Wielkanocne święta dają więcej możliwości wystroju wnętrza niż Boże Narodzenie. Może dlatego, że Boże Narodzenie jest tak mocno ugruntowane w naszej świadomości poprzez reklamy, filmy i inne obrazki, i dzięki nim dokładnie wiemy, jak powinien wyglądać doskonale wystrojony dom (najczęściej amerykański). Następnie poprzez te skojarzenia wybieramy oczywiste dekoracje i kolory: takie jak czerwień i zieleń, wianki, skarpety Mikołaja, itd.
W czasie Wielkanocy nie brakuje podobnych skojarzeń: mamy przecież żółte kurczaki, zieloną rzeżuchę i wielobarwne pisanki i palmy. Ale kolorów wiosny jest tak dużo, że śmiało możemy wyjść nawet poza te schematy. Już sam dobór i zestawianie (według naszego uznania) żywych kwiatów, zielonych gałązek lub kwiatów doniczkowych, sprawią, że wnętrze będzie niepowtarzalne. Dlatego serdecznie namawiam do takich eksperymentów: wstąpmy do kwiaciarni, pojedźmy na giełdę kwiatową albo posadźmy wcześniej rośliny cebulowe.
Ciekawostką wnętrzarską jest to, że niektórzy nie mają wcale ochoty na przełamywanie szarych, zimnych barw – tymi wiosennymi i nie decydują się na eksplozję kolorów w swoim wnętrzu z okazji zmiany pory roku. Postają w skandynawskich barwach i dekoracjach, albo stawiają na przełamywanie konwencji. Dlatego niektóre wiosenno – wielkanocne kolekcję dekoracji wykonywane są dokładnie według takiego klucza . Tym samym producenci wychodzą poza schemat i stereotyp – przykładowo gęś wielkanocna nie jest już biała, a kogut nie ma czerwonego grzebienia.
Bardzo mnie cieszy fakt, że coraz chętniej zdobimy swoje domy i coraz częściej zwracamy uwagę na stół – to w sumie centrum rodzinnych, świątecznych wydarzeń. Dobieramy dobre gatunkowo tekstylia i dodatki, zwracamy uwagę na naczynia. Piękna ceramika: (obecnie modna jest jednobarwna lub pastelowa), potrafi zamienić nasze nakrycie w dzieło sztuki.