maj 18, 2022
1702 Wyświetleń
4 0

Prehistoria w klasztorze, czyli próba analizy malowideł naskalnych

Napisany przez

Już w szkole podstawowej uczniowie oglądają zdjęcia malowideł naskalnych i prehistorycznych rzeźb, od których rozpoczyna się historia sztuki. Każdy z nas zna chociażby rysunki zwierząt z jaskini w Lascaux czy obdarzone Rubensowskimi kształtami figurki bogini płodności. Warto w różnych miejscach odwoływać się do historii i tradycji, ale to raczej nie taki motyw przyświeca współczesnym twórcom naskalnym, od wielu lat grasującym w opuszczonym klasztorze w Nowogrodźcu. Zanim jednak potępimy zgodnie w czambuł tych domorosłych potomków jaskiniowców, którzy aktualnie przewracają się w grobach na widok ich twórczości, spróbujmy wyciągnąć jakąś treść z wybranych dzieł, które po sobie pozostawili.

Mój żywioł to woda, ale ogień mam w zapalniczce – to krótkie zdanie wydaje się nieść za sobą iście poetycką wymowę. Wydaje się, że jego autorką jest młoda nastolatka, być może będąca kiedyś fanką popularnego kilkanaście lat temu serialu H2O i marząca o zostaniu syreną. Jeśli tak jest, to zapewne planuje ona wyjechać z Polski, ponieważ w tym kraju nie ma akwenów wodnych dla ludzi z jej aspiracjami. O opisanym przez nią podmiocie lirycznym – trudno ocenić na podstawie jednego zdania, czy jest on tożsamy z autorem, czy nie – można wnioskować, że jest to osoba płci żeńskiej, zmagająca się z uzależnieniem od nikotyny (lub czegoś mocniejszego), o czym świadczy wzmianka o zapalniczce. Jest spokojna i łagodna niczym nurt leniwej rzeki, a przynajmniej tak wydaje się jej otoczeniu. Panuje nad swoimi emocjami, a nawet gdy się złości, rozsądnie dawkuje swój wewnętrzny ogień, gdyż inaczej zamiast zapalniczki nosiłaby przy sobie miotacz płomieni. Albo przynajmniej gaz pieprzowy.

 

Szatan to pała. Oficjalni Chuligani Jezusa Chrystusa – znów mamy do czynienia z krótkim, zwięzłym przesłaniem, które kilka lat temu dosyć często można było zobaczyć w polskim Internecie. Stanowi wulgarny atak na największego wroga ludzkości i głównego antagonistę samego Boga. Określenie pała, będące eufemistycznym zamiennikiem słowa ch*j (oznaczającego tyle, co penis, a od niedawna także miejsce docelowe rosyjskiego okrętu wojennego), jest wyraźnym symptomem upadku językowego, typowego dla polskiego społeczeństwa XXI wieku. Niegdyś szatana przedstawiano za pomocą bardziej literackich epitetów – Książę ciemności, Lucyfer, upadły anioł, ojciec kłamstwa czy Wąż. Niestety, współczesnego twórcę zbiorowego stać tylko na pałę, czego ich domniemany zleceniodawca raczej by nie pochwalił. Domniemany ponieważ oficjalni rzekomo Chuligani do dziś nie ujawnili umowy cywilnoprawnej ze Zmartwychwstałym, spisanej po aramejsku i noszącej podpis Nazarejczyka (nie mówiąc już o jej potwierdzonym notarialnie przekładzie na język polski), a ich działalność raczej nie odpowiada docelowym zamierzeniom Trójcy Świętej.

 

