lis 25, 2009
4423 Wyświetleń
1 0

pisofszit pospolity

Napisany przez

Komentarze do pisofszit pospolity

  • No i proszę bardzo – kilka godzin rozmów z fajnymi ludźmi, parę przytulasów, i po chandrze ani śladu:) Świecie, przygotuj się – nadchodzę!!;)))

    Joanna 04/12/2009 06:32 Odpowiedz
  • @Hegemon
    Można, oj można… Jak taka masa kłopotów zwali ci się na głowę i nie umiesz z nich wybrnąć, to jest nieciekawie. Dobrze, że są ludzie wokół mnie, z którymi można pogadać, albo po prostu wyżyć się na nich intelektualnie.

    Pozdrawiam

    Althea 02/12/2009 22:20 Odpowiedz
  • Aż poszukałem w słowniku, co takiego oznacza słowo „chandra” :)
    Pierwotnie szukałem pod „h”, bo kojarzyło mi się z hydrą :)
    P.S.
    Przeczytałem i nadal nie rozumiem jak można „mieć chandrę” :)

    Hegemon 02/12/2009 19:51 Odpowiedz
  • Sławek – słodko czy nie, ale podziwiam wasze dokonania. Sama nie potrafię, więc lubię patrzeć na dzieła innych.
    No i czuję się nieco dowartościowana, że „znam” takich pasjonatów, jak Wy.
    P.S. Dopadła mnie okrutna chandra, muszę przystopować, a nie mogę. Może przynajmniej stąd się na chwilkę wyłączę.
    Pozdrawiam Was serdecznie:)

    Althea 02/12/2009 17:59 Odpowiedz
  • ale słodko się czyni :))

    Sławek Głowacki 02/12/2009 17:51 Odpowiedz
  • Mipu, Mipu…:) Jak miałam nazwać konstruktora? Spinacz? Bez sensu. A nie podoba Ci się bycie pozytywnym bohaterem opowiadanka o ratowaniu Ziemi? Kimś, kto stworzył odpychacz snów?
    Dzieci tworzą swoją wersję tych Twoich wariactw;)
    P.S. A w ogóle miło Cię poznać – Aśka jestem:))

    Althea 02/12/2009 17:14 Odpowiedz
  • Althea
    Mipu???

    spienty 02/12/2009 14:38 Odpowiedz
  • W związku z tym warto zwrócić uwagę na postać konstruktora Mipu:) Maleńka mistyfikacja;)))

    Althea 01/12/2009 05:59 Odpowiedz
  • @Hegemon
    Dziekuję, ale to akurat zasługa Miłosza. Inspiracja:)

    Althea 30/11/2009 20:29 Odpowiedz
  • Brawo Althea !
    Niezły „kawałek” pisania na temat „popierdółki” :)
    Gratuluję !

    Hegemon 30/11/2009 18:05 Odpowiedz
  • Bernardzie nikt się nie nabija a jedynie wyciągnąłem wniosek.
    Oczywiście tekst był o tym na forum (innym) oczywiście, więc uznałem ,że tu jest jego miejsce.
    Nikt poza forum o tym nie mówił , nie pisał :-)
    W kazdym razie nie ma żadnego problemu :-)
    Masi się wyłącza :-)
    Pozdrawiam Wszystkich :-)

    masi 29/11/2009 22:55 Odpowiedz
  • Wkleiłam na „Ptaszki”. Smutne opowiadanko bez happy end’u. Taki dzień.

    Althea 29/11/2009 17:55 Odpowiedz
  • Althea
    Niesamowite ile tam zobaczyłaś. Pogratulować. Może wkleisz czasem tu i tam jakieś inne swoje teksty?

    spienty 29/11/2009 17:28 Odpowiedz
  • wręcz przeciwnie – z nadmiaru pozytywnych wrażeń :))
    Pozdrawiam

    Sławek Głowacki 29/11/2009 15:54 Odpowiedz
  • Aż takie nudne?

