maj 14, 2025
57 Wyświetleń
0 0

Spotkałem pięciu kandydatów na prezydenta. Wnioski?

Napisany przez

Przez dwa ostatnie miesiące spotkałem pięciu z trzynaściorga kandydatów na prezydenta. Pracuję, między innymi, jako dziennikarz i poszedłem służbowo na otwarte spotkania z każdym z nich. Każde =było zupełnie inne i uznałem, że warto zrobić małe podsumowanie.

I tutaj ważna uwaga. Nie mam zamiaru oceniać ani programów, ani samych kandydatów – choć zrobię jeden wyjątek – a jedynie przedstawić swoje wrażenia ze spotkań z nimi. Nie zamierzam też zdradzać, czy zagłosuję na któregoś z nich, czy na kogoś spośród pozostałych.

Tłumy na wiecu Mentzena w Bolesławcu.

Jako pierwszego spotkałem Sławomira Mentzena, i to dość niespodziewanie, choć w dniu jego bolesławieckiego wiecu. Dwie godziny wcześniej usiadłem w restauracji i zauważyłem, że kandydat Konfederacji siedzi dwa stoliki dalej. Mentzen podczas obiadu był  zaczepiany przez gości, ale gdy wychodził, z każdym zainteresowanym zrobił sobie zdjęcie. Zamieniłem z nim dwa słowa i odniosłem wrażenie, że jest bardzo opanowany, a jednocześnie dość sztywny.

Wrzuciliśmy jako Bolec.Info zdjęcie Mentzena do sieci i dość szybko na Rynku pojawiły się grupki jego sympatyków. On sam później mówił na swoim kanale na YouTubie, że – w skrócie – nie daliśmy mu spokojnie zjeść. W rzeczywistości pokazaliśmy jedynie, że nagranie krótkiej rolki z nami byłoby jednak możliwe, choć wcześniej sztab zasłaniał się napiętym grafikiem.

Sam wiec trwał pół godziny i jako dziennikarze nie mogliśmy zadawać pytań, ale mogliśmy nagrywać przemówienie i podchodzić pod samą scenę. Widzami byli głównie młodzi ludzie, szczególnie nastolatkowie. Wielu ekscytowało, że widzą gwiazdę internetowych rolek, choć były też osoby sceptyczne, chcące jednak posłuchać, co Mentzen ma do powiedzenia. Kandydat mówił sprawnie, z pamięci i poruszał wiele wątków. Rzucał ogólnikami, dodawał nieraz weryfikowalne dane, ale choć dowiedziałem się, jaką ma wizję Polski, nie dostałem informacji, jak ją chce urzeczywistnić. Po przemówieniu wiele osób chciało sobie zrobić z nim zdjęcie i ochrona bardzo profesjonalnie ogarniała ruch.

Trzeba oddać Mentzenowi szacunek za odwiedzenie wszystkich powiatów w Polsce. Przypłacił to komicznymi scenami ucieczek na hulajnodze, także u nas, ale to musiała być dla niego tytaniczna, wycieńczająca praca.

Rafał Trzaskowski w Bolesławcu

Miesiąc po Mentzenie do Bolesławca przyjechał Rafał Trzaskowski. Byliśmy pierwszym miejscem, które kandydat Koalicji Obywatelskiej odwiedził po niesławnej debacie w Końskich. Spóźnił się na wiec, ale powiedzmy że zmieścił się w kwadransie akademickim i można mu to wybaczyć. Ewidentnie było to wydarzenie zdominowane przez starszych ludzi. Koncertowo zawiodła ochrona, skoro pod samą scenę dostał się 80-letni mężczyzna z gazem pieprzowym, który omal nie zaatakował mówcy. Trzaskowski mówił z pamięci i jego przemówienie było bardzo emocjonalne, nastawione na to, aby zagrzewać elektorat do boju. Kładzie spory nacisk na współpracę z Unią i Amerykanami, jest też za wykorzystywaniem węgla i gazu jako paliw przejściowych oraz inwestowaniem w energetykę jądrową i odnawialne źródła energii. Konkretów w tym przemówieniu było niewiele, a jego znaczną część zajęły ataki na PiS oraz Karola Nawrockiego. Dowiedziałem się z grubsza, jaka jest wizja Polski Trzaskowskiego, ale nie dowiedziałem się, jaki ma on plan działania. Wiemy już jednak, że prezydent Warszawy jest fanem bolesławieckiej ceramiki.

