bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Golem na glinianych nogach – czyli Bolesławieckie Święto Ceramiki w pigułce

Fajna była gala Nagrody Europy. Nieprzegadana, dobrze poprowadzona, konkretna, normalnie… jak nie u nas. Niewątpliwie nagroda to powód do dumy i super wyróżnienie dla Bolesławca. Zupełnie szczere gratulacje się prezydentowi Piotrowi Romanowi należały i przyjął ich mnóstwo. Dźwignął tę nagrodę, metaforycznie i dosłownie, choć łatwo, jak widać, nie było:

Pewnie Chopin zagrany pięknie podczas gali bez towarzyszącego mu pokazu akrobatów z Ocelota dalej byłby Chopinem, ale akrobaci to zdolni młodzi ludzie i na pewno pomogli znacznej części audytorium wytrzymać ambitną muzykę. A, że reżyserka gali związana jest mocno z Fundacją Ocelot, to jakoś przypadkiem i podopieczni fundacji mogli przy okazji gali wystąpić.

Podczas gali brakowało nieco akcentów humorystycznych, ale tutaj sytuację uratowali posłowie PiS, Marzena Machałek i Szymon Pogoda, czytający listy innych posłów PiS (Morawieckiego i Witek) na tle unijnych gwiazdek (zapewne na chwilę zapomnieli o Turowie, TSUE i KPO, albo po prostu, zgodnie z linią partii, nie oglądali się za siebie):

Po fajnej gali zaczęła się niefajna parada. Taki sam jak zawsze pochód samorządowych firm i instytucji, ekip przez samorząd wspieranych, lubianych, czy nawet kochanych, a często hojnie dofinansowywanych. I nigdy nie wiem, czy to parada otwierająca Bolesławieckie Święto Ceramiki, czy po prostu demonstracja siły i przegląd wojsk rządzących miastem i powiatem Bezpartyjnych Samorządowców. Pokaz, po którym ledwo dyszącym na własne życzenie miejskim opozycjonistom można podać tylko respirator (oczywiście ze szpitala Św. Kamila, tfu! Łukasza). Skala uległości ludzi drepczących karnie co roku w miejskiej paradzie robi na mnie wrażenie. Sama parada, poza wyjątkami, niestety nie.

Nie wiem też, i nigdy nie zrozumiem, po jaką cholerę przed paradą puszczono motocyklistów, którzy obficie nasmrodzili swoimi hałaśliwymi motorkami idącym za nimi piechurom i licznie zgromadzonym na trasie parady widzom? To wie tylko reżyserka parady (tak, serio ktoś to reżyserował i ja nie żartuję!) Naprawdę spęd motocykli jara jeszcze kogoś poza producentami motocykli i dilerami dropsów na kryzys wieku średniego?

Na szczęście dzień później, w sobotę, odbył się niestety jedyny co roku budzący emocje akcent powtarzalnego programowo BŚC – wojna z miłości do gliny. Z jednej strony wspierani przez władze ludzie zatrudnieni do wkur…nia Bogdana Nowaka, z drugiej zwykle wkur….y (ale nie tym razem) Bogdan Nowak i jego akolici.

Chyba Papa Glinolud wygrał, bo zgromadził większą armię (i to w ostatniej chwili, na zawołanie i bez grubej publicznej kasy wspierającej przeciwników), która pięknie wyGwizdała surogatów i surogatki („Surogat” kojarzy się z „renegat”, ale oznacza namiastkę). Obie grupy spotkały się w Rynku…

I tu mogło nastąpić starcie. Zapewne w marzeniach wrogów Nowaka jakaś ochrona, czy inna straż miejska powinna Nowaka zatrzymać w bramie Piastowskiej i do Rynku nie wpuścić. Ale widać służby porządkowe, po tym jak ośmieszyły się w zeszłym roku zdejmując masowym szturmem antyglinaszołowy baner z jednej z kamienic, nie chciały znów się zblamować.

