bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Bolesławiec… pod Wieluniem.

Bolesławiec, jaki znamy na co dzień, jest najbardziej znanym, największym, najpiękniejszym i wyjątkowym miejscem o takiej nazwie w Polsce. Czasem zapominamy jednak, że w naszym kraju istnieje kilka innych miejsc o takiej nazwie. Nazwę Bolesławiec nosi jeszcze kilka niewielkich wsi, z których jedna, aż do 1870 roku posiadająca pełne prawa miejskie, zasługuje na szczególną uwagę.

Najstarsze znane zdjęcie Bolesławca, 1881 rok (fot. fotopolska.eu)

Pierwsze wzmianki o Bolesławcu, leżącym wówczas na pograniczu Wielkopolski i Śląska (po stronie wielkopolskiej), mamy z 1266 roku, gdy odbywał się tam cosobotni targ, a miejscowość należała do dzielnicy księcia Bolesława Pobożnego, od którego imienia pochodzi nazwa miasta i który najpewniej był jego założycielem. Miejscowość posiadała już prawa miejskie, podobnie jak nasz Bolesławiec. Już trzy lata później w Bolesławcu powstał kościół, zaś miasto szybko zaczęło być też bronione przez zamek, wybudowany na pobliskim wzgórzu. Zamek miał bronić dostępu do Bolesławca od zachodu, na wypadek inwazji ze Śląska, co raz bardziej ulegającego już niemieckim i czeskim wpływom. Według informacji pochodzących z kościoła parafialnego, Bolesławiec był budowany przez 11 lat, głównie przez chłopów z pobliskiej wsi Chotynin, ale nie znalazłem na to potwierdzenia w dostępnych źródłach. W każdym razie miasto przynależało wówczas jeszcze do ziemi rudzkiej, wraz z którą w 1281 roku znalazło się pod władzą księcia Henryka IV Probusa z Wrocławia, usiłującego doprowadzić do zjednoczenia całej Polski pod swoim berłem. Plany księcia ostatecznie się nie powiodły, ale zdołał zachować on przy sobie Bolesławiec, który z czasem scedował na rzecz księcia Henryka głogowskiego. Był to momenty, gdy na Śląsku, na dwóch jego przeciwnych krańcach, znajdowały się dwa Bolesławce.

Zamek w Bolesławcu.

W odróżnieniu od nas, bolesławianie podwieluńscy mieli sporo szczęścia. W 1323 roku Bolesławiec wszedł w skład władztwa książąt brzesko-legnickich, którego zachodnia granica tak na marginesie znajdowała się pod… Wilczym Lasem i Okmianami. Długo Bolesławiec w tym władztwie nie zabawił, bowiem już po sześciu latach cały region przeszedł pod polskie panowanie, odzyskany przez króla Władysława Łokietka. Nie oznaczało to jednak powrotu w skład Wielkopolski. Okolice Bolesławca zostały włączone w skład nowego historycznego regionu, jakim stała się Ziemia Wieluńska i w jego skład wchodzą do dzisiaj. Na sam koniec panowania Kazimierza Wielkiego, syna Łokietka i słynnego w Polsce budowniczego zamków, dotychczasowa drewniana warownia bolesławiecka została zastąpiona porządną, ceglaną, murowaną budowlą – w 1370 roku powstał w Bolesławcu obecny zamek. Z czasem Bolesławiec stał się częścią separatystycznego quasi-państwa lennego, które w Ziemi Wieluńskiej stworzył Władysław Opolczyk, książę opolski. Opolczyk zapisał się w dziejach Wielunia jako hojny fundator, ale w dziejach Polski jest już nieco gorzej. Z jednej strony to on ufundował klasztor paulinów na Jasnej Górze i sprowadził do niego słynną ikonę Matki Boskiej, ale z drugiej jako namiestnik Ludwika Andegaweńskiego, króla Polski i Węgier, na Rusi Halickiej, był oskarżany przez szlachtę o przyczynienie się od jej oderwania od Polski na rzecz Węgier. Władysław mógł być też ojcem słynnego przywileju koszyckiego dla tejże szlachty, który pociągnął za sobą w kolejnych wiekach wielką falę dalszych przywilejów, które dla Rzeczypospolitej miały koniec końców tragiczne skutki. W każdym razie Opolczyk wplątał się jeszcze we współpracę z Krzyżakami, co spowodowało wydanie mu wojny przez nowego króla Polski, Władysława Jagiełłę. Opolczyk stracił całą Ziemię Wieluńską poza Bolesławcem i Ostrzeszowem; okręg bolesławiecki utrzymał aż do swej śmierci w 1401 roku. Książę zdążył jeszcze przed śmiercią rozbudować bolesławiecki zamek. Na szczęście Władysław Jagiełło po odzyskaniu natychmiast po śmierci Opolczyka Bolesławca nie odebrał mu karnie praw miejskich, ale dodatkowo je potwierdził. Na zamku zainstalował się starosta bolesławski, mający zarząd nad powiatem, którego Bolesławiec został stolicą.

Kościół pw. Trójcy Świętej w Bolesławcu.

Bolesławiec w 1474 roku stał się polem bitwy pomiędzy tutejszymi chłopami a wojskami węgierskimi, które omyłkowo wtargnęły na terytorium Polski z pobliskiego Śląska, na którym Węgrzy toczyli walkę o dominację z Czechami. Wiemy w zasadzie tyle, że chłopi bolesławieccy rozbili wkraczające na ich ziemię węgierskie oddziały; warto dodać, że kilka lat wcześniej nasze miasto obroniło się przed wrogim oblężeniem za pomocą… piwa. Bolesławiec z pewnością bogacił się na handlu, ponieważ wszyscy kupcy, zmierzający z Wrocławia w kierunku Warszawy, mieli obowiązek odwiedzić na swym szlaku kilka miast na terenie Polski; Bolesławiec i Wieluń znajdowały się na tej dość ekskluzywnej liście. W 1596 roku starosta Mikołaj Zebrzydowski zbudował w mieście nowy kościół, a prymas Stanisław Karnkowski powołał przy nim bractwo literackie (prymas prywatnie był wybitnym, cenionym pisarzem), jednak nadchodziły ciężkie czasy dla miasta nad Prosną. Oczywiście Bolesławiec nie został dotknięty w żaden sposób wojnami, jakie Rzeczypospolita toczyła o Inflanty, dominację na moskiewskim tronie czy przeciwko kozackim powstaniom i tatarskim grabieżcom, jednak i na to miasto przyszedł czas wojny. Bolesławiec został najechany podczas potopu szwedzkiego i został tak dotkliwie zniszczony, że oznaczało to pewną degradację tego miasta. My po naszym potopie, który przeżyliśmy ze strony Szwedów w 1742 roku, na szczęście podnieść się zdołaliśmy. W obu Bolesławcach zapłonęły nie tylko miasta, ale i zamki oraz kościoły; w przypadku Bolesławca nad Prosną zamek został jednak odbudowany. Dzieła odbudowy podjął się starosta bolesławski, Jan Radziejowski. Radziejowski jednak nie mógł przewidzieć drugiego najazdu szwedzkiego, który spadł na miasto w 1702 roku w czasie wojny północnej. Miasto zostało doszczętnie spalone, zamek zniszczony, a kościół Trójcy Świętej wymagał gruntownej odbudowy. XVIII wiek uchodzi za czas upadku Rzeczypospolitej, co powodowało, że zniszczony przygraniczny Bolesławiec nie był już w stanie podnieść się ze zniszczeń. Zamek pozostawiono w ruinie, udało się jednak odbudować kościół, który uzyskał wówczas swój obecny, barokowy wygląd. Ostatecznie w 1793 roku, w wyniku II rozbioru Polski, cała ziemia wieluńska, w tym Bolesławiec, znalazła się w zaborze pruskim. Ludność Bolesławca zaczęła szybko rosnąć, co mogło mieć związek z tym, że Prusacy nie uznawali zakazu osiedlania się Żydów w niektórych polskich miastach i w Bolesławcu mogła już zacząć się pojawiać – później bardzo wyraźna – ludność żydowska. W 1808 roku w Bolesławcu żyło 57 Żydów.

Dziewiętnastowieczny Bolesławiec – widok na młyn wodny i zamek (zdj. fotopolska.eu)

Podczas wojen napoleońskich Bolesławiec został odbity Prusakom i włączony do Księstwa Warszawskiego, państewka polskiego całkowicie zależnego od Napoleona. Księstwo Warszawskie oczywiście długo nie istniało i po klęsce Napoleona zostało wcielone do Rosji jako Królestwo Polskie (oprócz Wielkopolski, która przeszła ponownie pod panowanie pruskie). Zachodnia granica nowej Rosji została wytyczona między innymi na rzece Prośnie, co na 100 lat spowodowało podział Bolesławca na dwie części – rosyjską i niemiecką. Granica przecięła Bolesławiec tak, że miasto zostało po stronie rosyjskiej, zaś zamek znalazł się już po stronie pruskiej, później niemieckiej. W XIX wieku rosyjski Bolesławiec posiadał 10 jarmarków, na które zjeżdżali kupcy z całego regionu. Według spisu ludności z 1859 roku w mieście mieszkało 1038 osób, w tym aż 314 Żydów, stanowiących niemal 1/3 ludności Bolesławca. Niestety, miasto straciło nieco wcześniej w pożarze swój ratusz, który spłonął podczas pożaru i nie został już odbudowany. Opustoszał również kościółek sióstr norbertanek z XVII wieku, które zniknęły z miasta po kasacji klasztorów w Królestwie Polskim. Miała ona miejsce w konsekwencji wybuchu powstania styczniowego i była jedną z kar, jaką car nałożył na związane z Rosją Królestwo. Karą o większej doniosłości dla Bolesławca było masowe odbieranie wielu miastom praw miejskich, co w przypadku Bolesławca nastąpiło w 1870 roku. Miasto od tej pory funkcjonuje jako wieś i choć wiele zdegradowanych miast odzyskało swoje prawa, w przypadku Bolesławca nie nastąpiło to aż do dzisiaj. Z pewnością przemawiałaby za tym bogata historia miejscowości, miasteczkowy układ ulic z wyraźnie zaznaczonym rynkiem, ale Bolesławiec ma na odzyskanie praw miejskich zbyt mało mieszkańców – 1229 według stanu na 2011 rok na wymagane 2000. W byłym mieście pojawiła się placówka graniczna oraz komora celna, która działała przy obecnej ulicy 11 Listopada. Znamy też żydowską nazwę miasta, która brzmiała בולסלבייץ.

Rosyjski pogranicznik w Bolesławcu (fot. fotopolska.eu)

Warto nadmienić, że represjom Rosjan wobec Bolesławca dzielnie opierało się Bractwo Prasalskie, działające w miejscowości od co najmniej 1653 roku i skupiające głównie handlarzy solą, ale też różne ważne postaci z regionu. Bractwo działa do dzisiaj jako jedyne w Polsce i choć w czasach zaborów zdegradowano je do roli organizacji przykościelnej, zdołało dotrwać do momentu wyzwolenia. Warto dodać, że bractwo posiada do dziś swój ołtarz w bolesławieckim kościele. Być może ratunkiem dla podupadającego miasteczka byłoby w XIX wieku doprowadzenie do niego kolei, jednak nigdy do tego nie doszło.

Ulica Wieluńska w Bolesławcu.

