bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

O psie który jeździł … busem

Bailey ma polski paszport. Z racji że był coraz starszym szczeniakiem właścicielowi – hodowcy zależało na tym aby jak najszybciej mu znaleźć kochający dom. Z mężem długo zastanawialiśmy się jaka rasa psa najbardziej by nam odpowiadała i podobała się pod względem wizerunku. Wzięliśmy pod uwagę wielkość naszego domu, ogródka, czy to ma być pies po przejściach czy świeżak szczeniak. Rozważania toczyły się między border collie a beaglem, W naszych poszukiwaniach natknęliśmy się właśnie na niego, pojechaliśmy, poznaliśmy się i wrócił z nami do domu.

Kierowaliśmy się sercem ale nie przypuszczaliśmy, że beagle to ciężkie przypadki, bo nie słuchają, nie wracają i jedzą ile i co popadnie. Wkrótce przekonaliśmy się również, że lubią uciekać, lub językiem specjalistów podążać za zapachem dzikich zwierząt i ptaków.

Bailey przyjechał z nami do Polski. Innej opcji nie było. Mieliśmy nadzieję że 20 arów ogródka u mamy będzie dla niego i jego kompanki Belli wystarczająco. Niestety Mąż musiał podwyższyć płot. Bailey nauczył się przeskakiwać ten który juz istnieje. Baiely również nauczył się otwierać bramę. Trzeba było i bramkę i bramę zabezpieczyć – zrobić Bailey proof (tak jak waterproof :).

Pewnego dnia niedopatrzenie człowieka skończyło się tragedią psa. Niedomknięta bramka stała się stairway to heaven i już go nie ma. Pisk, ślizg, skomlenie….

Na szczęście diagnoza weterynarza (któremu dziękuje za pracę po godzinach) była optymistyczna. Pies nie ma większych urazów, kamień spadł mi z serca jak i Pani sąsiadce która go potrąciła.

Sytuacja zmusiła do co dwudniowych wizyt w gabinecie. Bailey ma 3.5roku a igły i lekarzy boi się jak ognia. Ale trzeba jechać nie ma wyjścia. Tylko jak? Mąż w trasie, mama w pracy, ciotki, wujkowie i znajomi zajęci…. PKS na trasie Raciborowice – Boleslawiec jeździ tylko kilka razy na dzień. Jest prywatny przewoźnik, ale czy wezmą mnie z pieskiem? Spróbuje pomyślałam w najgorszym wypadku może nas tylko wyprosić.

I pojechaliśmy. Nigdy nie widziałam mojego psa dumniejszego. Dla niego to była kolejna przygoda.

Chciałabym podziękować weterynarzom z gabinetu Amicus w Bolesławcu za ich zrozumienie i profesjonalizm, oraz przewoźnikowi Grażyna za użyczenie nam miejsca w busie. Spowodowaliście, że Bailey czuje się dużo lepiej.

Exit mobile version