Pewna Grażyna pisze na Facebooku (o braku reakcji służb na akcję Nowaka), że prezydent Piotr Roman organizatorów glinaszoła „wystawił”, a nawet „nie dotrzymał słowa”. Nie wiemy, ile będzie kosztowało podatników ukojenie żalu Grażyny, ale idą wybory… jesteśmy gotowi na to poświęcenie.

I wjechał Papa Glinolud w Rynek, i spotkał się w oko w oko z glinaszołami, i krew się nie polała, i mim nie dał się sprowokować, i tym razem nie zrobił nic głupiego… I glinaszoły go pokornie przepuściły, armie się minęły, a dwa dni później surogaci z surogatkami obwieścili, że z udawania mima to oni rezygnują, niech sobie ten Piotrek, to znaczy Bogdan, Gliniadę w d… wsadzi po same koła roweru.

A propos roweru, to zanim doszło do minięcia się glinianych wojsk, z którego zebrani w Rynku turyści rozumieli mniej więcej nic, pojawili się harcownicy. Na przykład pewna Grażyna postanowiła trzymać Nowaka za koło (roweru, bo sam Nowak nie ma kół). W zemście nowakowa akolitka postanowiła ją przytulić. Czułość nie spotkała się ze zrozumieniem. Wyglądało to mniej więcej tak:

Podobno w kręgach glinaszołowych o samozwańczej bohaterce glinaszoła powstał już nawet panegiryczny dwuwiersz nucony w piwnicach klocka postawionego na placu Popiełuszki. Brzmi on mniej więcej tak:

Trzymała koło, tulona w ciemię.
Istotne wydało ją plemię.

Niestety przyszły rok i trzydzieste, jubileuszowe Bolesławieckie Święto Ceramiki, pozbawi nas tego cyrku odgrywanego ku uciesze Bezpartyjnych Samorządowców z miasta, powiatu i województwa. Glinaszoły rokrocznie skutecznie prowokujące Nowaka do działania są ochoczo wspierane przez trio: Piotr Roman, Tomasz Gabrysiak, Cezary Przybylski. Młodzież pewnie nie pomięta, ale ten pierwszy niegdyś bez szemrania glinoludom Nowaka udzielał ślubów, a ten trzeci nawet się gliną od Nowaka malował! Fakt, że przed wyborami, ale on tak ma, że malowanie przed wyborami lubi i już!

Dlaczego za rok nikogo to nie będzie obchodziło? Bo będzie już po wyborach, w których Bezpartyjni Samorządowcy wygrają kolejne synekury, a to kto, czym i za czyje się wymaluje, będzie ISTOTNE tak samo jak to kogo, za co, i za czyje Grażyna trzymała w 2023 roku.

A producenci ceramiki robią bilanse, liczą cash i lecą na wczasy. Nie nad Bałtyk, nie do Zakopca i nie do taniej Turcji. Zafundowaliście im, szanowni podatnicy, naprawdę fajne premie. W nagrodę restauratorzy być może wrócą do cen sprzed Święta Ceramiki…

Za to przynajmniej mogliście bez biletu wejść na koncerty Przybysz czy Organka! Cieszcie się zatem nawet z kończącej BŚC żenującej laserowej prezentacji w stylu Painta z Windows 95. Bo kosztowała Was tylko 13 000 zł.

A mogła 31 000?

Mogła!

I nieważne, że podobała się tylko dwóm osobom: Kornelowi i Filipowiczowi. Nie takie rzeczy budżet BOK MemCC pomieści.

Bo to było za Waszą kasę, na wydawanie której nie macie żadnego wpływu. Moglibyście go mieć, ale to wymagałoby odrobiny odwagi cywilnej, kręgosłupa i skłonności do ryzyka wiosną, kiedy przyjdą wybory samorządowe. No… ale to jednak ryzyko.

Tylko, jak mówi kandydat na senatora z listy Bezpartyjnych Samorządowców, Kamil Barczyk, a mówi to w bezpłatnej gazecie rozdawanej w pociągach będących we władaniu Cezarego Przybylskiego:

Kto nie ryzykuje, nie pije szampana!

Na zdrowie!

Exit mobile version