bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

„Dziwny jest ten Świat”

Szanowni Bolesławianie,

Radni Rady Miasta Bolesławiec

Ostatnia sesja Rady Miasta pokazała nam, do jakich metod można się posunąć aby zdyskredytować ludzi, którzy ośmielają się mieć inne od aktualnie rządzących zdanie. Wystąpienia prezydenta Piotra Romana i jego zastępcy Kornela Filipowicza sugerujące mi prywatę i niegospodarność, włączając w to moje dziecko, nijak mają się do rzeczywistości i są zwykłym kłamstwem oraz pomówieniem. Powodem ich ataku był mój list skierowany do władz miasta z prośbą o podjęcie działań zmierzających do wykorzystania niżu demograficznego i zmniejszania liczby uczniów w klasach bolesławieckich szkół. Z ogromnym żalem stwierdzam, że przez tych panów, w sposób bezwzględny i cyniczny do politycznej rywalizacji zostało włączone moje dziecko (informując wszystkich m.in. o wieku mojej córki, szkole i klasie, w której pobiera naukę), co jest sytuacją bezprecedensową w naszym mieście. Problem przeludnionych klas natomiast został oddalony w kąt.

W trakcie obrad Rady Miasta panowie prezydenci stwierdzili, że w okresie kiedy piastowałem stanowisko zastępcy prezydenta odpowiedzialnego m.in. za sprawy oświaty tworzyłem bardziej dogodne warunki nauki w Szkole Podstawowej nr 4, sugerując że taka sytuacja była związana z faktem, że w tej placówce, w 2008 roku moja córka rozpoczęła naukę. Zarzucili mi tym samym prywatę i niegospodarność. Na poparcie swych tez panowie przedstawili dokumenty, czyli zatwierdzane przeze mnie ówcześnie arkusze organizacyjne (oraz aneks) tej szkoły. Dokumenty te, wg mnie, zostały przedstawione w sposób niepełny i wyrwany z całego kontekstu organizacji nauki w Bolesławcu. Szkoła Podstawowa nr 4 cieszyła/cieszy się ogromną popularnością wśród bolesławian. Moja córka, z uwagi na miejsce zamieszkania właściwe obwodowi, w którym znajduje się SP nr 4, została w sposób naturalny zapisana do tej placówki. Zainteresowanie tą szkołą było/jest tak duże, że zachodzi potrzeba organizowania zajęć lekcyjnych w systemie zmianowym.

Zarzucono mi, że w roczniku mojej córki (kl. I) utworzyłem w 2008 roku dodatkowy (czwarty) oddział, aby zmniejszyć liczebność dzieci w klasach. W dokumencie (fragment arkusza organizacyjnego) opublikowanym na bolesławieckich portalach widać, że 4 oddziały funkcjonowały wcześniej również na poziomie klasy II z liczbą dzieci 20+. Widać także fragment rocznika kl. III z liczbą dzieci 20+. Jest to pierwszy dowód na to, że mamy do czynienia półprawdami. Pamiętam też, że w owym czasie w innych szkołach również funkcjonowały klasy z liczbą uczniów nieprzekraczającą 29.

Za sporządzanie arkuszy organizacyjnych szkół zarządzanych przez Prezydenta Miasta odpowiedzialny jest dyrektor danej szkoły, w porozumieniu z Wydziałem Społecznym Urzędu Miasta (odpowiedzialnym m.in. za sprawy oświaty). Mówią o tym stosowne przepisy oraz corocznie wydawane i podpisywane przez Prezydenta Miasta zarządzenie w sprawie wytycznych organizacyjnych dla szkół, w którym określa się m.in. liczbę dzieci w klasach, w odniesieniu do demografii oraz określonych środków finansowych na realizację zadań oświatowych. Budżet miasta, (zawierający również wydatki oświatowe) jest osobiście kreowany i nadzorowany przez prezydenta miasta, a następnie przedkładany w formie projektu Radzie Miasta.

Jak wspomniałem, arkusze organizacyjne oraz stosowne aneksy osobiście tworzy dyrektor w porozumieniu z Wydziałem Społecznym UM. Gotowe dokumenty przedkładano mi do zatwierdzenia. Nigdy, przed stworzeniem tych dokumentów przez dyrekcję, nie sugerowałem, a tym bardziej nie nakazywałem dyrekcji szkoły, ani naczelnikowi Wydziału Społecznego czy jego zastępcy stworzyć większą liczbę oddziałów o mniejszej liczebności uczniów ze względu na moje dziecko. Byłoby to nieuczciwe, a ja wstydziłbym się prosić o coś takiego. Stawiane więc przez prezydentów tezy są nieprawdziwe i nie mają nic wspólnego z faktami. Moi współpracownicy, którzy przepracowali ze mną wiele lat, nie tylko w Urzędzie Miasta, jednostkach organizacyjnych, ale również w Radzie Miasta, znają mnie dobrze i odwołuję się teraz do ich pamięci o moim stylu pracy. Oskarżający mnie prezydenci nie udowodnili, że były jakieś naciski czy sugestie z mojej strony w tym zakresie. Nie dysponują żadnymi dowodami oprócz dokumentów, które przecież w żaden sposób nie świadczą o zamiarze stosowania przeze mnie prywaty. Pokazują wręcz zupełnie co innego.