    Althea 29/11/2009 14:19 Odpowiedz
  • wróciłem bardzo późno, przeczytałem zasnąłem :)))

    Sławek Głowacki 29/11/2009 13:37 Odpowiedz
  • Może nie do końca to dobre, ale tak mi się urodziło:)

    Althea 28/11/2009 22:19 Odpowiedz
  • No tak, ale to dopiero ja, a co będzie, jak dzieciaki oddadzą prace???
    Pozdrawiam Cię serdecznie:)

    Althea 28/11/2009 22:14 Odpowiedz
  • Czy to pod wpływem tego pisofszitu???

    spienty 28/11/2009 22:08 Odpowiedz
  • !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    spienty 28/11/2009 22:08 Odpowiedz
  • Zapowiadano tego dnia wielkie obniżenie nieba. Kwiat rosnący wprost z Ziemi miał już mocne, grube liście i należało go podeprzeć przed podlewaniem.
    Ut i Fi mieli za zadanie przygotować tyczki na tyle mocne, by przytrzymały kwiat, ale tak delikatne, by go nie uszkodziły.
    Wyzwanie postawione przed nimi przez Radę Wężową było o tyle niebezpieczne, że należało zapomnieć o strachu i udać się w przestrzeń kosmiczną – niby znaną i swojską, ale pełną obrzydliwych stworów i marzeń sennych ludzi.
    Najgorsze właśnie były sny.
    Bo bywały straszliwe, piękne, erotyczne, udziwnione, przerażające. Dostanie się w obszar działania danego snu powodował automatyczne przekierowanie do mózgu śniącego. No i wtedy zaczynały się problemy. Każdy z ludzi – a nawet zwierząt, bo one też śnią przecież – inaczej reagował na obecność obcych w swoich myślach. Jedni łagodnie poddawali się intruzom, inni bronili się zaciekle. Od broniących się można było nieźle oberwać.
    Rada wyposażyła ich jednak w MR 19 – najlepszy statek, wymyślony przez genialnego instruktora i wizjonera, Mipu. Zamontował on w swoim najnowszym promie odpychacz snów – nowość, która miała pozwalać na swobodne poruszanie się wokół Ziemi.
    Drzewo, do którego mieli dotrzeć, by zdobyć tyczki, rosło kilka tysięcy trzepotów skrzydeł pszczoły od Ziemi. Miało właściwości, których nie można było nie dostrzec. Przede wszystkim było ogromne. Jego liście miały tak mocną strukturę, że Mipu, jak twierdził, wykorzystywał je do budowania modeli swoich wynalazków. Ponadto natura obdarowała je cudownym zapachem i mocą spełniania pragnień. Niestety, rosło zbyt daleko, by każdy mógł do niego dotrzeć. No i nikt go jeszcze nie widział. Więc obrosło legendą jak hubą.
    Ut i Fi mieli niebywałą okazję, aby dotknąć Drzewa i wypowiedzieć życzenie.
    Start odbył się bez przeszkód. Standardowe odliczanie od dziesięciu już dawno nie było stosowane, więc, nie czekając na niczyje wytyczne, ruszyli.
    Niebo rzeczywiście – zgodnie z prognozami – obniżyło się mocno, ale to tylko pomogło podróżnikom. Szybciej znaleźli się na orbicie i mogli bez przeszkód lecieć w nieznane. Odpychacz spisywał się nadzwyczaj dobrze. Mijane sny muskały jedynie kadłub ich statku. Była chwila, że niemal wpadli do iskrzącego erotyzmem snu pani Naczelnik All, jednak w porę udało im się skręcić w lewo i ominąć go bezpiecznie. Obydwaj westchnęli z ulgą. Wiedzieli, co groziłoby im za wtargnięcie do tego właśnie marzenia – w najlepszym wypadku byłoby to zresetowanie pamięci.
    Szybko poruszali się w kierunku podanym im przez Radę.
    Po prawej stronie zobaczyli nagle coś niepokojącego. Coś, czego nie powinno tutaj być. Dziwne, wijące się rury, z których od czasu do czasu wydobywały się kłęby dymu. Spodziewali się czegoś zupełnie innego. Jakiejś pięknej łąki zawieszonej w przestrzeni i rosnącego na niej cudownego drzewa. Nic z tego. Zaskoczeni tym widokiem nie zauważyli ogromnego Psa. A obok niego ogromną głowę, nad którą unosił się potężny wir.
    Przerazili się, że Drzewo jest mitem, bajką, którą wymyślili głupi ludzie na własny użytek. By mieć o czym marzyć, by pod zamkniętymi powiekami zobaczyć zieleń, jakiej nie było od dawna na Ziemi, poczuć zapach tlenu i ozonu, zapomnieć się w wyobrażeniach na temat przyszłości.
    Fakt jednak pozostawał faktem – nie mieli już teraz jak uciec. Wir z Głowy wciągał ich coraz szybciej i szybciej, kręcili się jak na karuzeli i patrzyli na mijane rzeczy – małe stateczki, ptaki, psy, pszczoły, i wszystko w ogromnym nieładzie. Musieli jednak ratować Kwiat, który był ważny dla Ziemi. Moc ich statku nie pozwalała jednak na wycofanie się. Postanowili więc poddać się sile.
    Znaleźli się w centrum trąby powietrznej.
    Skąd wziął się pomysł, żeby wyskoczyć ze statku? Nie wiedzą do dziś. Ale gdy pozbyli się balastu w postaci maszyny, okazało się, że są lżejsi i unoszą się. Do góry! Nie wciągało ich w stronę widocznego już mózgu, który jak widzieli z oddali, mielił wszystko, co się zbliżało.
    I nagle zobaczyli Drzewo.
    Obok strasznej Głowy. W oddali. Gdzieś daleko, a jednocześnie blisko. Na wyciagnięcie ręki. Bardzo daleko, jeśli wziąć pod uwagę mielący mózg. Pomyśleli o tym jednocześnie – statek! Powinien na chwilę zatrzymać wirniki, był duży, o wiele większy od wszystkiego, co do tej pory widzieli.
    Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę.
    Ogromna eksplozja niemal rozerwała Głowę.
    A Ut i Fi mogli bezpiecznie przedostać się do magicznego Drzewa. Zachwyciło ich. Było jeszcze potężniejsze, niż sobie to wyobrażali. Liście rzeczywiście miało mięsiste i mocne, a gałęzie długie, grube, wytrzymałe, ale giętkie.
    I oto stanęli przed kolejnym problemem: jak zdobyć te konary? I jak wydostać się stąd bez statku?
    Przypomnieli sobie w porę o cudownych właściwościach Drzewa.
    Poprosili o to, co było w tej chwili najważniejsze: Fi o wiązkę konarów, a Ut o bezpieczny powrót do domu.
    Kwiat został uratowany.