Po przemówieniu nie można było zadawać pytań – możliwe było jedynie robienie sobie zdjęć i uzyskanie autografu pod autobiografią Trzaskowskiego. Co ważne, sztab zadbał o to, aby książka była do kupienia na miejscu, ale ochrona znowu ledwo panowała nad sytuacją…

Z Trzaskowskim nie dało się porozmawiać, ale można było zamienić słowo z ministrą edukacji, Barbarą Nowacką, więc jako młody nauczyciel poniżej 30tki zapytałem ją, jak chce przekonać moich rówieśników do pracy w szkole. Powiedzmy że odpowiedź w stylu To jest najfajniejszy zawód świata, przepisana potem bez podania źródła przez konkurencyjny portal, zachęcająca nie była.

Artur Bartoszewicz w Tomaszowie Bolesławieckim

Wyjątkowy przebieg miało spotkanie z Arturem Bartoszewiczem, kandydatem bezpartyjnym i jedynym niszowym, który odwiedził nasz region. Około 50 osób zebrało się w sali domu kultury w Tomaszowie Bolesławieckim i choć spora część zebranych pochodziła z innych powiatów, fakt zorganizowania pierwszego w historii naszego regionu spotkania kampanijnego na wsi zasługuje na podkreślenie. Wiekowo publiczność była, uśredniając, na poziomie 50-60 lat.

Fundamentalnie nie zgadzam się z opinią Bartoszewicza, że Ukraina jest rzekomo większym zagrożeniem dla Polski, niż Rosja. Oceniam te słowa jako bezpodstawne, niebezpieczne i po prostu idiotyczne.

Tym niemniej Bartoszewicz to jedyny kandydat, który poświęcił swoim wyborcom aż trzy godziny i odpowiedział na każde pytanie, jakie padło z sali. Udzielił też odpowiedzi na moje pytania przed kamerą. Jego wystąpienie w dużej mierze obracało się wokół demokracji bezpośredniej. W wielu momentach miało formę rozmowy, ale w miarę upływu czasu czułem się jak na sali akademickiej, i to na średnio ciekawych zajęciach.  Bartoszewicz, co zapisuję mu na plus, dokładnie tłumaczył swoje kolejne postulaty i można było na bieżąco je weryfikować – o ile miało się zasięg na sali. Niektóre postulaty do mnie przemawiały, niektóre nie, ale zyskałem dokładną wiedzę, jak Bartoszewicz widzi siebie w roli prezydenta i co chciałby robić na tym stanowisku.

Wiec Adriana Zandberga we Wrocławiu.

Na spotkanie z „potężnym Duńczykiem”, Adrianem Zandbergiem, pojechałem do Wrocławia. Pomijając Stronie Śląskie, kompletnie zdewastowane przez wrześniową powódź, Zandberg raczej odwiedza większe miejscowości… Moją uwagę zwróciło, że byłem jednym z zaledwie kilku dziennikarzy. Były osoby z TVP w likwidacji i TVNu, był ktoś lokalny – i to tyle. Kilkutysięczny wiec kandydata na prezydenta w sercu jednego z największych miast Polski przyciągnął znacznie mniej mediów, niż spotkanie z Mentzenem w niedużym Bolesławcu.

Niestety, Zandberg nie wyszedł do dziennikarzy, a jego półgodzinne wystąpienie dotyczyło głównie obalania duopolu PO-PiS. Miał bardzo młodą widownię, składającą się głównie z licealistów, studentów i osób takich jak ja, będących tuż po studiach, więc mówił sporo o konieczności budowy tanich mieszkań na wynajem oraz zatrzymywaniu w Polsce młodych talentów (nie powiedział, jak chce te osoby zachęcić, aby tu zostały). Tłumaczył się, dlaczego nie wszedł do rządu Tuska, mówiąc że nie chciał się podpisywać pod rzeczami, z którymi się nie zgadza. Słusznie krytykował mainstreamowe media za przemilczanie jego aktywności. Co nietypowe, zachęcał do wstępowania do związków zawodowych. Niestety, poza tym w zasadzie było niewiele konkretów, ale widać było, że Zandberg lubi wiece i doskonale się czuje w tej atmosferze. Po wiecu można było podejść i zrobić sobie z nim zdjęcie, atmosfera była wręcz dyskotekowa, a ochrona średnio to ogarniała.

Wiec Karola Nawrockiego w Bolesławcu.

Ostatni był Karol Nawrocki. Mogłem iść na wiec bez obaw, bo jestem młody i nie mam kawalerki, której mógłbym się nieopatrznie zrzec… Nie zdążyłem jednak dotrzeć na jego przemówienie, ponieważ prowadziłem ostatnią lekcję, gdy zaczynał mówić. Gdy zadzwonił dzwonek, od razu poszedłem na Rynek i dotarłem tam, gdy kandydat wspierany przez PiS zaczynał już podpisywać swoje książki. Większość zebranych (widownia liczebnie była podobna, jak u Mentzena, ale sporo mniejsza, niż w 2020 roku na wiecu Andrzeja Dudy) uczestników była po 50 roku życia, no ale robienie spotkania o godzinie 14 w dniu roboczym musiało się tak skończyć.

