bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Roman Paszke okrąży świat z pomocą bolesławian

Jacek Pietraszkiewicz, żeglarz z Bolesławca, będzie śledził każdy ruch katamaranu Gemini 3, na którym Roman Paszke zamierza pobić rekord okrążając świat pod żaglami. – W tej chwili Gemini płynie do Francji na ostatnie przygotowania, woda przy jachcie ma 16 stopni – mówi Jacek. Wie takie rzeczy, bo jest współodpowiedzialny za rejs. Jego firma dostarczyła Romanowi Paszke oprogramowanie nawigacyjne, sprzęt satelitarny i dostęp do swoich serwerów pogodowych. Niewielka spółka z dolnośląskiego miasteczka uczestniczy w wielkim żeglarskim wydarzeniu.

Przygoda Jacka Pietraszkiewicza z Romanem Paszke zaczęła się we wrześniu tego roku.
– Główny nawigator Robert Janecki zwrócił się do nas w sprawie zmiany oprogramowania w urządzeniu służącym do automatycznej identyfikacji statków, morskiego transpondera – mówi Jacek. –  Okazało się, że mieli tak stare oprogramowanie iż nadawało się całkowicie do wymiany. Na szczęście zainteresowali się szerzej ofertą NavSimu. Kiedy zobaczył nasze możliwości i projekty z miejsca podjął decyzję, że w tym rejsie obdarzy zaufaniem nasz produkt.
I tak produkowany przez NavSim program Sail Cruiser został głównym systemem nawigacyjnym Romana Paszke. Słynny na całym świecie żeglarz nieodpłatnie dostał od Jacka Pietraszkiewicza cały kompletny system włącznie z poprawieniem pewnych rzeczy na jachcie i przeszkoleniem w obsłudze tego sprzętu. Jacek dostarczył mu też mapy całego świata. NavSim zajmuje się też dostarczaniem prognoz pogody i ma swój system prezentacji precyzyjnych prognoz, który zachwycił słynnego żeglarza.

– Nazwisko Paszke i jeden z najtrudniejszych projektów żeglarskich przekonały mnie, że warto zainwestować w tę przygodę – mówi Pietraszkiewicz. – To, co on chce teraz zrobić to jedno z najtrudniejszych wyzwań żeglarskich. Wiele osób opłynęło świat, ale tylko pięć zrobiło to płynąc non stop szlakiem pod wiatr, czyli ze wschodu na zachód. Nikt nie zrobił tego na łodzi wielokadłubowej. Roman Paszke chce pobić obecny rekord 120 dni i 5 godzin. Chce zrobić to w 98 dni i ma szanse.
Jacek sam żegluje od wielu lat i współpraca z Romanem Paszke jest dla niego powodem do dumy i spełnieniem marzeń.

– To jest wielki autorytet żeglarski dla wszystkich żeglarzy, raz już świat opłynął – mówi szef NavSimu. – Do niego należy też rekord trasy między Europą a Ameryką, jest to nazwisko znane i szanowane, spod jego ręki wyszło kilku Polaków uczestniczących w American Cup. Ponadto sam buduje swoje jachty i stara się wykorzystywać w nich polskie pomysły promując w ten sposób naszą myśl techniczną. Osobisty kontakt z tym człowiekiem to czysta przyjemność.
Pietraszkiewicz miał okazję odbyć z Romanem Paszke krótki rejs z Gdańska do Kilonii, podczas którego szkolił żeglarza w obsłudze nowego sprzętu. Obecnie imponujący katamaran Gemini 3 jest przeprowadzany do Francji, gdzie Francuzi skonfigurują elektronikę na jachcie, bo bolesławianie znaleźli w niej błędy. Ostateczną kontrolę przed rejsem przeprowadzi tam sam Jacek ze swoimi specjalistami z Bolesławca.

Start bicia rekordu nastąpi na przełomie listopada i grudnia. Rejs Romana Paszke wzbudza duże zainteresowanie i wiele emocji w żeglarskim świecie. Podróż będzie także testem nowych technologii żeglarskich.
– Po raz pierwszy będzie w nim użyty nasz nowy system trackingu, czyli śledzenia pozycji jachtu, nasze serwery w Bolesławcu są pierwszymi na świecie miejscami, które wiedzą, gdzie Paszke się znajduje w danej chwili – mówi Jacek.  – Dzisiejsze systemy trackingowe śledzą pozycję statku co 4 godziny, my to robimy niemal w czasie rzeczywistym, co pozwala m.in. na szybką reakcję w wypadku jakichś wypadków.
Siedząc w Bolesławcu przy komputerze Jacek będzie śledził całą trasę rejsu, wiedząc nawet jakie panują warunki pogodowe panują tam gdzie jacht będzie, gdzie jest i jaką temperaturę ma woda wokół łódki. Muszą być w stałym kontakcie. I są, NavSim dostarcza na Gemini 3 również technologię komunikacji satelitarnej.

– Dzięki tej pracy poznaję takich ludzi, których bym nigdy w życiu nie poznał i mogę z nimi realizować marzenia – mówi Pietraszkiewicz.
Jedno z tych marzeń to wypuszczenie na morze statku bezzałogowego. Już podczas następnego rejsu Romana Paszke ma być realizowany projekt umożliwiający sterowanie jachtem z lądu. Takie rozwiązanie może mieć ogromny wpływ m.in. na bezpieczeństwo.
– Załóżmy że kapitan samotnego rejsu wypada za burtę – mówi Jacek. – Gemini 3 potrafi płynąć z prędkością 70 km/h. Taki jacht ucieka więc żeglarzowi. Dzięki nowemu systemowi moglibyśmy taki jacht zatrzymać albo zawrócić.

NavSim powstał w 2007 roku. Pietraszkiewicz miał wówczas zastąpić I oficera w pewnym rejsie. Zaczął szukać rozwiązań pozwalających na nawigację nie tylko na mapach papierowych, ale i na komputerze. Skończyło się na tym, że kupił kanadyjską firmę wprowadzającą pionierskie rozwiązania na rynku takich usług. Teraz są to dwie powiązane spółki, kanadyjska i polska, produkujące oprogramowanie do nawigacji używane już przez tysiące ludzi na świecie. Zaletą proponowanych rozwiązań jest ich cena. Na oprogramowanie bolesławieckiej firmy może pozwolić sobie nawet żeglarz pływający jedynie po polskich jeziorach. Soft działa na zwykłym PC choć trwają prace nad wersją na MacOS.
Przez te kilka lat okazało się że na bolesławieckie usługi jest ogromne zapotrzebowanie. Fachowcu z NavSimu zrobili już dla Wenezueli cyfrowe mapy Orinoko, współpracują też z polskimi olimpijczykami, m.in. z Mateuszem Kusznierewiczem. Badania dla bolesławian wykonuje m.in. Akademia Morska w Gdyni a firma stała się światowym potentatem w produkcji oprogramowania nawigacyjnego dla pilotów morskich.

FOTO: Archiwum Jacka Pietraszkiewicza

 

 

Exit mobile version