Wkrótce po wybuchu I wojny światowej Bolesławiec został ponownie zjednoczony, bowiem Niemcy i Austriacy zdobyli Królestwo Polskie i całość wsi znalazła się pod niemieckim panowaniem. Nie trwało ono krótko, bowiem Niemcy przegrały wojnę i 12 listopada 1918 roku został wyzwolony Wieluń. Miasto zostało wyzwolone przez lokalny oddział Polskiej Organizacji Wojskowej, a już w styczniu 1919 roku pod Bolesławcem zorganizowano polsko-niemieckie przejście graniczne. Granica w porównaniu do tej rosyjsko-niemieckiej nieznacznie się przesunęła, dzięki czemu zamek bolesławiecki został włączony do Polski. Ziemia wieluńska aktywnie włączyła się do dzieła odbudowy i zachowania Polski przed obcymi najazdami; ochotnicy z Bolesławca walczyli chociażby w III powstaniu śląskim przeciwko Niemcom. Być może doszło do sytuacji, w której mieszkaniec polskiego Bolesławca stał przeciwko mieszkańcowi Bolesławca niemieckiego na którymś z pól bitewnych, ale to tylko dywagacje. W 1927 roku Bolesławiec połączono z Wieluniem stałym połączeniem autobusowym, realizowanym przez L. Gałkę, a we wsi przez całe międzywojnie działały liczne lokalne organizacje społeczne. W Bolesławcu obok świątyni katolickiej działała również synagoga, zlokalizowana przy obecnej ulicy Kościuszki, istniała również – działająca do dzisiaj – Ochotnicza Straż Pożarna. Nieraz do Bolesławca docierała wędrowna biblioteka oraz kino. Świadomość historyczną mieszkańców całego powiatu określano jako słabą, ale doceniano zaangażowanie społeczne w regionie. W Bolesławcu działała jedna z kilku szkół powszechnych powiatu Wieluńskiego; znamy nawet nazwiska pracujących w niej nauczycieli: Henryk Wesołowski, Józef Będziński, Wanda Malewska, Cecylja Wykrotowa, Tadeusz Kujawiński i Zenon Wykrota. Istniała także poczta, działająca do dzisiaj, wówczas pozbawiona telegrafu, a także Stowarzyszenie Rzemieślniczo-Chrześcijańskie ”Praca” czy Stowarzyszenie Spożywcze ”Jedność”, Koło Związku Rezerwistów, Koło Miejscowe Ligi Obrony Powietrznej Państwa, oddział Związku Strzeleckiego i kilka innych. We wsi rezydował również lekarz Igor Taran oraz aptekarz Edward Kukulski. Ponadto w Bolesławcu stacjonowała Straż Graniczna, która tworzyła Placówkę Straży Granicznej II linii ”Bolesławiec” i strzegła granic Polski przed Niemcami. Niedaleko Wielunia w czerwcu 1939 roku pojawił się ponadto 1 Pułk Kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza (dowodził nim płk. Feliks Kopeć, zamordowany rok później w Katyniu i od 2010 roku posiadający swój dąb w Bolesławcu), który tuż przed wybuchem wojny przeniesiono pod Bolesławiec. Dawało się już wtedy wyczuć powszechny niepokój, związany z zaostrzającymi się konfliktami między Polską a nazistowską III Rzeszą, zwłaszcza że powiat wieluński miał duże znaczenie strategiczne dla niemieckiego natarcia w kierunku Warszawy.