W tłumie trafił się agresywny prowokator, który usiłował dostać się do Nawrockiego, wyzywał go od kurew i amatorów, a wreszcie wdał się w szarpaninę z jednym z jego zwolenników. Nawiasem mówiąc, wyborcy Nawrockiego nazywali awanturnika śmieciem, a ten od szarpaniny zaatakował jako pierwszy. Ochrona nie stanęła na wysokości zadania, bo nie wyznaczyła sensownych korytarzy, którymi wyborcy będący już po zdjęciu i autografie mogliby bezpiecznie odejść na bok. Słyszałem sprzeczki między zwolennikami PiSu i Platformy, zazwyczaj dosyć ostrych, ale bez kolejnych rękoczynów.

Okazało się, że choć spotkanie było zapowiadane jako konferencja prasowa, żaden z dziennikarzy nie mógł zadać Nawrockiemu pytania. Przyznam się jednak do małej prowokacji – kupiłem książkę Nawrockiego i wtopiłem się w tłum, aby się do niego dostać. I tu mam dla kandydata słowa uznania. Podpisując kolejne książki, odpowiedział mi szybko na dwa pytania, a jak na okoliczności, zrobił to bardzo spójnie i rzeczowo. Zapamięta ceramikę bolesławiecką i opowieść o odbudowie Bolesławca ze zniszczeń wojennych po II wojnie światowej, mówił też, jak chciałby zachęcić młodych, ambitnych ludzi do pozostawania w mniejszych miejscowościach.

Dopiero później dowiedziałem się, że jest spór o to, czy tłum skandował Nie bać Tuska czy Je*ać Tuska. Nie słyszałem tego, ale krytykowałem używanie wulgarnych ośmiu gwiazdek w 2020 roku i tak samo będę krytykować żenujące fonetyczne gierki z „nie baniem” Tuska. Każdy inteligentny człowiek zna przekaz i ośmiu gwiazdek, i nie bania. Wulgaryzacja polskiej polityki jest porażająca i powinna zostać przerwana przez wszystkich kandydatów.

Sławomir Mentzen w Bolesławcu

A podsumowując… Zgadzam się z prof. Antonim Dudkiem, że te wybory to festiwal taniego populizmu, w którym wiele mówi się o rzeczach będących poza kompetencjami Prezydenta RP i  podsyca się wojnę polsko-polską. Nieraz czułem zażenowanie tym, jak bardzo nisko spadł poziom debaty publicznej w Polsce, a cyrki związane z debatami ogólnopolskich mediów tylko mnie w tym utwierdzały.

Wiec Adriana Zandberga we Wrocławiu.

Ale widziałem też coś, czego wielu ludziom zazdroszczę – przychodząc na spotkania z poszczególnymi kandydatami, w większości wiedzieli, że to jest ICH KANDYDAT. Osoba, która najlepiej będzie reprezentować ich poglądy i interesy, ktoś, komu można zaufać i do kogo mają szczery podziw oraz uznanie.

Byłem na spotkaniach kandydatów o bardzo odmiennych poglądach – od prawicy do lewicy – mogłem swobodnie wysłuchać i ocenić każdego z nich, a z dwoma porozmawiać przez moment trochę poza protokołem. Generalnie jest tak, że z każdym mogę się zgodzić w jakiejś kwestii. Te spotkania razem wzięte były dla mnie bardzo rozwijającym doświadczeniem – zetknięciem twarzą w twarz z bardzo różnymi światopoglądami i spojrzeniem na kampanię prezydencką oczami lokalnego dziennikarza, próbującego zadać kilka pytań komuś, kto być może za chwilę będzie reprezentować cały nasz naród.

I myślę, że właśnie słuchanie z szacunkiem wszystkich stron z pozycji bezstronnego obserwatora – choć przy świadomości własnych poglądów i krytycznym myśleniu – to najlepsza odtrutka na wojnę polsko-polską.

 

Kategorie:
Gołębiewski · news
Facebook Profile photo

Cześć ! Nazywam się Dariusz Gołębiewski, jestem regionalistą z tytułami magistra historii i historii w przestrzeni publicznej. Od 2014 roku prowadzę na Facebooku stronę regionalną o nazwie ''Bolesławiec i okolice dawniej i dziś''. Poza historią, zwłaszcza tą międzywojenną i lokalną, interesuję się literaturą i polityką, trochę też architekturą, teatrem, religią i filozofią. Jestem autorem książki pt. "Kraśnik Dolny i okolice dawniej i dziś". W wolnym czasie lubię podróże, wycieczki rowerowe, długie spacery i interesujące dyskusje.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish