bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Armia Księstwa Warszawskiego na Górnych Łużycach w 1813 roku

Autorem poniższego tekstu jest znany nie tylko bywalcom bolesławieckiego Muzeum Ceramiki historyk, dr Andrzej Olejniczak. Opowiada o armii, w której za dezercję można było dostać karę śmierci lub „…lat dziesięć kajdan z kulą w fortecy…”, o tym, jakie koszty kwaterunku polskich wojsk ponosili mieszkańcy Łużyc, ale i o Bogatyni, w której polscy żołnierze w Wielkiej Armii stacjonowali 60 dni, co kosztowało miasto 20 000 talarów.

Książę Józef Poniatowski

Rok 1812 i kampania w Rosji był czasem największego wysiłku zbrojnego dla wątłego państwa jakim było Księstwo Warszawskie. Ogromna armia zebrana przez Napoleona licząca szacunkowo około 600 tys. żołnierzy, miała w swych szeregach ponad 80 tys. Polaków, zgrupowanych w V Korpusie pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego, IX dowodzonym przez marszałka Claude Victora, oraz w wielu innych korpusach piechoty i kawalerii. Niestety ten ogromny wysiłek, nie mający dotąd precedensu w dziejach polskich wojsk został zaprzepaszczony podczas walk i odwrotu. Do Warszawy w grudniu 1812 roku, wraz z naczelnym wodzem wróciło zaledwie kilkuset ludzi, lecz ze wszystkimi sztandarami i prowadząc około 50 armat. Dla porównania, ogólna liczba dział, jakimi dysponowały pozostałe korpusy to 500 sztuk, a uratowano podobno zaledwie 1 armatę 3 funtową1. Książę Józef właściwie od razu przystąpił do pracy nad odtworzeniem oddziałów. W kraju znajdowało się szereg zakładów pułkowych, które prowadziły szkolenie nowych rekrutów, napływali również żołnierze, którzy odłączyli się od swoich jednostek jeszcze w Rosji. Cenne uzupełnienia dały również załogi twierdz na terenie Księstwa. Organizacja wojska napotykała jednak wiele przeszkód w postaci braków w uzbrojeniu i umundurowaniu, następowały wcale nie rzadkie dezercje. Ponadto zbliżała się armia rosyjska i aby uchronić przed zniszczeniem ledwo zorganizowane pododdziały, Polacy musieli się powoli wycofywać z ziem księstwa. Początkowo Poniatowski zamierzał połączyć się z armią napoleońską na zachodzie, lecz w wyniku przegranej przez Sasów i część oddziałów polskich, bitwie pod Kaliszem 13 lutego 1813 roku, plan uległ modyfikacji. Armia księstwa skierowała się wówczas na Kraków, aby tam dochodzić do sprawności bojowej pod osłoną formalnie jeszcze sojuszniczej wobec Francji, armii austriackiej księcia Karola Filipa Schwarzenberga. Kilkumiesięczny postój na ziemi krakowskiej dopomógł w reorganizacji, lecz wobec nieprzyjaznej postawy Austriaków, blokujących i utrudniających organizację i zaopatrzenie, książę Józef podjął próbę marszu przez Czechy do Saksonii, gdzie od wiosny stała już nowa Wielka Armia2. Wymarsz rozpoczął się 7 maja, wojsko podzielono na pięć kolumn, które w odstępach jednodniowych przechodziły granicę austriacką. Ogółem wyruszyło do Saksonii 15860 ludzi, lecz siły te zaczęły topnieć po przekroczeniu granicy na skutek dezercji. Już 22 maja okazało się, iż z szeregów ubyło ponad 2000 ludzi, w dużej mierze byli to właśnie dezerterzy. Aby zapobiec dalszemu zbiegostwu, gdy kary dyscyplinarne nie pomagały, Poniatowski zwołał sąd wojenny, który skazał na rozstrzelanie kilku zbiegów. Drastyczne środki, jakie podjęto, powstrzymały dalsze dezercje, choć całkowicie ich nie wyeliminowały3. Po ciężkiej drodze 17 czerwca książę Józef Poniatowski dotarł do Zittau, w tym czasie na terenie Saksonii były tylko trzy kolumny, pozostałe dwie maszerowały jeszcze przez Czechy4.

