy.” Lis ci ją przedstawi kiedy tylko zechcesz.

PS
Ciekawe czy polscy prokuratorzy i specjaliści z komisji Millera to „światli Polacy”, czy raczej „kiepy”. Bo po przeczytaniu wstępniaka Tomasza Lisa w mig będą musieli zakończyć swoje dochodzenia. Ci światli zwrócą się bowiem do Lisa o ujawnienie tej „właściwie już znanej prawdy” o katastrofie. A „kiepów” (ale czy w ogóle wypada, żeby prokurator był „kiep”?) i tak nikt nie będzie słuchał. No chyba, że ta marginalna połowa „małych Polaków”.

Exit mobile version