    Althea 28/11/2009 21:34 Odpowiedz
  • Hegemon, zgadzam się! Ale jednak imponująca jest pasja, z jaką niektórzy realizują marzenia.
    Takie jest moje zdanie:)
    Pozdrawiam

    Althea 26/11/2009 20:47 Odpowiedz
  • Althea :)
    Celu nie zdobywa się „po trupach”.
    P.S.
    Taki mam „światopogląd” :)
    Pozdrawiam

    Hegemon 26/11/2009 20:43 Odpowiedz
  • Zgadzam się jedynie z ostatnim zdaniem – że cel nie może uświęcać środków. Aha, no i Dustin H. rewelacyjny.
    Ale czy nie uważasz, że opowiada też nie tylko o własnej niedoskonałości, ale o dążeniu do celu i zdobywaniu tego, czego się pragnie za wszelką cenę. I o tym, że jak już osiągniemy cel, to prawdopodobnie okaże się, że jesteśmy samotnymi dziwakami.
    Patrzyłam z zachwytem na to, jak bardzo człowiek może czegoś pragnąć.
    Ale i z niepokojem, czy przypadkiem z tego naszego dążenia do realizacji marzeń nie wyjdzie taki „pisofszit”:)

    Althea 26/11/2009 20:30 Odpowiedz
  • Widziałeś, widziałeś :)
    I poza wspaniałą kreacją „odkurzonego” Dustina H. wyciągnęłem jeden, bardzo zasadniczy wniosek :
    Nigdy nie będę doskonały :)
    P.S.
    Środki nie mogą usprawiedliwiać celu !

    Hegemon 26/11/2009 20:15 Odpowiedz
  • Na książkę wciąż nie mam czasu:(

    Althea 26/11/2009 20:09 Odpowiedz
  • Widziałeś, Hegemon „Pachnidło”? Moim zdaniem rewelacja:) Mądry, piękny i pozostający w pamięci.

    Althea 26/11/2009 20:08 Odpowiedz
  • „Pachnidło” Lolka ?

    Hegemon 26/11/2009 19:50 Odpowiedz
  • Patrzę na tę grafikę nieco inaczej od postu Althei,w którym wspomniała o „Pachnidle” – może to destylacja perfum dla mężczyzn ? ;-) Przeczytajcie koniecznie lub obejrzyjcie! Pozdrawiam :-)

    Lolka 26/11/2009 19:29 Odpowiedz
  • Popieram !

    Hegemon 26/11/2009 18:50 Odpowiedz
  • @MASI,
    mam daleko idące przekonanie, graniczące z pewnością, że Twój komentarz to nabijanie się z PRYWATNEGO życia kogoś ze znajomych Lolki lub Waszych wspólnych znajomych.

    Jeśli tak jest to nie życzę sobie tutaj takich rzeczy. OK?

    Bernard 26/11/2009 16:45 Odpowiedz
  • Wiem, wiem… Ale dla mnie każdy luz w tej chwili to zabójstwo czasowe. Wolałabym dokończyć pisać zaczęte właśnie opowiadanie, poczytać „Pachnidło” albo obejrzeć „Drżące ciało”, które czeka na mnie od jakiegoś czasu. Ale niestety – nie mogę:( Dlatego zazdroszczę;)

    Althea 26/11/2009 16:34 Odpowiedz
  • @Althea
    luzowanie nie jedno ma imię,
    chemia czeka,
    ciekawość mnie zżera.
    wywołam sobie negatyw,
    luz gwarantowany
    ;))

    Sławek Głowacki 26/11/2009 16:07 Odpowiedz
  • @ Sławek
    Zazdroszczę:) Nie każdy może się wyluzować. Zwłaszcza, jeśli ma dwie cieżarówki klasówek do sprawdzenia. Chociaż – oceny byłyby lepsze;)

    Althea 26/11/2009 16:03 Odpowiedz
  • czytam czytam i przeczytałem i wiecie co moi drodzy?….Szoruje twardo się wyluzować:))

    Sławek Głowacki 26/11/2009 15:39 Odpowiedz
  • Nie tylko dzieci Lolka , również i dorośli biorąc pod uwagę Twoje koleżanki co dla miłości zmieniły religię ;-)

    masi 26/11/2009 15:36 Odpowiedz
  • Wiem z doświadczenia,że dzieci są nieprzewidywalne,kiedyś podczas interpretacji jakiegoś obrazu usłyszałam pytanie : „Psze pani,a którędy wąż robi kupę? ” :-) Powodzenia !

    Lolka 26/11/2009 13:38 Odpowiedz
  • Nie ma się co stresować, Miłoszu, gdyż „panowie Frojdowie” to dzieci i młodzież od 11 do 16 lat. Mądre. Chociaż sama się obawiam, co takiego mogą zobaczyć w Twoich grafikach;) W tym wieku myślenie jest mocno ukierunkowane w jedną stronę;) Jeszcze raz dziękuję za „błogosławieństwo”.
    Sądzę, że w przyszłym tygodniu już będę coś miała, więc podeślę.
    Pozdrawiam:)

    Althea 26/11/2009 13:05 Odpowiedz
  • Althea
    Czekam z niecierpliwością na psychoanalizę podopiecznych. Nieco się stresuję. W jakim wieku Ci Panowie Frojdowie są???
    JoanDark
    Jasne! Nie ma co się spinać przy luzowaniu. :)
    Pozdrawiam!

    spienty 26/11/2009 12:49 Odpowiedz
  • Joan – piękna gra słów – „spienty”, który ma się wyluzować:)
    P.S. Trzeba się wyluzowywać, jednak niezbyt mocno, żeby nie wyszło coś na kształt „pisofszitu” ;))

    Althea 26/11/2009 12:49 Odpowiedz
  • Jasna też nie jestem, ale niech już będzie. Trzeba się wyluzować, no nie, Spienty ? ;)