Napoleon jeszcze w marcu nadał wojskom polskim pod dowództwem Poniatowskiego numer VIII Korpusu Wielkiej Armii, lecz finansowanie oddziałów zapewniał nadal budżet Księstwa Warszawskiego, szczególnie przychody z kopalni soli w Wieliczce. Po opuszczeniu granic księstwa przez wojsko polskie, sytuacja żołnierzy stała się bardzo ciężka, a zaległości w żołdzie wyrównano dopiero na Łużycach. Jeszcze podczas marszu do księcia Józefa dotarły plany organizacji korpusu, jakie opracował sam Napoleon, które zakładały organizację 2 dywizji piechoty złożonych z 5 brygad. Każda brygada miała mieć w składzie po 2 pułki piechoty, a w nich po dwa bataliony w sile 400 żołnierzy każdy. Kawalerię księstwa cesarz chciał również zorganizować w dwie dywizje po 2 brygady w każdej, a każda z brygad w sile 4 pułków jazdy. Pułk kawalerii według cesarskich planów miał liczyć 4 kompanie po 100 jeźdźców. Zanim Książę Józef dotarł do Saksonii, 10 czerwca dotarła wiadomość, że na miejsce stacjonowania i organizacji korpusu, cesarz wyznaczył Zittau i okolice. Natomiast ostateczny kształt organizacji wojsk polskich określił cesarski projekt z 24 czerwca. Zakładał on powstanie pięciu pułków piechoty z żołnierzy przybyłych z księstwa, dodatkowo w skład piechoty VIII korpusu miały wejść pułki 2 i 14 z dywizji generała Jana Henryka Dąbrowskiego (organizującej się w Wetzlar). Oddziały jazdy miano uformować w sześć pułków, a do nich dołączono pułki jazdy 2 i 4 również z dywizji Dąbrowskiego. Projekt zakładał także powstanie artylerii korpusowej w sile 2 baterii art. konnej (po 6 armat na baterię), oraz 6 baterii art. pieszej. W składzie artylerii powstać miał batalion taborów i kompania saperów. Należy dodać, iż poza właściwie istniejącymi siedmioma pułkami piechoty, utworzono dwa nowe: pułk nadwiślański – stanowiący zlepek resztek wcześniejszych czterech pułków piechoty nadwiślańskiej, oraz odtworzony z żołnierzy pułków 4, 7 i 9 czwarty pułk piechoty5. Oddziały polskie zebrane na Łużycach oraz dywizja Dąbrowskiego zgodnie z decyzją cesarza przeszły na żołd Francji z dniem 1 czerwca 18136. Wszystkie teoretyczne ustalenia dotyczące organizacji VIII Korpusu i IV Korpusu Kawalerii Rezerwowej złożonego z pułków polskich, rozpoczęto wcielać w życie od 30 czerwca na polach pod Zittau. Tam książę Józef zebrał całe wojsko. W ciągu całego dnia udało się przeprowadzić łączenie pułków i już wieczorem nowa organizacja wojska polskiego stała się faktem, lecz bez jednostek z dywizji gen. Dąbrowskiego. Niedługo później Napoleon przydzielił pułki z dywizji Dąbrowskiego do I Korpusu Wielkiej Armii i stan liczebny VIII Korpusu przewidziany dekretem, nigdy nie został osiągnięty. Z ciekawostek dotyczących kawalerii należy wymienić powstanie pułku krakusów w ramach brygady jazdy straży przedniej wchodzącej w skład wojsk Poniatowskiego. Stan osobowy VIII Korpusu na dzień 8 lipca wynosił 7978 ludzi oraz 1023 konie. Już od momentu wejścia Polaków na teren Saksonii dowództwo korpusu starało się o odpowiednie wyposażenie, umundurowanie i zaopatrzenie oddziałów. Starania te jednak napotykały wiele trudności, głównie finansowych i organizacyjnych. Według pamiętników żołnierzy polskich, ich ubiór i uzbrojenie było bardzo niedostateczne i jak to powiedział, na pewno z pewną przesadą, generał Michał Sokolnicki: „…jego wyposażenie prawie żadne, a jego ubiór, wbrew ofiarom pułkowników, okrywał zaledwie nagość żołnierza…”7. Faktem jest, że kłopoty z wyposażeniem polskich oddziałów spowodowały gniew cesarza, który w listach do Huguesa-Bernarda Mareta grozi nawet, że jeśli stan się nie zmieni do 10 sierpnia, to znaczy, że jego ludzie źle mu służą. Wśród materiałów archiwalnych zachował się wykaz, który wymienia jednostki polskie i szereg miejscowości leżących w sąsiedztwie Zittau, które zaplanowano na miejsca kwaterunku Polaków. Wynika z niego duże rozdrobnienie polskich oddziałów, ponieważ często jeden pułk jest rozrzucony po kilku wsiach. Np. dla 1. pułku piechoty zakwaterowanie wyznaczono aż w 7 wsiach, natomiast 16. pułku w trzech miejscowościach. Kwaterę główną zlokalizowano w samym Zittau, gdzie dodatkowo zakwaterowane miały być: oddział z 15. pułku piechoty i 4 kompanie z 3. pułku piechoty, razem 1100 żołnierzy8. Komendantem placu był major Antoni Wieniawski9. Zestawienie powyższe różni się nieco od innego wykazu z akt Wielkiej Armii. Nie wymieniono w nim bowiem kilku wsi będących w pierwszym spisie, co może świadczyć, że pierwotne założenia zmieniono i nie rozproszono tak oddziałów10.

