bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Jam ci kapitan Nemo

Tak se spoglądam z cicha kiedy sezon na robaki ma się w pełni, bo to słońce mówiąc frywolnie stoi w ciepłym punkcie, to i rowerzystów spoconych przybywa, ze sprzętem solidnym, obław policyjnych też, jakoż czas moczenia kija wchodzi w apogeum moczenia z haczykiem uzupełnionym  przynętą.

A haczyk na grocie obowiązkowo musi coś mieć, by spławik drgnął. I skąd ja to znam…?

Ja tym sposobem polowania namierzyłem medalowego karpia, lecz to insza rzecz mało pospolita w świecie laików, jak gra w lotto, bo są przecież atrakcje w odpustowy dzień w obrębie gminnego kościółka gdzie się kręci jakaś Jagna z Boryną wraz z duchowym robakiem o formacie bliskim delirki, a to draństwo potrafi skutecznie kąsać!

Nie ukrywam, że lubię sobie czasami pobuszować w swoim ego dla przypomnienia o życiowych przejściach z sentymentalną nutką zapomnianej melodyjki, czyli u drzwi twoich stoję…

Tu się kłania moja nowa powieść pod tytułem: „Wiosenne brzegi”, to tak na wiwat by utrzeć gęby tym co sądzą że stary, poczciwy  Gruchawka się skończył.

To przestało mnie martwić, frapować i jeszcze raz dołować, a już najmniej program telewizyjny z karabinową serią filmów o pięknej miłości,więc chwytam za trzonek siekiery (ale mnie wzięło na erotykę!) i biegnę do stodoły, by narąbać drew na opał. Ciepło kaflowego pieca też ma swój urok, dorzucając do tego zapach drożdżowego ciasta.

Tak ostrożnie drepczę, chociaż nie jestem zwolennikiem łapania ryb spod przerębla i tych spacerów po cienkim lodzie, pomimo tego, że wciąż zarży się we mnie ni to zadumanie, ni pytanie, na jakim kawałku placka z owocami żyję, skoro dniem jasnym człowiek z urzędu reprezentujący kulturę, być może że i pseudokulturę, odważył się uraczyć mnie surową uwagą jakże bliską tatarskim stepom, czy widzę dalszy sens pisania w jego mniemaniu czegokolwiek, skoro nikt nie zwraca uwagi na moją kolejną wydaną książkę.

A tu idzie wraz z ciepłym chuchem wiosny kolejna książka pod nadzorem Warszawskiej Firmy Wydawniczej.

Droga szlachecka drużyno,wszelako baronowie i hrabiowie, ja wiem z doświadczenia traktorzysty,rataja i różnej takim w waszym mniemaniu hołocie w kaloszach,że w grę wchodzi jedynie wykształcenie, zatem przepraszam alem choć w waszych oczach jestem wiejski cham, utrzymuję że aby nie śmierdzieć używam wody i zwykłego mydła,nawet tego szarego.

Więc będę pisał, będę, sam nie wiem dlaczego, ale skoro są prowokacje a są, powstanie kolejny ciąg bajki o śnieżnym bałwanku, który stanął w środku miasta przy ratuszu!

Pozdrawiam cieplutko z miłego zadupia określonego rządem zdrowych sztachet.

 

P.S. Swoją drogą pojadę jednak do górali gdzie mam zaproszenie, i kupię sobie ciupaskę!

Exit mobile version