bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Chcę być posłem z Bolesławca, ponieważ…

Redakcja bobrzan zadała kilkanaście pytań bolesławieckim kandydatom na senatora. O posłach zapomniała (?). A może jest nas za dużo? Ja postanowiłem sam sobie zadać najważniejsze z tych pytań. I odpowiedzieć. Zapraszam do lektury i dyskusji.

1. Dlaczego nadaję się na posła?
Decyduje o tym suma moich życiowych doświadczeń. Zarówno filologiczne wykształcenie (wraz ze studiami podyplomowymi, m.in. z zakresu zarządzania), jak również doświadczenia zawodowe – praca w administracji rządowej (wojewódzkie instytucje edukacyjne) i samorządowej. Od dwunastu już lat pracuję w starostwie. Jestem praktykiem, który procesu legislacyjnego i finansów publicznych nauczył się w trakcie realizacji konkretnych zadań. Z sukcesem. Współtworzyłem ponad 200 uchwał zarządu i rady powiatu, konstruowałem budżety. Umiem pracować w zespole, potrafię rozmawiać i przekonywać do swoich argumentów. Jestem gotów, aby aktywnie uczestniczyć w pracach komisji sejmowych. Nie muszę się uczyć „bycia posłem”. Sala sejmowa i mikrofon mnie nie przestraszą.

2. Dlaczego mam szansę wygrać w tych wyborach?
Szanse są duże, a wynikają one z prostego rachunku. Platforma Obywatelska, z list której startuję, zdobyła w naszym okręgu wyborczym – 4 lata temu – sześć mandatów. Przeprowadzone badania i analizy wskazują, że mam realne szanse ubiegać się już o 4 – 5 mandat. Wszystko więc w rękach wyborców. Jestem przekonany, że wreszcie po 20 latach ziemia bolesławiecka może mieć posła. Musimy tylko w to uwierzyć! Posła, który będzie skutecznie zabiegał o dobrze rozumiane interesy naszego regionu: gmin i powiatów leżących pomiędzy Nysą Łużycką, Kwisą a Bobrem. Region ten łączy wspólnota celów. Chcę być posłem małych miast i wsi. Tych, o których na co dzień posłowie z Legnicy. Lubina czy Jeleniej Góry nie zawsze pamiętają. Bo mają swoich wyborców. Przecież… „bliższa koszula ciału”.

3. Gdybym wygrał, co to zmieni w moim życiu zawodowym? Z czego będę musiał zrezygnować?
Prawdę mówiąc, zmieni się wszystko. Nie mogę być posłem, będąc jednocześnie członkiem zarządu powiatu i radnym. Będę musiał zrzec się mandatu i funkcji. Ale jestem pewien, że w sejmie przysłużę się mieszkańcom naszego regionu. I ich nie zawiodę. Dzięki samorządowemu doświadczeniu. Dziś współtworzę prawo, realizuję projekty dla jednego powiatu – bolesławieckiego. Jeśli zostanę posłem, będę z równym zaangażowaniem pracował nad systemowymi rozwiązaniami dla całego kraju. A szczególnie pamiętał o 12 powiatach dwóch dawnych województw: jeleniogórskiego i legnickiego.

4. Co chcę zrobić jako poseł, jeśli wygram?
Działać z całych sił, wykorzystując umiejętności i doświadczenie, w dwu obszarach.
Po pierwsze; przyczynić się do racjonalizowania przepisów, które utrudniają nam życie na co dzień. Przede wszystkim z zakresu edukacji, współpracy z UE i polityki regionalnej oraz stosunku „państwo – samorząd” („mniej państwa w państwie”). Bo na tym się znam najlepiej.
Po drugie; zajmować się wszystkimi istotnymi dla nas sprawami, z którymi nie mogą poradzić sobie wójtowie, burmistrzowie czy starostowie (bo leżą poza kompetencjami samorządów), a w pozytywnym ukończeniu których poseł może pomóc. Jest ich wiele. „Otwarcie” naszego subregionu na świat: to – m.in. – konieczność dalszej modernizacji magistrali kolejowej E30 (uwaga: również przywrócenie Bolesławcowi i innym miastom „związanym” z tą linią bezpośredniego połączenia kolejowego z Warszawą) oraz zabieganie o inwestycje drogowe na drogach krajowych, np. nr 94 (most na Bobrze!) i nr 30 oraz wojewódzkich (np. 296, 297, 364). Rozwój naszego subregionu to także zabieganie o pozyskanie inwestorów (np. powrót zaangażowania KGHM). To wreszcie partnerskie i systemowe (czyli wielu samorządów) działania na rzecz zwiększenia ruchu turystycznego, który jest naturalnym czynnikiem rozwoju gospodarczego. Musimy wypromować „północno-zachodnią” część Dolnego Śląska, w tym Bory Dolnośląskie, która w niczym nie ustępuje atrakcyjnością Sudetom).
Po trzecie, będę zabiegał o mądre „inwestowanie w człowieka”, przede wszystkim w młodych ludzi. Rozsądna inwestycja w „kapitał ludzki” jest równie ważna jak inwestycje infrastrukturalne. Mam pomysły na dofinansowanie przedszkoli (w ramach pieniędzy już przeznaczanych na edukację!!!) oraz poprawienie efektywności nauki języków obcych czy przedmiotów matematyczno-przyrodniczych. Jest kilka ustaw i rozporządzeń, za które wziąłbym się z ochotą. I drżyjcie nieżyciowe przepisy!!!

5. Czy poseł jest potrzebny ziemi bolesławieckiej?
Tak, bardzo. Nie mamy go już 20 lat! I jeśli ktoś mówi, że obecnie „poseł mało może”, to ja mu odpowiadam: po pierwsze, jesteś hipokrytą; po drugie – poseł posłowi nierówny. Ja będę posłem z wieloletnim doświadczeniem samorządowym. Nie ma lepszej „szkoły”, lepszego przygotowania do „bycia posłem” niż codzienna praca na rzecz mieszkańców. Poza tym – mówię o tym codziennie na ulicach miejscowości naszego powiatu, które przemierzam – ważne jest też to, że z mojej poselskie pracy moi pracodawcy (czyli mieszkańcy) będą mnie mogli rozliczać każdego dnia. W biurze poselskim, na ulicy czy w sklepie. Bo ja jestem… stąd! Od nas.

6. Co mówię wyborcom, aby na mnie zagłosowali?
Tłumaczę, dlaczego mam większe szanse niż pozostali kandydaci z Bolesławca (pisałem już o tym). Przypominam efekty moich dotychczasowych działań (wielu je pamięta: i z czasów „szkolnych”, i samorządowych). Podkreślam, że poradzę sobie jako poseł, bo już wiele lat zajmuję się stanowieniem prawa. Dodaję też, że jako (przyszłemu) posłowi (przyszłej) koalicji rządzącej będzie mi łatwiej przekonywać do moich propozycji… sejmową większość. A tylko to pozwala skutecznie działać. Pisanie płomiennych interpelacji z pozycji sfrustrowanego posła opozycyjnego mnie nie pociąga.

7. Jak brzmi pięć najważniejszych punktów mojego programu wyborczego?
Scharakteryzowałem je krótko w odpowiedzi na pytanie nr 4. W skrócie:
1. Wspieranie inwestycji komunikacyjnych (pozostających poza zasięgiem władz samorządowych).
2. Inicjowanie subregionalnych (partnerskich) działań samorządowych na rzecz zwiększenia ruchu turystycznego (Nysa Łużycka – Kwisa – Bóbr oraz Bory Dolnośląskie), aby turyści zostawiali jak najwięcej pieniędzy w kieszeniach lokalnych przedsiębiorców.
3. Tworzenie rozwiązań prawnych, które umożliwią inwestowanie w „kapitał ludzki”, przede wszystkich w edukację „przez całe życie” i wykorzystanie w tym celu doświadczeń organizacji pozarządowych.
4. Wprowadzenie pragmatycznych (wypróbowanych na poziomie powiatu i Dolnego Śląska) zmian dotyczących kształcenia zawodowego i jego związku z rynkiem pracy (pracą zawodową).
5. Ułatwienie samorządom, stowarzyszeniem i mieszkańcom (np. przedsiębiorcom) korzystania ze środków finansowych UE w latach 2014 – 2020 (mądry „podział” tych pieniędzy i uproszczenie barier biurokratycznych).

8. Dlaczego startuję akurat z tego komitetu?
Jestem członkiem partii politycznej – Platformy Obywatelskiej RP. I przewodniczącym jej struktur miejskich w Bolesławcu. A poza tym uważam, że program PO, nasza wizja rozwoju kraju, czyli jego konsekwentna modernizacja, „budowanie” to dosłowne i to rozumiane przenośnie (budowanie społeczeństwa obywatelskiego), są lepsze niż propozycje innych ugrupowań, które chciałyby Polską rządzić. Chcę rzeczywiście jutra bez obaw – dlatego odrzucam zarówno pomysły np. PiSu, jak i SLD.

9. Jeśli przegram…
Żaden z kandydatów do sejmu czy senatu nie przegra. Już sam start, czyli aktywne uczestnictwo w kampanii wyborczej i prowadzenie dyskusji o naszej przyszłości, jest dobre. Bo wzmacnia – tak wciąż jeszcze niedojrzałą – polską demokrację. Mogę tylko wygrać. Jeśli zostanę – pierwszym od tak wielu lat – posłem z Bolesławca.

 

Exit mobile version