Już od pierwszych dni postoju na Łużycach w pułkach rozpoczęto szkolenie wcielonych jeszcze w księstwie rekrutów, ze szczególnym naciskiem na strzelanie. Dla najlepszych przewidziano nagrody w wysokości 20 franków, płatnych z kasy cesarskiej. Ponadto książę Józef zarządzał ćwiczenia terenowe, marsze, co zaowocowało w późniejszym czasie dobrą znajomością terenu przyszłych działań. Poza szkoleniem znajdowano czasami czas na rozrywki, a taką okazją były obchodzone 15 sierpnia imieniny cesarskie. Wówczas część żołnierzy polskich wzięła udział w uroczystościach w miejscowości Heinewalde. Biesiada wraz z mieszkańcami trwała aż do rana, a później były kłopoty z zebraniem poszczególnych kompanii w ciągu dnia następnego. Jak się wyraził ówczesny kapitan 12 pułku piechoty Antoni Białkowski: „…Nie tylko oficerowie swych żołnierzy, ale nawet rodzice swych córek zebrać z owego miejsca nie mogli…”11.

Problem masowych dezercji, jaki się pojawił podczas marszu do Saksonii został rozwiązany dość radykalnie przez księcia Jozefa. Wydawać by się mogło, że drastyczne środki, które podjęto na długo będą przestrogą dla ewentualnych naśladowców. Niestety bliskość granicy czeskiej stanowiła silną pokusę dla niektórych żołnierzy VIII Korpusu. Dezercje zdarzały się nadal, kilku żołnierzom nie udało się jednak zbiec. Aby ich osądzić kilkakrotnie zbierał się polski sąd wojenny w Zittau i miejscach stacjonowania sztabów dywizji i brygad. Jedna z pierwszych spraw rozpatrywanych przez sąd powołany na rozkaz gen. Ludwika Kamienieckiego 2 lipca 1813 r., dotyczy fizylierów z 1 kompanii 2 batalionu 12. pułku piechoty Księstwa Warszawskiego. Oskarżono wówczas o dezercję Mikołaja Iwanowa i Grzegorza Chrapionkę. Sprawę rozpatrywali oficerowie z pułków 8. i 15., pod przewodnictwem Kantego Ostrzeszewicza, podpułkownika 8. pp. Wyrokiem sądu Mikołaj Iwanow skazany został na: „…lat dziesięć kajdan z kulą w fortecy…”, drugiego z oskarżonych uniewinniono12. Kolejna sprawa dezerterów z 15 lipca 1813 r. dotyczy żołnierzy z 1 brygady dowodzonej przez gen. Juliana Sierawskiego, należącej do 1 dywizji VIII Korpusu. Oskarżono wówczas Jana (Johana) Brauna fizyliera z 4 komp. 2 baonu 16. pp, Gottfrieda Wiznera grenadiera 2 baonu 16. pp i Antoniego Brauna grenadiera z tej samej jednostki co poprzednik. Wszystkim zarzucono „zmowę do dezercji”, usiłując ustalić czy mieli oni zabrać ze sobą broń i „unieść effekty skarbowe”. Po rozpoznaniu sąd uznał winnymi wszystkich trzech oskarżonych, Jana Brauna za próbę dezercji z bronią skazał na śmierć (wg. dekretu 19 Vendemeira roku 12, gdzie napisano: „…będzie ukarany śmiercią każdy dezerter któryby uniosł swoją broń, albo broń swoich kamratów…”). Pozostali skazani zostali na 10 lat „do kuli” również zgodnie z jednym z artykułów powyższego dekretu, dodatkowo powiększając ją o 2 lata za dezercję wspólną13.

