Nie jest im łatwo. Ufali swojej partii i Jarosławowi Kaczyńskiemu, że da odpór rudej polityce herr Tuska kandydatem godnym ułaskawiania pisowskich nominatów z minionych ośmiu lat. Że nawet jak nie ułaskawi przed wyrokiem, jak Andrzej Duda, to może po.
I wszystko szło tak dobrze, tak dobrze żarło… Poparcie, druga tura, niezłe występy w tłumnych debatach, coraz lepsza prezencja, wiatr w żaglach i nagle… penis bombki strzelił. Nikt z pisowców nie pisnął na warszawskim marszu nawet słowa poparcia dla swojego kandydata. Może obudził się w nich (o ile to możliwe) wstyd?
No bo jak bez wstydu identyfikować się kimś, z kogo drwi pół kraju? Z gościem, który ma tak szemraną przeszłość, że nawet nałóg, pożyczkę dla chorego na 20 % i przejęcie kawalerki można mu wybaczyć przy innych przewinach?
Łacha z Nawrockiego drze się już masowo. Na lokalnym Bolec.Info, na facebookowym profilu portalu tego mema obejrzały ponad 54 tysiące osób!
Zwolennicy PiS mają naprawdę przerąbane. Jak można było im wystawić takiego kandydata na prezydenta? Czy to jest jakiś test na ich lojalność? Czy naprawdę w całym środowisku sprzyjającym PiS nie można było znaleźć jakiegoś człowieka godnego zaufania, którego można by było poprzeć bez wstydu?
Kiedy zastanawiam się nad moimi podstawowymi oczekiwaniami wobec kandydata na prezydenta tego kraju, przychodzi mi do głowy jedno zdanie: Chciałbym się przestać wstydzić. Tylko tyle.
I wydaje mi się to bardzo uzasadnione po ekscesach Kwaśniewskiego, Komorowskiego i Dudy.
Fotografia: Patrycja Kozak