Zniszczony niemiecki pojazd w okolicach Bolesławca (zdj. z tablicy informacyjnej na bolesławieckim Rynku)

Pod Bolesławcem ulokował się również I Oddział Wydzielony płk. dyplomowanego Jerzego Grobickiego. Po stronie niemieckiej przed Bolesławcem stanął pułk piechoty SS Leibstandarte ”Adolf Hitler”. Co ciekawe, w powiecie wieluńskim 31 sierpnia 1939 roku pojawił się niemiecki dezerter, który ostrzegał przed atakiem na Polskę, ale uznano go, niestety, za prowokatora. Już następnego dnia doszło do większych walk pod Bolesławcem, gdy wkraczający Niemcy natknęli się na opór Wojska Polskiego. W Bolesławcu polski snajper zdołał postrzelić niemieckiego oficera, co doprowadziło do sporego, choć krótkotrwałego, chaosu w szeregach niemieckich. Niestety, wieś szybko wpadła w ręce Niemców i doszło tutaj do szeregu podpaleń. W Bolesławcu, wcielonym bezpośrednio do Trzeciej Rzeszy, ulokowano posterunek żandarmerii, liczący około 20 żandarmów. Wieś była poważnie zniszczona i nawet landrat (starosta) wieluński prosił wyższe władze, aby przyznano mu środki na odbudowę Bolesławca i innych miejscowości w regionie, gdyż jeszcze w 1941 roku w ruinach dało się odnaleźć zwłoki ludzkie, grożące wybuchem epidemii. Niemcy całkowicie zniszczyli bolesławiecką wspólnotę żydowską. Jeden z nauczycieli niemieckich spod Opola, F. Presber, w dwa dni opracował projekt przemianowania wszystkich miejscowości tak, aby nosiły niemieckie nazwy, nieraz rzekomo historyczne. W przypadku Bolesławca przyjęto nazwę nie Bunzlau, ale Bolkenburg. We wsi działała placówka Tajnej Organizacji Wojskowej, lokalnego wieluńskiego ruchu oporu z Józefem Biedalem na czele. Biedal początkowo działał niezależnie, jednak z czasem podporządkował się Związkowi Walki Zbrojnej (późniejszej AK), z którą zerwał w 1942 roku, odrzucając włączenie do struktur AK narodowców oraz przejęcie przez nich kontroli nad podziemiem wieluńskim – w ten sposób powstał Związek Walki Podziemnej, a Biedal był intensywnie tropiony i ścigany przez Niemców. Niestety, partyzant naiwnie wierzył w wyzwolenie Polski przez Armię Czerwoną…

Tablica ku czci zabitych w okolicach Bolesławca w czasie II wojny światowej na Rynku w Bolesławcu. Coś, czego brakuje nadal w Bolesławcu dolnośląskim.

18 stycznia 1945 roku Wieluń został przejęty przez Armię Czerwoną i przekazany pod panowanie polskim komunistom, podobnie stało się również z Bolesławcem. Komunizm oznaczał zaciętą walkę z prywatną własnością, inicjatywą i handlem, co było wielkim ciosem dla zniszczonego przez wojnę sołectwa. W zachodniej części nowo nabytych ziem znalazło się za to miasto, które przyjęło miano Bolesławiec, jednak nie znamy reakcji bolesławian podwieluńskich na to wydarzenie. 13 listopada 1954 roku Bolesławiec został oderwany od powiatu wieluńskiego, bowiem jego część została wykrojona do nowo utworzonego powiatu wieruszowskiego, ale kilka lat wcześniej do gminy Bolesławiec wcielono sąsiednią gminę Chotynin.

