bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Dzień z życia sołtysa

Ranek i ding. Tablice wiejskie są trochę przeszłością, komunikatory zapewniają szybki przepływ informacji o domokrążcach, podglądaczach, psach itd. Tym razem przyszła wiadomość, że między Górnymi a Dolnymi Suszkami przechadza się koń. Potem okazało się, że zwierzątko doprowadziło do wypadku. Po ponad godzinie dryń, dryń. Odbieram. Okazuje się, że dzwoni policjant i mówi, żebym się zajął koniem, bo tak rozstrzygnął dyżurny w komendzie. No, jakbym ja był rolnikiem i miał stajnię. A oni stoją z uwiązanym koniem do barierki na DW i nikt nie wie, co robić. Tłumaczę, kim jest sołtys, ale też nie mówię, żeby się ode mnie odczepili. „Do a good turn daily” z amerykańskiego skautingu w głowie brzmi. Krótkie dwa telefony. Najpierw do urzędu gminy. Pan całkiem kompetentnie odpowiedział i nakierował do sąsiada koniarza. Ten mówi, że to nie takie proste, on za każde zwierzę odpowiada i potrzebny jest dokument. Znowu rundka telefoniczna i informuję biednego policjanta, co robić. Nie minęło wiele czasu, gdy usłyszałem wielkie podziękowania za pomoc i że byłem lepszy niż dyżurny. Nie powiem, mam spore zastrzeżenia do tej formacji w powiatowym miasteczku i gminie, ale konkretnemu człowiekowi trzeba pomóc. Obiecał, że nie będą ukrywać w firmie, jak pomocny jest sołtys z Suszek. Fajnie wiedzieć, że ktoś jest wdzięczny. Zaproponowałem bezpłatne zajęcia dla dyżurnego z WOS-u o funkcji organu wykonawczego jednostki pomocniczej, czyli sołtysa i zasadach jego działania.

Minęło kilka godzin i przychodzi seria wiadomości. To już grubsza sprawa. Rozwścieczona jak osa przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich donosi, że została wyproszona ze spotkania powiatowych kół. KGW mogą działać na podstawie dwóch ustaw, jednej z duchem stanu wojennego i ZSL z 1982r. oraz nowej o kołach z 2018 r. Nasze przeszło na nowy system. To taki mercedes przy syrence. Księgowość, spisany majątek, przychody, rozchody. No i znaleźliśmy się na powiatowym oucie. W tym towarzystwie szefuje niedoszła posłanka, która w ramach swego spiczu kampanijnego powiedziała taki luźny tekst, którego kilka urywków trzeba zacytować: „…wspierać dziewczyn z kół gospodyń…; …reaktywują się koła, bardzo dużo jest dziewczyn młodych i chcą coś działać…; …wspierać nas, nasze zespoły, nasze koła, żeby nie dzielić, żeby byliśmy razem, że my chcemy wszystko zjednoczyć, żeby to było nie dzielone, tylko było zjednoczone…” Ciężko było spisać, ale się postarałem. I w ramach jednoczenia wypchnięto nas z wszelakich imprez. Oberszef tegoż powiatowego ciała dojeżdża z Legnicy i po pojawieniu się doprowadził do tego, że miłe, starsze panie zmieniły się jak bohaterki „Czarownic z Eastwick”. Przeprowadzony atak spowodował, że suszecka szefowa podziękowała za miłe towarzystwo i wykonała odwrót z powiatowego budynku. I niestety los sołtysa, trzeba reprezentować mieszkańców. Zaś robota.

W domu czekał zaś stosik Trybuny… Oj, zapędziłem się. „Wieści Gminnych”. Nawet znowu się załapałem w numerze. Dopiero teraz zauważam wybiórczość tematów. Jest tekst z serii „Co słychać w radzie?” Uchwała taka, owaka. Ale nic o uchwałach podatkowych. Nie powiem, nie wszystko poszło w górę, ale w nagraniu z sesji wójt operuje procentami i wysokościami stawek na przyszły rok. O tym wydanie milczy.

Ale po raz kolejny zrobiłem analizę i widzę, jak niesprawiedliwy jest ten świat. W mej gminie utarła się już tradycja sukcesji. Le roi est mortes, vive le roi. Może nie z ojca na syna, ale z wójta na zastępcę już tak. I tak na szybko policzyłem zdjęcia i wzmianki o duecie. Zdjęcia wygrywa primogenitura (fachowe określenie pierwszego syna i następcy tronu, np. William w Wlk. Brytanii) 24:19, wzmianki w tekście 9:6. A już coraz więcej źródeł mówi o sekundogeniturze (drugi syn, taki brytyjski Henry). Desant z bezpartyjnej przystawki chce się zdegradować z powiatu do gminy. Ale czy owy komandos będzie miał dostęp do sweet foci i tekstów w lokalnym periodyku? Czasem się pojawia, ale w tym numerze tylko z funkcji, na próżno szukać wytłuszczonego imienia i nazwiska. To takie niesłuszne jest. Chyba, że wyda gazetki na koszt swego urzędu i będą równe szanse. Podatnicy zapłacą.

A wyproszone wczoraj z pogaduszek koło, dziś wykonało akcję pomocową. Jaką? Na fejsbuniu KGW Suszki można zobaczyć. Jest o działaniach, jest o historii Suszek. Może by tak nominować Powiatową Radę KGW?

Zdjęcie tytułowe, znane pewnie tysiącom ludzi, dzięki uprzejmości policjanta, który pilnował zwierza na gigancie. Po lekkim kadrowaniu trafiło na bad bunzlauera, teraz na bobrzan.

Tadeusz Łasica

Exit mobile version