Koszty kwaterunku polskich wojsk ponosili mieszkańcy Łużyc – poddani króla saskiego, formalnie nadal władcy księstwa warszawskiego. Stosunek Sasów do Polaków był dość przychylny, oficerowie zamieszkiwali w okolicznych dworach, spotykając się z bardzo życzliwym przyjęciem i troskliwą opieką14. Nieco inaczej było we wsiach, gdzie Polacy kwaterowali wśród chłopów. Właśnie na te małe miejscowości spadł cały ciężar utrzymania korpusu, wprawdzie nie bardzo licznego, lecz dość długo stojącego kwaterą. Z magazynu w samym Zittau, co kilka dni wydawano żywność i paszę dla koni. Zachował się ciekawy kwit z 16 sierpnia 1813 r. w którym mowa jest o zaopatrzeniu jazdy15.

W Bogatyni wyliczono okres stacjonowania wojsk napoleońskich, w tym Polaków, na 162 dni. Dla samych Polaków zestawiono wszelkie kwaterunki wraz z liczbą żołnierzy i koni oraz czasem pobytu, razem żołnierze polscy „gościli” w Bogatyni przez 60 dni od 16 czerwca do 15 sierpnia 1813 roku. W tym okresie przewinęło się przez miasto 1977 oficerów i 26136 żołnierzy16. Trochę dziwna to liczba, gdyż nawet cały korpus księcia Józefa nigdy nie miał takiej siły. Liczący żołnierzy na pewno wzięli pod uwagę wszystkie oddziały przebywające w mieście i liczyli także te, które już w mieście bywały17. Pomimo posiadania przez miasto przywileju dającego wolność od kwaterunku i protestów samych mieszkańców, oddziały polskie (11 pułk ułanów i dwie kompanie huzarów) zostały zakwaterowane, a koszty ich 9 tygodniowego pobytu wyniosły 20000 talarów. Od 15 sierpnia Bogatynia przestała być kwaterą polskich oddziałów, które zgodnie z rozkazem Napoleona ruszyły w stronę Zittau i Ostritz. Polacy pojawili się jeszcze w mieście na krótko 1 września, było to 200 krakusów, których kronikarz bogatyński określił jako: polnische Kosaken18.

Zamiarem Napoleona było powstrzymanie Armii Czeskiej już na granicy saskiej. W związku z tym wydał rozkaz Poniatowskiemu i jego oddziałom zajęcia pozycji obronnej pod Ekartsbergiem. 17 sierpnia, również na rozkaz cesarza, polska straż przednia pod dowództwem generała Jana Nepomucena Umińskiego wyruszyła do Czech w kierunku Frydlantu. Oddziały polskie składały się z krakusów w liczbie 800, 120 kirasjerów pod ppłk. Eustachym Wołłowiczem i 450 żołnierzy piechoty, którymi dowodził szef batalionu Maciej Rybiński. Wsparcie zapewniać miały dwie armaty artylerii konnej. Po potyczkach z siłami austriackimi udało się Polakom zająć pozycje pod samym Frydlantem i kontrolować drogę na Liberec. Wieści o akcji dotarły również do samego Napoleona. Grupa generała Umińskiego nacierała dalej aż do Liberca, który zajęto po krótkiej walce. W myśl rozkazu cesarskiego, piechota polska została zluzowana przez oddziały francuskie, kawaleria zaś w wyniku zdrady huzarów westfalskich i ich przejścia na stronę austriacką, musiała pozostać wraz z Francuzami do 24 sierpnia19. Wówczas zarządzono odwrót w kierunku Hradka, bliżej korpusu mającego za zadanie blokowanie przejść do Saksonii w Gabel i Georgenthal oraz ze strony Frydlantu. Należy wspomnieć, że kilkanaście godzin później grupa generała Umińskiego ponownie dotarła do Liberca i działała w tym rejonie do 26 sierpnia. W nocy zaś wycofała się do Hradka. Działania polskiego korpusu zbiegły się z bitwą, jaka rozegrała się pod Dreznem, zwycięską dla Napoleona, po której Armia Czeska musiała się wycofać ponownie do Czech. Niestety cesarz nie wykorzystał zwycięstwa i zrezygnował z pogoni w Pirnie, zawracając wraz ze starą gwardią do Drezna. Do dziś nie udało się jednoznacznie wyjaśnić przyczyny decyzji, być może nagła choroba złożyła Bonapartego lub też dotarły do niego dokładne wiadomości o klęskach jego marszałków: Nicolasa Oudinota pod Gross-Beeren i Étienne’a-Jacquesa Macdonalda nad Kaczawą. Na Łużycach operował dalej w pościgu za Austriakami gen. Dominic Vandamme z I korpusem. Po wkroczeniu do Czech, pod Kulm stoczył bitwę w wyniku której, korpus został praktycznie zniszczony, a sam dowódca dostał się do niewoli. Jedną z nielicznych jednostek, jaka wyszła z pogromu był 8 pułk lansjerów pod dowództwem płk. Tomasza Łubieńskiego, który, po dostaniu się do niewoli Vandamme’a, wyprowadził swój oddział wąską drogą w góry. Po wydostaniu się na równinę, kazano trąbić apel, dzięki temu udało się zebrać kilka tysięcy ocalałych żołnierzy I korpusu.

W ostatnich dniach sierpnia korpus księcia Józefa nadal pełnił rolę straży przed atakiem z Czech, budując umocnienia polowe w Petersdorf i Hasenberg. Do prac fortyfikacyjnych zmobilizowano wielu okolicznych mieszkańców. Zachował się list do Komisarza Krajowego Wolfa von Gersdorf w sprawie przydziału 2000 robotników do prac prowadzonych przez księcia Józefa z 29 sierpnia 1813 roku, pisany w ówczesnej kwaterze głównej polskiego korpusu, Petersdorfie20. Polskie żądania pomocy w wznoszeniu umocnień nie ograniczały się tylko do miejsca kwaterunku korpusu, z samego Zittau 30 sierpnia, komendant placu, wspominany już wyżej, major żandarmerii Antoni Wieniawski, pisał do tego samego Komisarza Krajowego o 3000 osób do wznoszenia palisad przed miastem21. Nie spodziewano się jednak na tym kierunku decydującego uderzenia, w związku z tym korpusowi dodano jeszcze jedną funkcję – zabezpieczenie prawego skrzydła korpusu marszałka Macdonalda przed uderzeniem z południa na Zgorzelec.

31 sierpnia do księcia Józefa dotarło z Drezna polecenie wycofania się kierunku Zittau, w związku z opuszczeniem przez Macdonalda Zgorzelca. Zadanie osłony prawego skrzydła XI Korpusu pozostało bez zmian. Wycofywanie głównych sił polskich odbywało się bez przeszkód, lecz ze względu na trudny teren bardzo powoli. Następnie otrzymano rozkaz dalszego marszu na Georgenthal. Zostawiony dla osłony nad Nysą polski IV Korpus Kawalerii, starł się 1 września z dragonami rosyjskimi, którzy próbowali przekroczyć rzekę. Następnego dnia polska jazda opuściła swoje pozycje nad rzeką, uprzednio niszcząc w nocy wszystkie mosty aż do Ostritz. Manewry VIII Korpusu i dalszy odwrót powodowały liczne starcia, głównie jazdy, z siłami sprzymierzonych. Stoczono potyczki między innymi pod Herrnhut, Grosschweidnitz, Obercunnersdorf, Ebersbach i Dürrhennersdorf22.

5 września wojsko polskie zgodnie z poleceniem szefa sztabu Wielkiej Armii marszałka Louisa Berthiera skierowało się na Löbau. Odwrót osłaniali krakusi, którzy pod Ebersbach rozbili liczny połączony oddział dragonów, huzarów i kozaków rosyjskich. Zginęło 30 Rosjan a 50 wzięto do niewoli, straty własne wyniosły jedynie 3 rannych. Przeciwnikiem Polaków w tym rejonie był silny ponad 20-tysięczny korpus rosyjski generała Andraulta Langerona. Rosjanie maszerując na Löbau starli się z 1 pułkiem piechoty i woltyżerami z pułku nadwiślańskiego. Żołnierze księcia Józefa szalonym atakiem na bagnety odrzucili Rosjan, lecz ponieśli znaczne straty, szczególnie wśród ludzi z pułku nadwiślańskiego23. Napór sił rosyjskich był jednak tak znaczny, że i 1 pułk piechoty i oddział gen. Umińskiego w Ebersdorfie musiały się wycofać do Löbau. Wojsko polskie nie broniło jednak miasta, lecz wycofało się tuż za nie. Gdy nastąpił nowy atak rosyjski z pomocą Polakom przyszedł generał Alexandre Lauriston i jego V Korpus, nadciągający z Reichenbach. Francuzi zluzowali wyczerpanych Polaków, a książę Józef realizował plan osłony prawego skrzydła XI Korpusu i nakazał marsz w kierunku Bautzen. Podczas odwrotu, jak piszą uczestnicy wydarzeń, Polacy spotkali się z wielką życzliwością i sympatią miejscowych: „… rannych, nasze poczciwe Sasy na taczkach ręcznych w tył przewieźli jako i lazarety całe z chorymi…”24. Straty w tej pierwszej większej bitwie wyniosły w zabitych i rannych około 500 podoficerów i szeregowców i 23 oficerów25.

10 września korpus dotarł do Bautzen i po krótkim odpoczynku ruszył dalej w kierunku Putzkau. Książę Józef miał zamiar zatrzymać się tam na dłużej ze względu na dobrą pozycję do obserwacji komunikacji z Bautzen, Neustadt i Bischofswerda. Niestety już następnego dnia, rozkaz szefa sztabu Wielkiej Armii nakazał wycofać się polskim oddziałom za Szprewę. Kolejne starcia z nacierającymi oddziałami sprzymierzonych nastąpiły w okolicach Neustadt, pod wsiami Langenwolmsdorf i Rückersdorf. Po uporczywych walkach Rosjanie zrezygnowali z dalszych działań i cofnęli się nieco tracąc ok. 120 ludzi. Polskie straty to ok. 80 zabitych i tyluż rannych. W połowie września trwały uporczywe walki z przeważającymi siłami sprzymierzonych, do których włączyli się Prusacy Blüchera i oddziały austriackie. Polski korpus osłabiony stratami, na rozkaz cesarza miał się zebrać przy drodze z Drezna do Bautzen na wysokości Fischbach. Napoleon wyznaczył dla Polaków nowe zadanie, mieli walczyć z oddziałami partyzanckimi. W tym czasie Bonaparte miał okazję zobaczyć pułk krakusów, podczas rewii w Grossharthau wyraził swój zachwyt nad sprawnością jeźdźców i zapragnął posiadać 3 tys. takiej jazdy. Przejawem uznania waleczności podwładnych księcia Józefa, było postanowienie cesarza o utworzeniu polskiego batalionu starej gwardii. Miał być to batalion grenadierów złożony z żołnierzy w wieku ponad 23 lat i będących w służbie powyżej 2 lat. Na jego dowódcę wyznaczono ppłk. Stanisława Kurcyusza. Niestety z zakładanych 1800 żołnierzy, wobec braku weteranów, zebrano jedynie 600 ludzi26. Dnia 25 września 1813 roku książę Józef wraz ze sztabem VIII Korpusu wjechał do Drezna, zatrzymawszy się na obiedzie u króla Fryderyka Augusta. Oddziały polskie rozlokowano zaś, we wsiach pomiędzy stolicą Saksonii a Nossen. Z tego rejonu według cesarskich rozkazów należało wysyłać oddziały w celu znoszenia wrogich partyzantów. Tak zakończył się górnołużycki epizod walk polskiego VIII Korpusu Wielkiej Armii, który kilka tygodni później przestał istnieć w wyniku krwawych walk w bitwie narodów pod Lipskiem.

Armia Księstwa Warszawskiego odtworzona ogromnym wysiłkiem po klęsce wyprawy napoleońskiej na Rosję, do końca wypełniła swój honorowy żołnierski obowiązek. Pomimo wielu nacisków wywieranych na księcia Józefa Poniatowskiego, aby porzucił Napoleona, naczelny wódz armii polskiej nie ugiął się, nie sprzeciwił ideałom w które wierzył, jego żołnierze zaś, udowodnili swoją postawą, że są godni miana najwierniejszych i najwaleczniejszych sojuszników napoleońskiej Francji. Dzięki ich postawie i walce do końca, możliwe stało się, choć pod berłem cara, utworzenie Królestwa Polskiego.

PRZYPISY:

1 Robert Bielecki, Encyklopedia wojen napoleońskich, Warszawa 2002, s. 274. Autor stwierdzając dość kategorycznie o uratowaniu 1 armaty 3 funtowej nie powołał się na żadne źródło. Prawdopodobnie sytuacja wyglądała nieco inaczej, ponieważ według dokumentów, X Korpus Wielkiej Armii posiadał 6 stycznia 1813 r. w 7 dywizji: 7 armat 6 funtowych i 4 haubice 5,6 cala, natomiast w 30 dywizji tego korpusu było 12 armat 6 funtowych i również 4 haubice 5,6 cala. Wprawdzie korpus nie brał bezpośredniego udziału w marszu na Moskwę, lecz podczas odwrotu osłaniał resztki Wielkiej Armii wycofując się z okolic Rygi do Prus Wschodnich. Choćby z tego powodu, sąd o utracie wszystkich armat wziętych na wyprawę do Rosji nie powinien być nadal powtarzany, zob. Service Historique de l’Armée de Terre [dalej SHAT], sygn. C2 135, Grande Armée 10e Corps. Matériel de l’Artillerie. Situation á l’Epoque du 6 Janvier 1813, brak paginacji.

2 Pierwsze polskie oddziały na Górnych Łużycach pojawiły się już w lutym, istnieje ciekawy bon jednodniowy na furaż, napisany po polsku i podpisany przez generała Józefa Chłopickiego w Hochkirch 23 lutego 1813 roku, por. Archiwum Państwowe we Wrocławiu [dalej: APWr], Archiwum Stanów Krajowych Górnych Łużyc [dalej: ASKGŁ], Verzeichnis der in einzelnen Ortschaften des Markgraftums Ober Lausitz stattgehabten Einquartierung von französischen, polnischen und anderen Truppen, sygn. 1745, k. 10.

3 Mariusz Łukasiewicz, Armia księcia Józefa 1813, Warszwa 1986, s. 201.

4 Zachował się wykaz kolumny marszowej dowodzonej przez generała Ludwika Kamienieckiego (była to druga kolumna w kolejności wyruszenia z krakowskiego) w liczbie 3238 żołnierzy i 1771 koni, por. APWr, ASKGŁ, Acta bei dem Contennement des 8ten Armee Corps der Herzogl, Warschauischen Truppen in und um Zittau von 26 Juny 1813 und bis mit 13 July 1813, sygn. 1580, k. 5.

5 SHAT, Grande Armée. Correspondance 11 au 20 Juillet 1813, sygn. C2 151, brak paginacji. Zamieszczono wykaz oficerów 4,7 i 9 pułków piechoty zebranych w nowo utworzonym 4 pułku piechoty. Jest także wykaz oficerów z dawnych czterech pułków Legii Nadwiślańskiej, którzy mieli stanowić kadrę nowego Pułku Nadwiślańskiego. Także M. Łukasiewicz, Armia…, s. 204-206.

