bobrzanie.pl – to co istotne w Bolcu, Bolesławiec, informacje, blogi, sport, rozrywka, humor, imprezy, wideo

Radni powiatu nie przychodzą na dyżury bo… to nie ma sensu

Na poniedziałkowym dyżurze opisanym niedawno przez bolesławiecki portal nie było ani radnego Józefa Króla, ani radnego Macieja Małkowskiego, choć skrytykowano za to tylko tego drugiego. O ile obecność radnych na dyżurach jest ich obowiązkiem i powinni je pełnić, to okazuje się, że lekceważenie tego obowiązku można uznać za wytłumaczalne, bo radni często siedzą na dyżurach bezproduktywnie a wyborcy kontaktują się z nimi poza starostwem.

W roku 2016 – zgodnie z harmonogramem dyżurów radnych Powiatu Bolesławieckiego – w siedzibie Starostwa powinno być zrealizowanych 40 dyżurów radnych. Zrealizowano ich 15 a w ciągu całego roku przyszło zaledwie 4 interesantów.

– My jako urząd jedynie udostępniamy radnym pomieszczenia i ułatwiamy to w kwestii organizacyjnej – mówi sekretarz powiatu, Radosław Palczewski.

Aby ułatwić kontakt z radnymi, każdy radny ma utworzony swój adres mailowy, są one dostępne na stronie powiatu. Niektórzy podali też prywatne adresy i starostwo ma zgody na ich udostępnianie. Podają oni również prywatne numery dla mieszkańców, wystarczy poprosić o nie w starostwie.

Spytaliśmy sekretarza czy dyżury w starostwie, przy znikomym zainteresowaniu nimi, mają sens.

– Sens ma utrzymywanie kontaktu z wyborcami i możliwość bezpośredniej rozmowy z wyborcą – mówi Palczewski. – Czy to ma być forma stałego dyżuru – to już można przemyśleć i radni mogą ustalić dowolną formę kontaktu.

– Ta forma kontaktu jest niedzisiejsza i niepotrzebna, od kilku kadencji chodzę na te dyżury ale praktycznie nikt tam nie przychodzi – mówi radny Józef Król. – Jestem umówiony z biurem rady, że gdyby ktokolwiek się zgłosił podczas dyżuru, to zadzwonią do mnie i przyjadę albo skontaktuję się z daną osobą. Wiele rozmów jako radny przeprowadzam poza starostwem, często jest to kontakt bezpośredni.

Radny podkreśla, że zwyczaj dyżurów radnych przejęto z Urzędu Miasta, gdzie jest bardzo wiele spraw dotyczących indywidualnych problemów mieszkańców i mieszkańcy faktycznie przychodzą do radnych ze swoimi problemami. Powiat ma mniej tego typu spraw, stąd mniejsze zainteresowanie kontaktem bezpośrednim.

– Trzeba przemyśleć tę formę kontaktu, trudno utrzymywać tę fikcję – mówi radny Król.

– Dyżury to relikt czasów kiedy nie było komórek i internetu, dziś kontakt jest o wiele prostszy i wygodniejszy. Osobiście co tydzień spotykam się z mieszkańcami w siedzibie stowarzyszenia Ziemia Bolesławiecka, w którym pracuję od lat, o czym wyborcy wiedzą. Ludzie kontaktują się ze mną także przy pomocy mojej strony internetowej i Facebooka. Zawsze gdy ktoś chce się spotkać, znajduję czas na rozmowę – mówi radny Maciej Małkowski.

– Też zastanawiałem się nad sensem tych dyżurów, dziś mam dyżur i jestem umówiony z jedną osobą – mówi Ryszard Kawka, przewodniczący Rady Powiatu, który dziś ma dyżur i spotka się na nim z jednym, wcześniej umówiony, interesantem. – Tych osób przychodzi bardzo mało, musimy pomyśleć o innej formie kontaktu, na pewno porozmawiamy o tym przed następną sesją. Pomyślimy co zrobić żeby wyjść bliżej do ludzi, aby korzystali z naszej pomocy. To, żeby radni siedzieli bezczynnie na dyżurach jest bez sensu. To nie jest efektywna forma kontaktu.

Exit mobile version