Współczesny Bolesławiec to dosyć niewielka, spokojna mieścina w gminie Bolesławiec powiatu wieruszowskiego. We wsi najważniejszym zabytkiem są ruiny zamku, z których zachowała się wieża o wysokości 22 metrów oraz duże fragmenty murów obronnych. Wieża zamkowa pozostaje zamknięta, niemniej jest możliwe wejście na jej szczyt. Wejścia do wieży strzegą dwie drewniane rzeźby, stylizowane na dawnych rycerzy, a wokół zamku ustawiono kilka rzeźb, w tym Światowidy, które nawiązują do czasów dawnej Słowiańszczyzny. We wsi do 2007 roku znajdował się kilkusetletni drewniany młyn, który jednak spłonął w pożarze – obecnie w jego miejscu stoi współczesna rekonstrukcja. Niedaleko zamku i młyna, w utworzonym obok tego drugiego małym parku, znalazło się malutkie muzeum, prezentujące zabytki z wykopalisk archeologicznych, jakie w latach siedemdziesiątych zrealizowano na zamku. Centrum Bolesławca stanowi niewielki Rynek, na samym środku którego stoi pomnik ofiar dwudziestowiecznych wojen, w które była zaangażowana Polska. Wokół pomnika ulokowano kilka tablic informacyjnych, które opowiadają w podstawowym zarysie – ale w sposób bardzo uporządkowany i dość szczegółowy – historię wsi. Część kamienic na Rynku pochodzi jeszcze sprzed wojny, ale część pochodzi z okresu późniejszej odbudowy; plac niewątpliwie szpeci blok, w którym oprócz pizzerii i sklepu mieszczą się mieszkania. Co ciekawe, na klatce schodowej można się podpiąć do gniazdka elektrycznego, które mnie uratowało, kiedy w Bolesławcu zaczął padać deszcz, a w moim telefonie nieco osłabła bateria. Na Rynku miałem bardzo miłą scenę, kiedy swoim zwyczajem robiłem sobie zdjęcie z flagą naszego miasta – od dłuższego czasu robię sobie takie zdjęcia w niemal każdej odwiedzanej miejscowości – i flagę rozpoznał jeden z miejscowych bolesławian, który podszedł się przywitać i podać rękę bolesławianinowi z innej części Polski. Przyznam, że na każdym kroku porównywałem różne obiekty z tamtego Bolesławca do naszego. Bibliotekę w kamieniczce z ulicy 11 Listopada do Centrum Wiedzy, okazały kościół Trójcy Świętej do Bazyliki, pocztę na Wieluńskiej do poczty na Kaszubskiej, ulicę Kilińskiego do ulicy Kilińskiego, Urząd Gminy na Rynku do Urzędu Gminy na Teatralnej… Znalazła się nawet uliczna stacja paliw na Krakowskiej, która skojarzyła mi się z dawną stacją paliw na środku naszej ulicy Asnyka. Duże wrażenie zrobił na mnie barokowy kościół. Niestety, mogłem go oglądać tylko z przedsionka, ale widać było duże bogactwo architektoniczne i artystyczne tej świątyni; można było też wczytać się w opis historii miasta i parafii, zamontowany w przedsionku. Znalazło się tam też miejsce na dwa lub trzy epitafia zasłużonych dla kościoła postaci, spisane staromodną już, ale według mnie dużo lepszą od obecnej, polszczyzną. Atutem Bolesławca są też urokliwe uliczki, takie jak Chopina, Kilińskiego czy Wieluńska. Ciekawą przygodą jest przejazd autobusem, bowiem co prawda na Rynku znajduje się malutka stacyjka PKS, ale nie zawsze kierowca się tam zatrzymuje. W moim wypadku kierowca autobusu, kursującego między Wieluniem a Wrocławiem, zatrzymał się dopiero w sąsiednim Podbolesławcu, w czasach zaborów należącym do Prus/Niemiec. Dzięki temu wkraczając do Bolesławca, mogłem też przejść przez dawny most graniczny między Rosją a Niemcami, choć wtedy jeszcze nie wiedziałem o tym przebiegu granicy. Miałem jednak świadomość oddzielenia zamku od miasta w czasie zaborów i znajdujący się niedaleko zamku mostek przekraczałem już świadomie. Ogólnie Bolesławiec wieluński wywarł na mnie bardzo miłe wrażenie spokojnej mieściny, a już całkiem się uśmiechnąłem, widząc wzmiankę o realizowanej kilka dni wcześniej historycznej przechadzce po Bolesławcu… Dziwnie było czuć się obcym w Bolesławcu, ale też ta obcość była bardzo osłabiona. Można było się tam poczuć prawie, jak u siebie. No, prawie…

Źródła:

Exit mobile version