bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Knebel, czyli wolność słowa po boniecku albo woda na młyn Palikota

Marianie powiedzieli księdzu Bonieckiemu: „Tylko na piśmie i tylko w Tygodniku Powszechnym możesz się wywnętrzać.”

Wierzę w posłuszeństwo księdza i w to, że zastosuje się do poleceń. Zatem Nergal pozostanie co najmniej osamotniony. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że wcześniej rozstał się z Dodą, jego samotność może być dojmująca.

Ostro po księdzu pojechała we wrześniu na swoim blogu Małgorzata Juda-Mieloch, którą mamy zaszczyt raz w miesiącu gościć na bobrzanach w cyklu „Na emigracji„. Małgorzata najpierw zacytowała księdza z TVN:

„Nergal prezentuje taki [pewien] satanizm, ale już z niego zrobiły media szatana. Nie jest satanistą. Satanista musi wierzyć w szatana, musi wierzyć w Boga. To jest pewna religijna postawa. On się od tego odżegnuje rękami i nogami. (…) Zachowuje się kulturalnie i delikatnie.”

… a potem skomentowała:

„No właśnie. A tak na marginesie – ksiądz katolicki także musi wierzyć w Boga i szatana. I z tej wiary powinno coś wynikać. „Tak, tak; nie nie”. Kulturalne i delikatne zachowanie zostawmy Nergalowi.

Żeby za jakiś czas ktoś nie powiedział, że to media zrobiły z Adama Bonieckiego księdza.”

Ostro, nie?

Media elektroniczne i telewizja zrobiły z Adama Bonieckiego księdza popularnego w wymiarze szerszym niż mógł to zrobić Tygodnik Powszechny. Zrobiły go nieomal celebrytą. Celebrytyzm, zwany przez niektórch celebrytanizmem, wymaga słów barwnych, zdań krótkich, treściwych, efektownych i cytowalnych. Aby dziennikarz miał efektowną „setkę” w swoim materiale czy wywiadzie. Ksiądz Boniecki padł tego celebrytyzmu ofiarą. Ale sądzę, że nie tylko on.

Marianie, kneblując księdza, popularniejszym go nie uczynią, choć minimalnie mogą podnieść sprzedaż Tygodnika Powszechnego, co temu pismu w wiecznych kłopotach finansowych na pewno nie zaszkodzi. Przede wszystkim jednak zwierzchnicy księdza nadają rangę, co raczej celowe nie jest, jego wypowiedziom o Nergalu i samemu problemowi celebrytana Nergala.

Dobry muzyk i showman żyjący dotychczas w bardzo obszernej, ale jednak niszy swojego gatunku muzycznego, i tam objawiający swoje talenty, został wyciągnięty stamtąd chyba właśnie przez wspomnianą Dodę. Choroba, tabloidy i wreszcie telewizja pokazały mu, że może funkcjonować bez przeszkód, za to z korzyściami, w dużo bardziej popowym i łatwiejszym w obsłudze nurcie  showbiznesu niż dotychczas. Któż by się oparł, skoro nie opierał się podobnemu wyjściu do świata nawet ksiądz Boniecki? (zakładam, że u obu panów motywacje były nieco inne)

Skoro jakiś ksiądz nie potępił Nergala i TVP robiącej kolejny denny show, a do tego ksiądz znany, był news. Skoro tego księdza potępił biskup Mering, media miały samograja i wałkowały ten temat przez długi czas a ksiądz stał się ofiarą własnego wyjścia do ludzi ze swoimi opiniami.

Przyznam, że nie śledziłem precyzyjnie nergalowej afery a jego samego w roli jurora nie oglądałem. Wiedząc jednak, że bierze w programie udział zastanawiałem się jak odbiorą to fani jego muzyki. Ona to też pewnego rodzaju popowy show, ale czy są granice akceptowalne dla fanów?

Zwierzchnicy księdza Bonieckiego pokazali mu, że nie jest panem swojego losu. Pokazali mu, że nie może mówić tego, co chce powiedzieć a jeśli już, to nie tak głośno. Pokazali że nawet nie może pracować gdzie chce, bo zakładam, że praca dla TV Religia to nie wolontariat. Pokazali też, że nawet w „katedrze teologicznej ITI”, właściciele tego koncernu medialnego nie mają władzy, przynajmniej jeśli chodzi o dobór kadr.

Ale pokazali też, że nie chcą dyskusji, otwarcia, nie chcą odcieni szarości między czarnym i białym. Myślę, że ludzie zwykli, miłośnicy księdza i uczestnicy jego intelektualnego kultu odbiorą ten knebel dla księdza jako głos kościoła. I to tej instytucji popularności raczej nie przysporzy.

Księża nie mogą ujawniać swoich wątpliwości na temat tego, czy Nergal to satanista, czy krzyż ma wisieć w sejmie, czy białe jest białe, czy białe jest szare. Problem w tym, że takie wątpliwości mają wierni.

Pamiętam spotkanie z księdzem Bonieckim, które odbyło się ponad rok temu w Piwnicy Paryskiej w Bolesławcu (fotografię z tego spotkania oglądacie powyżej). Pamiętam pierwszy rząd przygotowany specjalnie dla bolesławieckich duszpasterzy zaproszonych na spotkanie. Był pusty.

Po spotkaniu nagraliśmy z księdzem wywiad. Po następnym już tego nie zrobimy, chyba że w odpowiedzi na nasze pytania ksiądz będzie milczał.

 

Exit mobile version