bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Maria przed Aleksandrem i Bernardem

Gdyby tylko bolesławianie decydowali o wynikach wyborów, już byłyby one rozstrzygnięte. Bronisław Maria Komorowski zdobył w pierwszej turze ponad 50 procent głosów. Piszę „Bronisław Maria”, bo oczarowały mnie drugie imiona kandydatów (poza Markiem Jurkiem, który ma same imiona). Ta Maria, ten Maria, to jakieś popularne imię w PO, bo przecież wszyscy pamiętamy Jana Marię Rokitę. Tak samo jak nie wiedziałem że Bronisław to Maria, nie miałem pojęcia, że Jarosław Kaczyński to Aleksander, czyli Olek – imię chyba zdecydowanie źle mu się kojarzące. W sumie nie tylko jemu. Pół biedy zresztą z tym Olkiem, ale Grzegorz Bernard Napieralski to już zaskoczył mnie zupełnie. Piękne imię.


Ktoś kto ma popularne imię, na przykład jakiś Piotrek, czy Darek, pada ofiarą spowszednienia. Bo ludzi z takim imieniem, z całym szacunkiem dla nosicieli, jak psów. Ktoś, kto ma rzadkie imię od razu zauważa je u innych, bo daje ono poczucie przynależności do nielicznej wspólnoty ludzi od dziecka przeżywających traumy związane z kretyńskimi zdrobnieniami (Benio, Benuś, Beny) i historiami o wyborze imienia. Bo ja nie wiem, czy Bernard Napieralski jest pewien czy imię ma po dziadku, wylosowane z kalendarza, czy też wynikające z sentymentu mamy do basisty Czerwonych Gitar.

Imię wywołuje też czasem negatywne skojarzenia, bo przecież gdybym musiał w  życiu używać maści na zrogowacenia dzięki lekkiemu prowadzeniu jakiejś bliskiej mi Marysi, Bronek Komorowski na pewno nabrałby w lokalu wyborczym jakiegoś wewnętrznego „fuj”.

Przez swoje drugie imię Napieralski prawdopodobnie zyskał dwa głosy moich przyjaciół, którym robiłem zdjęcia podczas głosowania. Zastanawiali się na kogo zagłosować i to imię ich natchnęło (no może wcześniej też mieli takie plany, ale za dobrą monetę przyjąłem ich wersję). Na mój głos niestety Bernard nie mógł liczyć, bo zwyczajnie nie wyrobiłem się do lokalu wyborczego.

Zaskoczył mnie dobry wynik Bernarda Napieralskiego w Bolesławcu. 16.53 % głosów dla kandydata lewicy przy skromnej kampanii w naszym mieście (no była, ale głównie żenująca albo skupiona na wibratorze Arłukowicza) mógłby być dobrą wróżbą dla lokalnej lewicy dającą jakąś możliwość, aby w wyborach samorządowych nie głosować tylko między byłym Forum Samorządowym Ziemi Bolesławieckiej a byłym Forum Samorządowym Ziemi Bolesławieckiej. Problem w tym, że lewica w Bolesławcu praktycznie nie istnieje a ta, która jest, bardziej przypomina odsuniętą przez Napieralskiego od kampanii grupę dawnych działaczy, niż jakąś nową jakość. Lub choćby złudzenie nowej jakości.

2971 osób w Bolesławcu a 5649 w powiecie głosowało na Bernarda Napieralskiego. To jest potencjał do wykorzystania dla zjedzonego w powiecie na przystawkę SLD.

Bernarda Napieralskiego dziś przed południem zdejmowano z słupów w centrum miasta. A przecież wystarczyło dokleić dymek „Kto da więcej”, który potem wygenerowałby następny dymek o treści: „Głosujcie na Bronisława!” albo „Głosujcie na Jarosława!”. W sumie żadna różnica. Tyle tylko, że ten dymek, który pewnie w takiej czy innej formie pojawi się w ciągu najbliższych dwóch tygodni, zmniejszy sympatię do wystawionego od wczoraj na namowy kusicieli z PiS i PO Bernarda Napieralskiego. Przynajmniej moją sympatię.

Exit mobile version