6 Mówi o tym list Napoleona do Mareta księcia Bassano datowany na 6 czerwca 1813 r. w Legnicy, Correspondance de Napoléon I. Publiée par Ordre de L’Empereur Napoleon III [dalej : Correspondance], T. 25, Paris 1868, 20091.

7 Za M. Łukasiewicz, Armia…, s. 212.

8 APWr, ASKGŁ, sygn. 1580, k. 9. W innym wykazie wsi przewidzianych na kwaterunek Polaków znalazły się aż 54 miejscowości, por. APWr, ASKGŁ, sygn. 1580, k. 21-22.

9 Stadtarchiv Zittau [dalej StaZ], sygn. Abt. I Absch. VI Abs. 1a Nr. 14, k. 43.

10 SHAT, Grande Armée. Situation, sygn. C2 709, 8 éme Corps d’Armée. Troupes Polonaises, Quartier Général á Zittau. Situation au 6. Juillet 1813., brak paginacji.

11 Antoni Białkowski, Pamiętniki starego żołnierza (1806-1814), Warszawa 1903, s. 298.

12 StaZ, sygn. Abt. I Absch. VI Abs. 1a Nr. 14, k. 53.

13 StaZ, sygn. Abt. I Absch. VI Abs. 1a Nr. 14, k. 54-55. W dokumencie przytoczono odpowiedni fragment z dekretu, przetłumaczony na język polski. Cytat w pisowni oryginalnej.

14 A. Białkowski, Pamiętniki…, s. 296-300.

15 StaZ, sygn. Abt. I Abschn. VI Abs.1b Nr. 29, Quittungen zur Rechnung über die an Herzogl. Warschauische Truppen aus dem Magazine zu Zittau verabreichten Naturalien, brak paginacji. Treść kwitu napisana po polsku, w oryginale brzmi: „…Bon na dwadzieścia pięć racji siana dla dwudziestu pięciu koni utrzymujących placówkę i Widety ze strony Granicy Austriackiey oto na dzień 17.08, Datum jako wyżej, podpis Wojnarowski ppor…” .

16 Archiwum Państwowe we Wrocławiu Oddział w Lubaniu [dalej AP Lubań], Zbiory Muzeum Regionalnego w Bogatyni [dalej: ZMRwB], sygn. 429, k. 3.

17 Ibidem, sygn. 602.

18 Ludwig Engelmann, Geschichte von Reichenau, Reichenau 1904, s. 365-367.

19 O akcji generała Umińskiego wspomina relacja Artura Gottlieba Grunera, który opisał przemarsz Polaków z Frydlantu do Bogatyni, por. AP Lubań, ZMRwB, sygn. 858.

20 APWr, ASKGŁ, Acta bei dem Durchmarsch von Kaiser. Französischen und verbundete Truppen von 21 Aug. 1813 an zu Zittau, sygn. 1576, k. 36. Żądana liczba ludzi nie została prawdopodobnie osiągnięta, ponieważ wg. wykazu obejmującego nazwiska robotników i wsie z jakich pochodzą, zebrano zaledwie 940 osób do prac w Petersdorf i Hasenberg, por. Ibidem, k. 39.

21 Ibidem, k. 40.

22 M. Łukasiewicz, Armia…, s. 238-240.

23 Ibidem., s. 243.

24 Ibidem., s. 244.

25 Ibidem, s. 244, oraz Marian Kukiel, Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej 1795-1815, Poznań 1912, s. 410.

26 M. Łukasiewicz, Armia…, s. 252-253

Tekst ten ukazał się w wydawnictwie pokonferencyjnym: Armia Księstwa Warszawskiego na Górnych Łużycach w 1813 r., [w:]   
Od Grunwaldu do Bzury – bitwy i boje polskie na przestrzeni dziejów. Wrocławskie
Studia z Historii Wojskowości, T. I, Wrocław 2012, s. 125-135.
 
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Exit mobile version