    JoanDark 26/11/2009 12:22 Odpowiedz
  • Miłosz, dzięki (mam nadzieję, że mogę po imieniu się zwracać do Szanownego Autora;), bo „spienty” jakoś mi nieporęczny, zresztą, jesteśmy równolatkami). Znaczka nie przykleiłam, bo nie było, jak zauważyła Joan – wycofali :(, ale jako załącznik, jeśli Cię to interesuje, mogę przy okazji posłać interpretacje dziecięce Twoich prac. Myślę, że mogą być ciekawe:))
    Pozdrawiam
    P.S. Żarty są rzeczywiscie lepsze, niż chorowanie;)

    Althea 26/11/2009 12:19 Odpowiedz
  • Jasna Joasiu
    Hihi, jak to mówią – lepiej żartować niż chorować.
    Pozdrawiam gorąco.
    PS. Bez obrazy, naprawdę, plisssss. Słowo pisane wyprane jest nieco z emocji i czasem nie słychać, że to są żarty.

    spienty 26/11/2009 12:12 Odpowiedz
  • Spienty, tylko nie Ciemną Joannę, dobre ?

    JoanDark 26/11/2009 11:32 Odpowiedz
  • @Althea
    Zostałem pouczony przez Ciemną Joannę, że znaczka nie musisz dołączać bo wyszły z obiegu. :) Śmiszniej jest niż myślałem i bardziej zasadniczo.

    spienty 26/11/2009 10:43 Odpowiedz
  • @JoanDark
    Aha

    spienty 26/11/2009 10:28 Odpowiedz
  • Althea znaczka nie dołączyła, bo znaczki skarbowe wyszły z obiegu : )

    JoanDark 26/11/2009 09:16 Odpowiedz
  • @Althea
    Nie dołączyłaś znaczka skarbowego (można go nabyć w sekretariacie). Ale Skarb Państwa nie straci wiele na tej cudowej przemianie zwykłych rysuneczków w narzędzia naukowe. Jest zgoda :)
    Pamiętaj jednak coby nie skrzywdzić dziedziorów.

    spienty 26/11/2009 09:03 Odpowiedz
  • Biorąc po uwagę mój dzisiejszy rozkład dnia, wydaje mi się, że tak właśnie będę wyglądał w nocy kiedy swoimi długimi palcami zacznie mnie czarować sen…

    Tryton 26/11/2009 08:19 Odpowiedz
  • Szanowny autorze, czy wyraziłbyś zgodę, aby Twoje grafiki wykorzystać na lekcji w związku z tematem „Współczesność, czyli co?” Mam grupę świetnych dzieciaków, z którymi można góry przenosić, a co dopiero oglądać prace z działu „digitalpędzel”;) Ciekawam, co oni zobaczą na tych rysunkach:)
    Zwracam się z prośbą o pozytywne rozpatrzenie mojej prośby;)
    Pozdrawiam

    Althea 26/11/2009 06:21 Odpowiedz
  • dziękuje dobry człowieku:D

    Sławek Głowacki 25/11/2009 21:10 Odpowiedz
  • Sławko, Ptico, nie widzę problemu, Już jutro dostaniesz plika i zrobisz sobie druka.

    spienty 25/11/2009 21:08 Odpowiedz
  • ja tą pracę pragnę na koszulkę ..:)) Proszę:D

    Sławek Głowacki 25/11/2009 20:03 Odpowiedz
  • @romantique – nawet więcej niż świata: wszechświata. Nie wiem, czy zwróciłeś uwagę na małą kulkę w prawym górnym rogu. Łudząco podobna do Ziemi, nieprawdaż?
    @Hegemon – myślę, że „popierdółka” to niezłe określenie tego, co nas (albo nasze dzieci) czeka w przyszłości;)

    Althea 25/11/2009 17:30 Odpowiedz
  • Może trochę mniej egzystencjonalnie niż romantiq :
    „Popierdółka” :)

    Hegemon 25/11/2009 16:54 Odpowiedz
  • Wyjątkowo czytelny obraz zmanipulowanego świata. Rewelka : )

    romantique 25/11/2009 16:31 Odpowiedz
  • Oj, ten Pis of szit to jakiś niepoprawny politycznie:)) Z praniem mózgu włącznie (lub płukaniem);)

    Althea 25/11/2009 15:39 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

The maximum upload file size: 32 MB. You can upload: image, video, other. Links to YouTube, Facebook, Twitter and other services inserted in the comment text will be automatically embedded. Drop file here

Bobrzanie.pl
pl_PLPolish