Nasza miłość jest troche jak z horroru/Kiedy całujesz nadlatują nietoperze – pomijając drobne usterki interpunkcyjne, autor tego naskalnego dwuwiersza był choć trochę oryginalny i zaserwował nam odrobinę poezji. Niestety, nie jest to jednak choćby cień poziomu takiej twórczości, jaka królowała w klasztorze w ubiegłych wiekach. Do Pieśni nad Pieśniami, natchnionych dzieł Psalmisty czy tomiku poezji Martina Opitza takie wersy nie mogłyby dołączyć. W każdym razie omawiany dwuwiersz być może wymalowała ta sama osoba, która trzyma swój ogień w zapalniczce, ale nie jest to pewne. Pewnym jest jednak, że jego autor(ka) przeżywała w momencie swego aktu „twórczego” jakąś młodzieńczą miłość i raczej nie należała ona do szczęśliwych. Mało kto chciałby wszak usłyszeć, że przez jego pocałunki nadlatują nietoperze, co może sugerować, że niespecjalnie sprawdza się w roli kochanki/kochanka. Z drugiej strony tekst ten może się odnosić do konkretnej, historycznej sytuacji. Być może kiedyś w klasztorze pojawiła się zakochana para, poszukująca intymności w tych nieco odludnych ruinach, lecz została spłoszona przez zimujące tam nietoperze i upamiętniła ten fakt poprzez dalszą dewastację tego miejsca. Jeśli tak było, to fundacja zawiadująca obecnie klasztorem powinna wejść z nietoperzami w układ o wzajemnej pomocy.

Księża na Księżyc – ten jednoznacznie antyklerykalny tekst powstał z pewnością po 2018 roku, o czym świadczą zachowane fotografie archiwalne. Jest to dość popularne hasło, nawołujące może nie do dosłownej deportacji katolickiego kleru i zmuszenia go do kolonizacji Srebrnego Globu, ale na pewno do pełnej laicyzacji Polski. Prawdopodobnie namalował je ktoś, kto wiedział przynajmniej tyle, że znajduje się w byłym klasztorze i chciał „zawiesić sztandar” w „obozie wroga”. Ktokolwiek to był, musiał wykazać się olbrzymią odwagą, aby włamać się do tego całkowicie niechronionego miejsca i z dala od ludzkich oczu namalować swój ideologiczny manifest.

Stanowisko Oficjalnych Chuliganów Jezusa Chrystusa w tej sprawie nie jest znane, a nietoperze uparcie twierdzą, że nikt się nie całował podczas malowania tego napisu, więc nie miały upoważnienia do interwencji.

Zdecydowanie lwia część współczesnej prymitywnej (z całym szacunkiem do ludów pierwotnych) twórczości, którą można znaleźć w opuszczonym klasztorze w Nowogrodźcu, nie przedstawia sobą żadnej treści, nawet takiej, którą można próbować prześmiewczo interpretować. Jest przepełniona symbolami marihuany, dość niejasnymi podpisami, obelżywymi tekstami oraz licznymi fallusami, świadczącymi o niemałych kompleksach ich domorosłych twórców. Pewnym wyjątkiem jest przynajmniej niewielki kotek, namalowany przy jednym z okien w krużganku. Gdyby posądzać wandalskie plemię o jakiś rozum i godność człowieka, co samo w sobie stanowiłoby skandaliczne pomówienie, być może jeszcze dałoby się interpretować nagą kobietę, wymalowaną w podziemiach, jako dzieło inspirowane przedwiecznymi boginiami płodności. Niestety, realistyczne spojrzenie nakazuje jednak domniemywać, że Wenus z Nowogrodźca jest – tak samo, jak większość postklasztornej twórczości XXI wieku – wyłącznie efektem nierozładowanej młodzieńczej chuci, być może spotęgowanej umiarkowaną ilością spożytych chwilę wcześniej procentów, ewentualnie wypalonych gramów zagadkowego suszu.

Pozostaje mieć nadzieję, że działająca już w klasztorze fundacja Twoje Dziedzictwo oraz współpracujący z nią Dziedzice (do których może dołączyć każdy zainteresowany; link do umożliwiającej to zrzutki: https://pomagam.pl/gotyk) zdoła skutecznie wyplenić całe opisane wyżej plugastwo. Pierwsze próby już się odbywają!

Kategorie:
Gołębiewski
Facebook Profile photo

Cześć ! Nazywam się Dariusz Gołębiewski, jestem regionalistą z tytułami magistra historii i historii w przestrzeni publicznej. Od 2014 roku prowadzę na Facebooku stronę regionalną o nazwie ''Bolesławiec i okolice dawniej i dziś''. Poza historią, zwłaszcza tą międzywojenną i lokalną, interesuję się literaturą i polityką, trochę też architekturą, teatrem, religią i filozofią. Jestem autorem książki pt. "Kraśnik Dolny i okolice dawniej i dziś". W wolnym czasie lubię podróże, wycieczki rowerowe, długie spacery i interesujące dyskusje.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish