bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Pomnik potęgi luteran i samorządności pod katolicką koroną.

Dzisiaj miała miejsce historyczna uroczystość, jaką była koronacja ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy w kościele na placu Zamkowym, związana z 50-leciem parafii. Parafia została erygowana w 1970 roku, ale dzieje kościoła sięgają znacznie dalej wstecz. Świątynia powstała za zgodą króla pruskiego, Fryderyka II, w 1756 roku. Był to kościół protestancki, który zastąpił prowizoryczną kaplicę, zorganizowaną kilkanaście lat wcześniej w ratuszu. Od 1629 roku w Bolesławcu nie było świątyni protestanckiej, a po przekazaniu świątyń ewangelickich katolikom w 1654 roku trzeba było udawać się na nabożeństwa do kościoła w Tomisławiu, który wówczas był częścią Łużyc. Na Łużycach protestanci mogli nadal modlić się w swoich kościołach, więc kościół tomisławski był odwiedzany także przez bolesławian. Nowa świątynia w Bolesławcu została otwarta w 1756 roku, na samym początku tzw. III wojny śląskiej. Wojny, która była pierwszą w historii, toczoną na kilku kontynentach jednocześnie. Już wcześniej kościoły protestanckie powstawały wokół Bolesławca, np. w 1744 roku powstał kościół w Kraśniku Dolnym. Bolesławiecki kościół powstał w miejscu ruin średniowiecznego zamku książęcego, spalonego w 1642 roku podczas najazdu szwedzkiego. Kościół z automatu stał się główną świątynią Bolesławca, miasta w przeważającej mierze protestanckiego, jednak był mniej okazały, niż katolicki kościół farny czy istniejący wówczas jeszcze przy obecnej ulicy Armii Krajowej kościół Świętego Krzyża, należący do dominikanów. Było to zgodne z protestancką doktryną, zakładającą, że kościół ma być skromnie – czemu przeczy choćby słynny Kościół Pokoju w Jaworze – wyposażony i wystrojony. Pierwszym proboszczem w nowym kościele był pastor Ernst Gottlieb Woltersdorff, jednocześnie pierwszy dyrektor i współzałożyciel Królewskiego Sierocińca przy obecnej ulicy Bankowej. Poza bolesławianami opieką duszpasterską byli objęci także mieszkańcy Lenna Zamkowego (obecnie okolice ulicy Bobrowej), Wielkiego Kruszyna i Kruszynka (obecnie części składowe Kruszyna), Łazisk, Bożejowic, Rakowic, Otoku i Nowych Jaroszowic.

 

Wnętrze kościoła.

W 1801 roku, a dokładniej 18 stycznia, kościół współuczestniczył w uroczystych obchodach stulecia państwa pruskiego, które od 1701 roku funkcjonowało już jako królestwo. Odbyła się tam uroczysta Msza, zaś wieczorem zorganizowano okazałą nawet jak na obecne czasy iluminację Ratusza, na którym wyświetlono wielki łaciński napis, wyrażający hołd Bolesławca dla panującego władcy, a wieża zamieniła się w ”piramidę” światła. W 1833 roku do świątyni dobudowano wieżę, pełniącą nie tylko rolę dzwonnicy i okazałej ozdoby ad maiorem Dei gloriam – dla większej chwały Bożej. Wieża, wybudowana przez Engelhardta Gansela, późniejszego twórcy naszego słynnego wiaduktu, była pomnikiem ku czci 25-lecia reform Steina-Hardenberga. Były to reformy z początku XIX wieku, które dały więcej swobody lokalnym samorządom, dotąd całkowicie zależnym od króla. Ponadto protestanci chcieli nareszcie pokazać, kto pod względem religijnym rządzi w Bolesławcu i stąd zbudowali wysoką na 73,44 m. (wliczając w to krzyż na szczycie) wieżę. Był to jednocześnie pierwszy w Bolesławcu przykład nowej mody architektonicznej – neogotyku. Koszt jej budowy wyniósł 16 667 talarów. Dla porównania, pomniejszone o Chościszowice dobra rycerskie, włącznie z upadającym dworem i gruntami, w Kraśniku Dolnym w 1829 roku sprzedano za 22 100 talarów. 4 sierpnia 1844 roku w kościele odbyło się nietypowe nabożeństwo – ewangelicy bolesławieccy zorganizowali Mszę dziękczynną za uratowanie króla Prus, Fryderyka Wilhelma IV, przed śmiercią w zamachu. Zamachowcem okazał się być burmistrz dolnołużyckiego miasta Storkow, Heinrich Ludwig Tschech. Zamachowiec oddał dwa strzały do odjeżdżającego w powozie spod swego pałacu króla, jednak nawet go nie drasnął. Był to pierwszy zamach na osobę królewską w historii Prus, a zamachowca skazano na śmierć – mężczyzna nie skorzystał z propozycji napisania ułaskawienia.

Wieża kościelna.

Kościół przetrwał bez większych wstrząsów do 1945 roku. 2 grudnia 1906 roku świętował swoje 150-lecie (następne takie świętowanie odbędzie się dopiero w 2120 roku, gdy obecna parafia katolicka będzie świętowała swoje 150-lecie). Obecnie na 50-lecie parafia zorganizowała sobie koronację ikony, o czym za chwilę, a wówczas doszło do kapitalnej przebudowy wnętrza kościoła, którą kierował Hans Poelzig. Poelzig później został jednym z najsławniejszych architektów Wrocławia, twórcą między innymi Pawilonu Czterech Kopuł przy Hali Stulecia i Domu Handlowego Kameleon przy ul. Szewskiej. Równolegle z przebudową naszego kościoła Poelzig zbudował kościół ewangelicki w Malczycach, obecnie służący jako cerkiew prawosławna. W latach dwudziestych XX wieku w kruchcie wieży powstał okazały pomnik bolesławieckich ofiar I wojny światowej – w kruchcie zamontowano kilkaset tabliczek z imionami i nazwiskami poległych. W łonie tutejszej społeczności doszło do głębokiego podziału w okresie rządów nazistowskich. Ewangelicy, podobnie jak w całej Rzeszy Niemieckiej, podzielili się na dwa obozy. Pierwszy, popierający nazistów, można przyrównać do naszych późniejszych księży patriotów, ale obejmujący także osoby świeckie, nazywał się Deutsche Christen – Niemieccy Chrześcijanie. Drugi, będący w opozycji wobec nazistów, nosił miano Bekennende Kirche, czyli Kościół Wyznający. Według kroniki Hansa Chrisitaniego ewangelicy bolesławieccy byli podzieleni między oba obozy mniej więcej po równo. Warto tutaj zaznaczyć, że bezkompromisową postawę wobec nazistów wykazywał Kościół katolicki, co w Bolesławcu zaznaczyło się przez publiczne antynazistowskie kazania, wygłaszane do tego podczas wojny, za co można było zostać skazanym na śmierć przez Trybunał Ludowy.

Kościół ewangelicki spotkał straszny los po II wojnie światowej. Dopóki nie wypędzono z Bolesławca Niemców (usłyszałem dzisiaj podczas wygłoszonego na Mszy jubileuszowej rysu historycznego, że Niemcy nasze miasto ”opuścili” i tu chciałbym się odnieść do tego słowa- na chwilę mnie wtedy zamurowało, bo można to słowo traktować jedynie jako niedopuszczalny eufemizm na tragedię wypędzenia, bowiem Niemcy nie wyjechali z Bolesławca dobrowolnie, a zostali do tego zmuszeni. Mówienie o ”opuszczeniu” Bolesławca nie przystaje w żadnej mierze do tego wydarzenia, o którym jest mowa) , odbywały się tam jeszcze nieliczne nabożeństwa protestanckie, ale po 1946 roku kościół przejęło państwo. Kościół katolicki, który po wymianie ludności został jedynym liczącym się związkiem wyznaniowym w okolicy, podjął próbę przejęcia świątyni, chcąc zapobiec jej dewastacji i chcąc zaspokoić potrzeby rosnącej liczby katolickich mieszkańców Bolesławca. Komuniści odmówili, organizując wreszcie w kościele skład ampułek dla Polfy. Gdy doszło do zawalenia się dachu i balkonów, magazyn zwinięto, a kościół stanął pusty, co potęgowało jego dewastację. Plądrowany i dewastowany, został zagrożony rozbiórką. Wzbudziło to liczne i gwałtowne protesty nie tylko mieszkańców miasta, ale i wojewódzkiego konserwatora zabytków z Wrocławia. Jest to jedyny znany mi przypadek w powojennym Bolesławcu czasów komunistycznych, gdy bolesławianie tak konsekwentnie i uparcie sprzeciwiali się rozbiórce przedwojennego budynku. Na szczęście plany te były znane na tyle szybko, że takie protesty były możliwe i ostatecznie przy wsparciu Kościoła świątynię udało się uratować. Naciski nasiliły się po zbrodni, do jakiej doszło przy kościele w lutym 1969 roku – została tam zgwałcona i zamordowana młoda dziewczyna. Mieszkańcy oprócz tego, że doceniali walory kościoła i chcieli mieć w mieście nową świątynię katolicką, zaczęli teraz zapewne obawiać się o bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich, zwłaszcza żon i córek. W tej sytuacji komuniści ustąpili i ruszył wielki czyn społeczny mieszkańców miasta, który można w skali naszego miasta porównać do odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie. Mieszkańcy, ”dowodzeni” przez ks. Edwarda Bobera, zdołali uprzątnąć i odbudować cały kościół, dzięki czemu już na Wigilię 1969 roku w dawnym pomniku świetności niemieckiego protestantyzmu odbyła się katolicka, polska pasterka. 1 maja 1970 roku formalnie powołano parafię Matki Bożej Nieustającej Pomocy z ks. Boberem jako jej pierwszym proboszczem. Po upadku komunizmu przed kościołem stanął pomnik Jezus, przyjaciel dzieci dłuta Petera Breuera, którego historia nadawałaby się na osobny wpis. Parafia ufundowała potężny Krzyż Milenijny, który stanął na wzgórzu przy ulicy Lubańskiej, który może uchodzić za imponujący, najwyższy w historii Bolesławca pomnik. Oraz, niestety, jako drabina dla desperatów, przez których regularnie krzyż odwiedzają służby mundurowe. W 2018 roku w kościele odbyły się uroczystości z okazji 10-lecia ogłoszenia św. Marii de Mattias patronką Bolesławca; byłem wówczas na Mszy i wspominam ją jako podniosłe wydarzenie, na które zaproszono wielu znamienitych gości, w tym naczelną przełożoną zakonu Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa, który założyła nasza patronka. Pamiętam też włoskie flagi, powiewające z tej okazji na placu Zamkowym i budynku plebanii, dawnej pastorówki.

Msza Święta jubileuszowa, 27.06.2020 rok.

Dzisiejsze obchody były z pewnością wydarzeniem historycznym, którego nie będzie mógł pominąć żaden historyk, który za 20-30 lat lub później będzie chciał badać dzieje obecnej pandemii. Po pierwsze – jest to półwiecze drugiej w kolejności starszeństwa i znaczenia parafii w Bolesławcu. Kościół na placu Zamkowym jest naszym powstałym z popiołów feniksem i szkoda, że nie zrealizowano jednego pomysłu komunistów – otwarcia na wieży punktu widokowego.

W każdym razie dzisiejsza uroczystość również przyciągnęła różne ważne osoby, na czele z koncelebrującym Mszę Świętą biskupem legnickim Zbigniewem Kiernikowskim. Na Mszy była obecna marszałek Sejmu RP, Elżbieta Witek, marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski, starosta bolesławiecki Tomasz Gabrysiak, prezydent Bolesławca Piotr Roman, szereg księży z naszego miasta i powiatu oraz wielu wiernych, którzy wypełnili kościół niemal po brzegi. Przed Mszą miał miejsce dłuższy wstęp historyczny ks. proboszcza Stanisława Kusika, który w części był dla mnie pewnym zaskoczeniem, np. prawie nieznana była mi sprawa morderstwa z 1969 roku. Krótką mowę wygłosił również prezydent Bolesławca, wręczając w imieniu swoim i starosty na ręce proboszcza złoty kielich z herbami Bolesławca i powiatu. Podczas Mszy ciekawe, dobre kazanie wygłosił biskup legnicki, po którym dokonał krótkiego aktu koronacji ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy, zdjętej na potrzeby tego nabożeństwa z ołtarza. Całość ceremonii uświetnił chór; osobiście bardzo mnie ucieszył dobór pieśni, które nie były tradycyjnymi kościelnymi utworami, a prezentowały bardziej współczesny repertuar – są znacznie żywsze, niż pieśni tradycyjne. Po Mszy można było zaopatrzyć się w zestaw gastronomiczny, przyrządzony w miejsce tradycyjnego festynu, który przeniesiono na nieokreślony termin z powodu epidemii. Całość trwała mniej więcej dwie godziny. W kościele można było dostać obrazki, będące fotokopiami koronowanej ikony, oraz duże foldery informujące o historii parafii. Niestety, prawie wcale nie dotykają one przedwojennej historii kościoła, stąd ten artykuł obejmuje także te zagadnienia.

Źródła:
– J. Bergemann, Chronik der Stadt Bunzlau, Bunzlau 1829.
– A. Bober-Tubaj, Bolesławiec na starych pocztówkach, Jelenia Góra 2011.
– H. Christiani, Das Leben in der deutschen, schlesischen Kleinstadt Bunzlau, Siegburg 1973.
– Ks.dr S. Kusik, 50 lat Parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Bolesławcu (1970-2020). Koronacja obrazu Matki Bożej Nieustającej Pomocy 27.06.2020 r., Bolesławiec 2020.
– M. Olczak, J. Moniatowicz, Bolesławiec. Przewodnik historyczny, Jelenia Góra-Bolesławiec 1998.
– E. Wernicke, Chronik der Stadt Bunzlau von den Ältesten Zeiten bis zur Gegenwart, Bunzlau 1884.
– zdjęcia własne

Exit mobile version