bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

G… promocja, czyli kup pan cegłę!

Garnki za kilka tysięcy sprzedawane w szkole?, grunty miejskie za 10% wartości? – Tak…, różne rzeczy można oferować i sprzedawać podczas wakacyjnej beztroski, bo lato sprzyja prawie wszystkiemu.

Urlopowa lektura bolesławieckich portali pozwoliła mi poznać czym i w jaki sposób w ostatnich dniach handlować można w Bolesławcu. Czy to garnki, czy grunty od miasta, mechanizm podobny: kupić tanio drogo sprzedać, lub sprzedać i pozbyć się problemu. W obu przypadkach najważniejszy jest marketing i uzmysłowienie kupującemu, że towar który może OKAZYJNIE nabyć jest mu do życia absolutnie niezbędny, a jego decyzja o kupnie będzie najlepszą z możliwych i to po atrakcyjnej cenie. O mniej przyjemnych skutkach finansowych poczytać można, albo „małym druczkiem”, albo na 138 stronie umowy, albo w ogóle przeczytać nie można.  Towar po prostu jest super, „brać, wybierać, decydować i niczego nie żałować!”

                Bolesławiecki portal Bolec.info, w emocjonalnym artykule, opisał jak to, cyt.: „w sali gimnastycznej I Liceum Ogólnokształcącego w Bolesławcu, kilkuset mieszkańców naszego miasta zostało nabitych w butelkę”. Nabijającymi  mieli być organizatorzy imprezy i sprzedawcy super, hiper i w ogóle mega garnków, którymi przy odrobinie dobrej woli można dolecieć na Marsa. Wsadem do kotła, czyli „darmową” przynętą dla potencjalnych klientów był znany satyryk Jerzy Kryszak i… degustacja. Prestiżu całemu jarmarkowi nadało miejsce, czyli gmach I Liceum Ogólnokształcącego kojarzącego się bolesławianom raczej poważnie. Nic, tylko w to wejść. Tym bardziej, że Kryszak i zakąska były za friko. Padły pierwsze decyzje kupujących, będące skutkiem sprytnych  psychomanipulacji, wpływania na podświadomość i innych neurolingwistycznych metod (od słowa, strojów, zapachów, muzyki, dobrego humoru, miejsca i pory roku). Decyzje na … kilka tysięcy złotych.  „Chcę, ale kiedy sen się skończył, to już nie chcę”. W takich przypadkach około 20% ludzi dorosłych, szczególnie starszych ulega doświadczonemu sprzedawcy – „Kaszpirowskiemu” (odsyłam do literatury fachowej).  Tym bardziej, że wśród wniebowziętych „nabywców” są podstawieni aktorzy, zachęcający innych. I naprawdę nie ma co drwić z tych ludzi, ufnych, poddanym szeregowi  wyżej opisanych metod, w odpowiednim anturażu i czasie. Generalnie – uroki psychologii.  

Jak pomóc ludziom? Ano działa przy Powiecie (nomen omen organie prowadzącym dla I LO)  Powiatowy Rzecznik Praw Konsumenta. Polecam władzom Powiatu wyjść tym mieszkańcom  (i nie tylko tym) naprzeciw i skuteczniej promować tę instytucję (RPK). Wspominałem kiedyś o takiej potrzebie na sesji Rady Powiatu w swojej interpelacji. Szkoda, że bez odzewu.

To jednak nie koniec promocji w naszym mieście. Otóż dowiaduję się z tego samego Portalu, że prezydent miasta (wprawdzie od 2005, ale widać z marnym skutkiem) dalej sprzedaje grunty, przylegające do naszych budynków – wspólnot mieszkaniowych, za jedyne 10% wartości. Hm, okazja? No pewnie. Wsadem do kotła jest tym razem  90% bonifikata! Ludzie! Czy ktoś słyszał żeby tak tanio grunty sprzedawać!? Powariowali w tym ratuszu?, czy tacy dobrzy dla bolesławian? Niestety, ani jedno, ani drugie. W ofercie kupna gruntu (również na oficjalnej stronie Urzędu Miasta) czytamy m.in. „Posiadanie własnego gruntu przy budynku daje również większą możliwość zamiany wyglądu podwórka i wprowadzenia ciekawych  aranżacji oraz sposobu zagospodarowania zaplecza według własnych gustów i potrzeb.  Dzięki temu już niejeden budynek wielorodzinny w Bolesławcu zyskał na urodzie, a jego mieszkańcy mają możliwość spędzania czasu wolnego w spokojnym miejscu i pięknym otoczeniu przy swoim domu.” Cudownie…. I to wszystko za jedyne 10% wartości gruntu. Sąsiedzi! warto się zrzucić, a i może „Kryszaka” jakiego dorzucą „za darmo” na Święto Ceramiki… Nikt w ofercie zamieszczonej również na stronie UM, nie pisze o tym, że terenami tymi administruje miasto, czyli jest za nie odpowiedzialne, a od chwili kupna gruntu przez właścicieli wspólnoty mieszkaniowej zaczną oni ponosić nowe koszty: koszenia trawy, odśnieżania, remontów ewentualnych chodników czy ogrodzenia, podatki i inne związane z  utrzymaniem nieruchomości. O tym w reklamówce nie przeczytamy, a w umowie kupna sprzedaży mieszkańcy przeczytają jedynie, że stają się właścicielem. No, ale to przecież tak oczywiste, że pisać o tym nie trzeba. O swoich nowych obowiązkach, w tym podatkowych, dowiedzą się raczej dość oględnie. Generalnie mało kto zrozumie taką umowę, której skutki odczuwa się dopiero „po”. I wszystko byłoby ok., gdyby w związku z tym w innych daninach miasto zelżałoby swoim mieszkańcom.  Same zalety… Obowiązki? A kto się tam będzie martwił. Tanio jest, a nawet prawie za darmo.

 „Panie szanowny! Kup pan te cegłę! Odpalasz pan stówkę – ocalasz pan główkę! Cegła tańsza od kapoty, kup pan cegłę od sieroty! No co jest, jak pragnę zakwitnąć?! Dawaj pan stówę i spływaj w podskokach! Bo tak ryło przenicuje, że będziesz nosem gwizdał!”  mówił onegdaj Lulek, w filmie pt. „Ewa chce spać” (reż. T. Chmielewski  – zdjęcie – kadr z filmu).

Grunt, to dobry garnek jednak.

Z urlopowym pozdrowieniem – Maciej.

Exit mobile version