bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Zmywak, czy wyzysk lokalnych oszustów? 

Publikujemy tekst młodej mieszkanki ziemi bolesławieckiej:

Postanowiłam. Wyjeżdżam z tego kraju. Po dwukierunkowych studiach, kursach, zdobytych certyfikatach i lokalnych doświadczeniach z pracodawcami podjęłam taką decyzję. Dość tego. Jestem tylko na siebie wciekła, że uwierzyłam. Naiwnie uwierzyłam, że deklaracje składane przez lokalnych polityków mają jakąkolwiek wartość. Starowałam w kilku konkursach na wolne stanowiska urzędnicze w lokalnych samorządach. Żadnego z nich nie wygrałam. Powód był prosty. Jednym z kluczowych kryteriów oceny było kilkuletnie doświadczenie. Gdzie je miałam zdobyć? Staże oferowane w Bolesławcu były na linii w zakładach ceramicznych lub u innych przedsiębiorców na produkcji. Co mam wpisać w CV po takim stażu? Że umiem garnki lepić lub zamiatać halę? Potem dowiedziałam się, że komisje konkursowe przed zakwalifikowaniem kandydatów do rozmowy kwalifikacyjnej przeprowadzają badanie życiorysu kandydata i powiązania rodzinne. Młody człowiek z ulicy z najwyższymi kwalifikacjami nie ma szans na zatrudnienie jeżeli jego rodzina nie ma powiązania z lokalną władzą.

Myślę – dobra – nie chcecie mnie – WASZA STRATA, spróbuję u lokalnych przedsiębiorców. Napisałam i złożyłam dziesiątki  CV w lokalnych firmach i u małych przedsiębiorców. Niektórzy nawet ze mną rozmawiali. Jeden nawet mnie przyjął i zaoferował umowę zlecenie. Układ był prosty. Ja mu organizuję spotkania z klientami i mam za to 1500 zł na rękę oraz premię specjalną za podpisane kontrakty. Pracowałam tam pół roku i premii nigdy na oczy nie zobaczyłam, chociaż mój szef podpisał kilka dobrych kontraktów. Na studiach uczyli mnie asertywności i któregoś dnia zapytałam szafa o premię. Następnego dnia już nie pracowałam. A przecież to uznany i wielokrotnie nagradzany lokalny biznesmen. Dla mnie to żaden przedsiębiorca tylko zwykły oszust.  

Podjęłam decyzję o wyjeździe bo obecne pokolenie dziadków kurczowo trzymających się władzy nie daje mi żadnych gwarancji i perspektyw na przyszłość. Oni nas po prostu nie rozumieją. Jesteśmy pokoleniem, które nie czyta gazet i nie ogląda telewizji. Naszym światem jest Internet i sieć. To z niego czerpiemy to, co jest nam niezbędne. Gdyby dziadki zdecydowały się na to, że wybory mogą odbywać się za pomocą sieci z wirtualną prezentacją kandydatów to już dawno wykasowalibyśmy większość miernot w samorządach. Gdyby lokalne władze stworzyły wirtualną Radę Miasta i Powiatu z prezentacją projektów uchwał oraz kalkulacją  kosztów które MY w przyszłości poniesiemy, to może byłoby inaczej. Ale tak się nie stanie. Za dużo mają do stracenia. Ojciec mi to wytłumaczył.  

Dlatego mam w dupie ten kraj i to miasto. Wyjeżdżam. Wolę kilka euro na godzinę na zmywaku niż 1500 złotych na ręką  u przedsiębiorcy – oszusta wielokrotnie nagradzanego przez lokalne samorządy. 

Exit mobile version