Prezydent miasta podczas ostatniej sesji Rady dał do zrozumienia obecnym, że tak ufał swoim zastępcom, że (cyt.) „nie wtrącał się do wszystkiego”, a o aneksie do arkusza organizacyjnego tej szkoły mógł wiedzy nie mieć. Trochę to dziwne, wszak jeden oddział szkolny to roczny koszt ok. 150 tys. zł. Trudno zatem byłoby ukryć taki wydatek. Wszystkie ruchy generujące koszty, nawet te najmniejsze, muszą być osobiście omawiane w gronie prezydentów miasta i naczelnika właściwego wydziału Urzędu Miasta. Tłumaczenie się niewiedzą o tak istotnym wydatku (powstaniu kolejnego oddziału) jest więc mocno naciągane. Poza tym byłem zastępcą prezydenta z ramienia koalicjanta (Ziemi Bolesławieckiej) i w związku z tym moje decyzje były pod szczególnym nadzorem. Bez zgody prezydenta często nie mogłem zadecydować o przekazaniu 100 zł więcej, choćby na potrzeby młodzieżowego klubu sportowego.

Nieprawdą zatem jest, że prezydent o przedmiotowym aneksie wiedzy mógł nie mieć. Piotr Roman osobiście informował o tym i podobnych dokumentach w swoim „Sprawozdaniu z ważniejszych działań prezydenta miasta podjętych w okresie międzysesyjnym” przedstawionym podczas XXIX sesji Rady Miasta w dniu 29 października 2008r., co udokumentowane jest również w protokole sesji Rady Miasta nr XXIX/08 z dnia 29 X 2008r. Sprawozdanie jest podpisane przez prezydenta miasta i osobiście było prezentowane przez niego podczas sesji w październiku 2008r. (Oba dokumenty dostępne w Biuletynie Informacji Publicznej). Ze swojej pracy w Urzędzie pamiętam, że do sprawozdań ze swoich działań międzysesyjnych prezydent bardzo dokładnie się przygotowywał, a każdy ruch, który mógł powodować koszty był przez niego sprawdzany. Mam nadzieję, że tak jest w dalszym ciągu.

Przyznam też Państwu, że pełnienie przeze mnie funkcji zastępcy prezydenta w kontekście obecności mojej córki w Szkole Podstawowej nr 4 dla tej placówki było swoistym przekleństwem. Od lat bowiem społeczność szkolna marzyła o nowym boisku przy tej szkole. Plany budowy boiska istniały za czasów mojej wiceprezydentury, a ówczesne było w najgorszym stanie technicznym spośród innych placówek. Boisko przy szkole powstało w pierwszym możliwym roku budżetowym po tym jak zostałem odwołany z funkcji zastępcy prezydenta. Miało być etycznie i zapewne tak było. Oczywistym jest również, że nie pisałbym dzisiaj listu otwartego do władz miasta z prośbą o zajęcie się tematem przeludnionych klas, gdybym kilka lat temu układał organizację szkoły w ten sposób, aby polepszyć warunki nauki tylko dla swojego dziecka. Byłby to przecież klasyczny „strzał w kolano” z mojej strony.

Mam nadzieję, że powyższe fakty przekazane Państwu pozwolą wyrobić sobie ocenę całej sytuacji i zrozumieją Państwo prawdziwe powody wyciągania „kwitów” na Małkowskiego. Przykre jest to, że panowie nie potrafią rywalizować po męsku, na argumenty, tylko postanowili bez pardonu walczyć ze mną przywołując w swoich wywodach moje dziecko.

Szanowni Państwo! Chcę być daleko od prowadzenia polityki w takim stylu i chcę wierzyć, że nigdy się to nie powtórzy.  Cała ta sytuacja dotknęła mnie nie tyle jako osobę publiczną, ale przede wszystkim jako ojca oraz jako Maćka – byłego ucznia młodego, cieszącego się wśród dzieci ogromnym autorytetem polonisty i pedagoga Kornela Filipowicza, który uczył nas jak ważne w życiu są wypowiadane słowa oraz  jak ważna jest prawda i honor. Co z tego zostało?…

Z wyrazami szacunku

Maciej Małkowski

 

Bolesławiec, 4 XI 2012

Exit mobile version