Nie tak dawno cieszyłem się na bobrzanch z tego, że w poniedziałki i wtorki w naszym kinie nie będzie popcornu. Nie sądziłem jednak, że takie ucywilizowanie objawi się nasileniem kształtowania nawyków żywieniowych widzów w innych dniach. Założyłem sobie naiwnie, że skoro w czwartki do kina są zapraszani pasjonaci batonów Kinder, to w sobotę będzie mlaskania mniej.
Założyłem jak kretyn, że ludzie którzy nie myślą, iż „Pokłosie” to filmowa biografa reprezentacyjnego obrońcy, Tomasza Kłosa, uszanują temat. Wpieprzanie jakoś kłóci mi się z patrzeniem na ratowanie odłamków macew – jedynych pamiątek po pogromie Żydów w polskiej wiosce.
Głupi jestem i do tego nie doceniłem Kina Forum. Do biletów na „Pokłosie” dodawano czipsy. Serio.
9 listopada, jeden wieczór wcześniej, w dniu polskiej premiery „Pokłosia”, spotkaliśmy się w rocznicę „Kryształowej nocy” na skwerku u zbiegu ulic Wąskiej i Kubika, na miejscu spalonej tu 76 lat temu synagogi. Zapaliliśmy znicze – widzicie je na zdjęciach. Żaden z nas jednak nie wziął ze sobą kanapek.
Nie mam wrażenia, że to film wybitny klasy np. „Róży”, ale jest w nim to co powinno być i co nie pozwala przejść obok bardzo sprawnie opowiedzianej historii obojętnie. Jest to kawałek kina którym mówi o czymś.
Popularne już w internecie pisanie, że ten film powiela negatywne stereotypy o Polakach, jest głupie. Krytykujący film zapominają zwykle, że Stuhr, Czop czy Radziwiłłowicz też grają Polaków.
Wśród ważnych i trudnych do odkrycia prawd, prawd bezbolesnych jest bardzo mało. I chyba o tym mówi film Pasikowskiego. Cokolwiek Wam powie, to warto go zobaczyć a w Bolesławcu możecie to zrobić do czwartku. (Nie wiem czy promocja czipsów też trwa do czwartku).
Kiedy w sobotę w nocy wracałem z kina, zapalone dzień wcześniej znicze na miejscu dawnej synagogi nadal płonęły. Myślę,że za rok też zapłoną. Może po „Pokłosiu” będzie ich nieco więcej.
P.S.
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co rozdawano do żarcia w Kinie Forum przy okazji filmów o katastrofie smoleńskiej.